środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 43.

- A więc... - zaczął Kendall i spojrzał na przyjaciela. 
- Więc... Chcieliśmy tylko się dowiedzieć, o co chodzi z Cassidy... - dokończył James i spojrzał na siostrę. Laura westchnęła ciężko, dopiero co Riker mówił, że przy nim nie musi się tym wszystkim przejmować, żeby nie płakała, bo to przecież nie wymażesz wspomnień. Spojrzała na chłopaków stojących na przeciwko jej i Lynch'a. 
- Nie domyślacie się, że może jeszcze za wczas, aby tak o tym otwarcie mówiła? - wtrącił sie Riker. 
- Jestem jej bratem, chyba powinienem wiedzieć. - powiedział szorstko. 
- A Cassidy to moja kuzynka... - mruknął Kendall. 
- Więc może zapytaj ją? - przerwał mu Riker. 
- Laura... Co ona ci zrobiła? - zapytał spokojnie James i podszedł do Laury. Dziewczyna spojrzała na Rikera, a on kiwnął głową. 
- Ona... - wzięła głęboki oddech i kontynuowała. - Kiedy chciałam iść do Julie, bo... Ty nie chciałeś wrócić ze mną... Spotkałam ją. Ona i jej brat 'zajęli' się mną... - wyjaśniła ledwo powstrzymując się od płaczu, gdyż wszystko dokładnie jej sie przypomniało. Riker widział jej 'stan', więc od razu bez słowa ją przytulił. Dziewczyna również przytuliła się do blondyna, nie zwracając uwagi na brata i jego przyjaciela. 
- Sądzę, że powinieneś porozmawiać z kuzynką. - powiedział Lynch i spojrzał na Kendalla. 
- Czekaj... Ona zrobiła 'to' tylko Laurze, zgadza się? - zapytał Kendall i spojrzał na Rikera. 
- Tak. - odpowiedział po chwili wahania. Mimo, że nadal miał w pamięci sprawę z tą dwójką.
- Nie... - odezwała się Laura i odrobine odsunęła się od blondyna. 
- Co? - zdziwił sie James, Kendall to samo. Riker spojrzał w oczy swojej dziewczyny. 
- Laura... - szepnął jej imię i sprzecznie pokręcił głową, dziewczyna tylko przytaknęła na znak zrozumienia. 
- Sądze, że musisz porozmawiać i z Cassidy i Brad'em. - zwróciła się do znajomego. 
- Spoko. - odrzekł obojętnie. 
- Ten... To my was tu już zostawiamy. Róbcie, co chcecie. - powiedział wyraźnie miłym, ale udawaniem głosem James, Kendall jeszcze tylko lekko się uśmiechnął do Laury. Przed wyjściem Knight poprosił Rikera, aby na chwile porozmawiali, sami. Blondyn się zgodził i razem wyszli z pokoju brunetki, natomiast Kendall wrócił do Josh'a i Nathana, którzy zostali w salonie. Przez chwilę pomiędzy blondynami panowała cisza, którą przerwał Riker:
- A więc... - zaczął, jednak kiedy się odezwał, James od razu m przerwał. 
- Nie lubie cie. - powiedział sucho, patrząc na Lynch'a.
- Dzięki, miło. Tak kolorowo sie składa, że ja ciebie też nie lubię. - odpowiedział z wyraźnie sztucznym uśmiechem. 
- Przecież nawet mnie nie znasz. - odparł Knight robiąc minę "-_-". 
- A ty oczywiście mnie znasz. - przewrócił oczami. 
- Dokładnie tak. 
- Tak, z gazet? Internetu? Brawo, wyobraź sobie, że to co piszą nie zawsze jest prawdą, można powiedzieć, że jestem zupęłnie inny, a twoja siostra wie o tym najlepiej. Zna mnie. Poza tym przypominam, że to ty od raz mnie nie polubiłeś, kiedy tylko sie poznaliśmy. - wyjaśnił całkiem poważnie. - Słuchaj... Wiem, że za mną nie przepadasz, ja za tobą też, ale musimy sie jakoś dogadać albo przynajmniej udawać, zróbmy to dla Laury. Obydwoje ją kochamy i chcemy dla niej jak najlepiej, tak? 
- No tak... - przytaknął. 
- Więc chociaż udawając, że jesteśmy zgodni, przynajmniej przy niej. Potrzebuje nas, nie bądźmy kolejnym problemem. 
- Dobra, Riker przepraszam... - powiedział cicho. 
- Dobrze słyszę? - zapytał zdziwiony. 
- Ta... Bo w sumie ode mnie to się zaczeło. Wiesz, jesteś w porządku, troszczysz się o nią... Cieszę się, że jednak zerwała z tym Ellingtonem i znowu jest z tobą. 
- Przepraszam... Co? - zapytał trochę zdezorientowany. 
- No bo jak tu przyszła z tym Ellingtonem to w sumie jakoś bardziej go polubiłem,  a teraz widzę, że ty jesteś bardziej odpowiedni dla mojej siostry. - uśmiechnął się. - Dobra, wracaj do niej. - wskazał drzwi i od razu zszedł na dół. Riker jeszcze chwilę myślał nad tym i wrócił do dziewczyny. 
- Długo cię tam przetrzymał. - uśmiechnęła się widząc chłopaka. 
- Ale sądze... Że powiedział wszystko, co ważniejsze. - powiedział trochę obojętnie. 
- Czekaj... To wy się pogodziliście czy pokłóciliście? - zapytała lekko zdezorientowany odpowiedzią ze strony blondyna i podeszła do niego. 
- Między nami już ok. - uśmiechnął się lekko. 
- Na pewno? - zapytała dla pewności. 
- Tak, on mnie przeprosił i... Powiedział, że sądzi, że jestem dla ciebie bardziej odpowiedzi niż Ellington. - powiedział pewnie, patrząc na dziewczynę. - Laura, wyjaśnisz mi to? 
- O nie... - mruknęła cicho i wzięła głęboki oddech. - Chodzi o to, że kiedy twoi rodzice, bracia, Rydel, Ell i ja dowiedzieliśmy się, że jesteś w szpitalu... Wszyscy chcieli przy tobie być. Jednak kiedy wróciłam, poprosiłam go, aby został ze mną, abym przestała myśleć o tobie i się obwiniać... Mimo wszystko jest moim przyjacielem, więc chciał mi w tym pomóc... - wyjaśniła, szybko stając się smutna. 
- Jasne... Rozumiem. - kiwnął głową. 
- Naprawdę? I nie jesteś zły? - spytała. 
- Nie mam o co być zły. - uśmiechnał się lekko, dziewczyna odwzajemniła uśmiech i razem usiedli na łóżku. - Ale mam pytanie...
- O co chodzi? - zapytała już weselsza. 
- Rozumiem, że nie byłaś wcześniej w domu? 
- Nie... Przyszłam do ciebie prosto od Ell'a... - spuściła wzrok. 
- Spoko.
- On mi pomógł... On... Widział mnie zaraz po tej akcji, czyli domyśl się, jak wyglądała moja twarz... Nie mówiąc o reszcie... - powiedziała cicho, zwłaszcza końcówkę. 
- Czekaj... 'Całej reszcie'? Co to ma znaczyć? - zapytał przejęty. 
- Nie wiedziałeś o..? Nic ci nie mówiłam, prawda? - spytała patrząc na blondyna. 
- Nic. Mówiłaś tylko, co się stało. Chociaż nie mówiłaś niczego, co konkretnie się stało, ale cie rozumiem... - powiedział, przypominając sobie, co mu powiedziała, spojrzał na nią z nadzieją, wyjaśni mu, o co jej chodzi. 
- Ehh... A więc to: - wskazała na swoją twarz. - Nie są jedyne 'pamiątki' po tym spotkaniu...
- A więc..? - zapytał z coraz większym zaciekawieniem. Laura już bez słowa wstała i łapiąc na końce swojej bluzki lekko ją uniosła, ukazując mu tym samym swój pokaleczony brzuch. Riker spojrzał zdziwiony. 
- Czekaj... Co ona ci zrobiła?! Jak..? - dziewczyna najwyraźniej nie miała zamiaru odpowiadać, co właściwie nie jest niczym dziwnym, w końcu kto chciałby chwalić sie czymś takim? Riker zrozumiał, że musi to być dla niej ciężkie, dlatego postanowił nie kontynuować tematu. Tylko złapał jej biodra i lekko przyciągnął do siebie, a później delikatnie ucałował każdą jej ranę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, kiedy skończył usiadła mu na kolanach, na przeciwko niego. 
- Wyjedźmy gdzieś. - powiedział lekko uśmiechnięty Riker. 
- Co? Żartujesz sobie... - pokręciła głową, będąc nadal uśmiechnięta. 
- Nie. - zaprzeczył. - Jesteśmy dorośli. Zostawmy tu wszystko, nie przejmujmy się jakąś głupią Cassidy czy Brad'em, Jamesem czy Kendallem... Moimi braćmi, odpocznijmy od nich wszystkich. - oznajmił patrząc jej w oczy. 
- Naprawdę? 
- Laura, tak naprawdę od kiedy jesteśmy razem nie spędziliśmy razem całego dnia, ciesząc się sobą i nie myśląc o problemach. 
- Żartujesz sobie... - odparła uśmiechając się szerzej. 
- Nie. Rozumiem, że sie zgadzasz? 
- Gdzie chcesz wyjechać? 
- Gdzie ty chcesz? Powiedz, a ja załatwie. Chociażby na weekend, może dłużej. - mówił nadal uśmiechnięty. 
- To zgoda. - przytaknęła i pocałowała go lekko w usta. 
- Świetnie. - szepnął. Najpierw bez słowa patrzyli sobie w oczy, a później ich usta złączyły się w jednym, namiętnym pocałunku. 
~
James zszedł na dół, do przyjaciół, którzy powitała go uśmiechami. 
- To jak? Dogadałeś się z tym Lynch'em? - zapytał Kendall. 
- Tak... W sumie jest całkiem w porządku. - odpowiedział z lekka obojętnie. 
- Uuu, czyżby nagle wielka przyjaźń? - zażartował Nathan. 
- Z nim? Ta, ogromna... - mruknął ironicznie. - Ej, niech ktoś idzie im przerwać... 
- Co przerwać? - zapytał rozbawiony Josh. 
- No nie wiem, zostali sami... - wyjaśnił Knight. 
- Daj spokój, Laura nie jest już dzieckiem. Z tego, co wiem, Riker też nie. Jest w sumie starszy od ciebie, dlatego wydaje mi się, że wie co robi. - oznajmił Nath. 
- Poza tym, z tego co wiem, od siedzenia razem w pokoju, patrzenia sobie w oczy, czy całowania się, nikt jeszcze w ciążę nie zaszedł. - powiedział Kendall. 
- W sumie... Nath, możesz mieć racje... Chyba muszę się z tym ogarnąć, mniejsza... Wychodzimy dzisiaj gdzieś czy zostajemy w domu? - zmienił temat James. 
- Zgarniamy Alex'a i możemy iść. - odpowiedział ponownie rozbawiony Nath, na co reszta sie zaśmiała, gdyż wszyscy dobrze wiedzieli, że Alex ma dziś sporego kaca i raczej nigdzie nie będzie chciał iść. 
- A może weźmiemy ze sobą twoją siostrę i Rikera? - zaproponował Josh. 
- Po co on nam tam jeszcze? - zamarudził Kendall. Tylko Nathan tak naprawdę wiedział, o co mu chodziło.  W prawdzie cała czwórka była dobrymi przyjaciółmi, ale tylko Nath znał go na tyle, aby domyślić się, o co mu chodziło. 
- No pewnie! Może jeszcze Cassidy i Brad'a? - zaproponował ironicznie James. 
- Ej, właśnie... O co z nią chodziło? - zapytał ciekawy Josh. 
- Powiedzmy, że Laura miała z nią jakby mały problem. Mała sprzeczka. - wyjaśnił Kendall. 
- Masz zamiar z nią... Nimi o tym  porozmawiać? - zapytał James, zwracając się do przyjaciela. 
- Właśnie nie wiem... I co mam powiedzieć? 
- No nie wiem... Może dlaczego tak bardzo nie lubi mojej siostry?!
- Czekaj... Ona raz chyba wspominała tam coś o tym Rikerze...
- To co, pokłóciły się o chłopaka? - zdziwił się Knight, Nath i Josh siedzieli cicho i tylko przysłuchiwali sie rozmowie. 
- Nie... Raczej nie... To ty postaraj się dowiedzieć się czegoś od Laury, a ja od Cassidy, w porządku? - zaproponował Kendall. 
- Tak, pewnie. - zgodził się. Później chłopcy zmienili temat, a po dłuższym czasie również dołączył do nich Alex. 

~~~


Końcówka ferii, to piszę c: Kurcze, ale muszę wam coś powiedzieć: siedząc wczoraj cały dzień w domu poczytałam bloga. Od początku, czyli od lipca. Muszę powiedzieć, że bardzo cieszę sie, że założyłam teo bloga i jestem dumna, że osiągnął on już naprawdę dużo. Ogółem czytając chyba te 30 rozdziałów, od początku przypomniały mi się okoliczności, w jakich to pisałam, ach... #wspomnienia 
Przywiązałam się już do was i o tego bloga, dlatego mogę wam coś powiedzieć... Pamiętacie pocałunek Laury z Rossem, a później kłótnia z Rocky'm? A więc przyznam, że było to pisane z własnego doświadczenia c: Dobra, kończę to pisanie... Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) Plus jestem zdziwiona, że w ciągu 3 dni uzbierało się 11 komentarzy <3

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 42.

- Nie będzie już jak dawniej... - szepnął brunet, odsunął sie trochę i spojrzał na przyjaciółkę. Dziewczyna kiwnęła głową:
- Tak, wiem o tym, ale to... Ty musisz sie z tym pogodzić. - uśmiechnęła się delikatnie, a wręcz niewidocznie. - Naprawdę powinnam już wracać...
- O nie, co jak co, ale to na pewno się nie zmieniło. - uśmiechnął się. 
- To znaczy? 
- Nigdzie teraz nie pójdziesz. - powiedział stanowczo, ale z uśmiechem. 
- Ell...
- Żadne Ell, naprawde nigdzie cię teraz nie puszczę. - oznajmił zakładając ręke za ręke, Laura przez chwile się nie odzywała, tylko z przymrożonymi oczami patrzyła na bruneta. 
- No dobra, niech stracę. - powiedziała obojętnie i wzruszyła ramionami w geście pokazania bezradności. 
- Coś za łatwo się zgodziłaś... - spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem. 
- Pewnie i tak byś sie nie zgodził, więc szkoda i mojego i twojego czasu. - machnęła ręką. - Zgadza sie Elly? - uśmiechnęła sie wesoło. 
- Zgadza się. Wygrałbym. - Zaśmiał się. - Dobra, musisz być zmęczona, chodź, pokaże ci, gdzie się dziś prześpisz. - dodał juz lekko uśmiechnięty, a dziewczyna posłusznie poszła za nim. Ellington wskazał jej pokój, sąsiadujący z jego pokojem. 
-  O ile się nie mylę, powinna tam być jeszcze moja koszulka, w której spałaś ostatnio... - powiedział cicho, na co dziewczyna przytaknęła. 
- Dziękuje... Za wszystko... - jeszcze się uśmiechnęła i weszła do pokoju, a Ratliff poszedł do siebie. 
Rano, koło ósmej Rocky'ego obudził przychodzący sms, oburzony tak wczesną dla niego porą wziął do ręki komórke i zaspany odczytał wiadomość:
"Od: Julie
Rocky... Spotkajmy sie dziś... Co powiesz na 9?" 
Ledwo przytomny Lynch odpisał po prostu zwykle "ok", po czym odłożył telefon i ponownie udał się spać, z czym kompletnie nie miał problemu. 
Starszy brat bruneta jednak nie miał tyle szczęścia ze snem, on wcale nie mógł zasnąć, do jakiejś trzeciej rano był u Jamesa, do domu wrócił dopiero po telefonie od Laury, ale mimo to, nadal się o nią martwił. Riker od samego rana sprawdzał telefon z nadzieją, że dostał jakąś wiadomość od ukochanej, jednak na marne, bo do ich spotkania dziewczyna nie dawała żadnego znaku życia. Kiedy było już piętnaście po dziesiątej, blondyn usłyszał pukanie do drzwi, z pewnością, że to jego dziewczyna  poszedł otworzyć. Niestety przed sobą nie ujrzał Laury, tylko - co dziwne - Julie. 
- O, Julie... 
- Gdzie jest twój brat? - przerwała mu niespokojnie i weszła do domu. 
- Który? - zapytał lekko zdezorientowany. 
- Ten, z którym umówiłam się ponad godzinę temu! - odpowiedziała dosyć głośno. - Rocky w pokoju? - dodała już ciszej i spokojniej. 
- Ta, chyba. U góry. - powiedział obojętnie, a dziewczyna ruszyła właśnie w tamtą stronę. Wchodząc do pokoju bruneta nie znalazła nikogo innego, jak nadal słodko śpiącego Rocky'ego.  
- Lynch. Ty chyba sobie Żartujesz... - mruknęła cicho sama do siebie, rozejrzała się po pokoju, do najczystrzych nie należał, ale jak to Rocky. Zauważyła stojącą na stoliku puszkę po Red Bull'u, bez dłuższego zastanowienia wzięła puszkę i bez wahania wylała jej zawartość na twarz (plus włosy) chłopaka. 
- CO DO..?! - Lynch od razu zerwał się z łóżka. - JULIE?! - zapytał zdziwiony. - Co ty tutaj robisz? - wypytywał. 
- Czekam. Mieliśmy się spotkać, ponad godzinę temu. - wyjaśniła i spuściła wzrok. 
- Naprawde? Rany, kiedy sie umawialiśmy? Nic nie pamiętam, przepraszam... - odparł cicho łapiąc sie za kark.
- Napisałam ci sms'a. Odpisałeś ok, więc...
- Serio? Naprawdę nie mogę sobie tego przypomnieć, Julie, przepraszam... - nic dziwnego, chłopak był niemalże nieprzytomny, czytając i odpisując na jej wiadomość. 
- Dobra, nieważne. Ale teraz mogę cię gdzieś wyciągnąć? - zapytała z niewielkim uśmiechem,  który namalował się na jej twarzy. 
- No jasne, tylko musisz dać mi chwile, bo... Hej, czy ty wylałaś na mnie red bull'a?  - zapytał zdziwiony, dobrze czując energytyka. 
- Najwyższy czas zacząć sprzątać w pokoju, Rocky. - Zaśmiała się i spojrzała na bruneta,  który 'bawił' się swoimi lekko mokrymi włosami, jednak po chwili spoważniała i usiadła obok niego. 
- Co jest? - Zapytał poważnie i spojrzał na nią. 
- Nie, nic, tylko trochę się zastanawiam... Martwię...  - wyjaśniła cicho. 
- O... Porządek w moim pokoju? 
- Nie, nie o to chodzi... - uśmiechnęła się lekko. - chodzi o Jeremy'ego. 
- Co z nim? 
- On musi wyjechać... - powiedziała smutnym tonem i spuściła wzrok. 
- A Jeremy to...
- Mój brat. 
- Tak. Dlaczego musi wyjechać?
- To dosyć długa historia... Może najpierw się przebierz? - zaproponowała w jakimś stopniu weselej. 
- I umyje włosy, tak. - usmiechniął się delikatnie, pocałował ją w policzek a następnie udał się do łazienki. 
Niedługo po Julie ktoś ponownie zapukał do domu Lynch'ów, Riker ponownie udał się, aby je otworzyć. Tym razem była to właśnie Laura. Blondyn widząc ją bardzo się ucieszył, dlatego pierwsze co zrobił, to ją przytulił. 
- O mój boże, nawet nie wiesz, jak cieszę sie, że nic ci... Chwila... Laura... Co się stało?! - zapytał zaniepokojony, wodząc jej rany na policzku i wardze. 
- I to właśnie tego nie chciałam mówić ci przez telefon... - odparła cicho. 
- Chwila, kto ci to zrobił?! Kiedy to się stało? - wypytywał poważnie, przyjżał się raną, a następnie lekko dłonią przejechał po jej policzku, zrobił to delikatnie, więc dziewczyna nic nie poczuła, tylko lekko przymknęła oczy. 
- Nie tutaj... Wyjdziemy gdzieś? - zapytała niepewnie. 
- No jasne. - kiwnął głową, para już miała wychodzić, kiedy obydwoje usłyszeli głos Julie. 
- Laura?! - wypowiedziała jej imie ze zdziwienia i podeszła do niej. - Rany, co ci się stało?! 
- Mała sprzeczka. - powiedziała szybko. - Przepraszam, ale właśnie wychodziliśmy... - spojrzała na Rikera. 
- Jasne, jasne... Wracam do Rocky'ego. - odrzekła lekko podenerwowana i szybko wróciła do pokoju bruneta. Kiedy weszła do pokoju zaczęła pisać coś w telefonie, a chwile po tym do pokoju przyszedł Rocky. 
- Rocky... - uśmiechnęła sie lekko. 
- Tak? - spojrzał na nią. 
- Widziałeś, co stało się Laurze? - zapytała z czystej ciekawości. 
- No była wczoraj w jakimś klubie z tym... Kendallem. O to ci chodzi? - podszedł do niej. 
- Co? Z jakim Kendallem? - zapytała zdziwiona, a jej źrenice się powiększyły. 
- Nic ci nie mówiła? Hmm, bo przelecieli jej jacyś znajomi, jeszcze z Czech, bo ona generalnie właśnie stamtąd pochodzi i była z nimi i Jamesem w klubie. - wyjaśnił obojętnie. 
- Serio? Aa, dobrze wiedzieć. - wzruszyła ramionami. - Gotowy? 
- Jasne, a w ogóle to gdzie idziemy? 
- Przejść sie, rany, musimy iść od razu w jakiś konkretny cel? - Zaśmiała się. 
- Hmm, w sumie takie chodzenie też jest fajne. - kiwnął głową. 
Na początku pomiędzy parą panowała cisza, którą w końcu zakłócił Riker:
- A więc... Powiesz mi, co się stało? - spojrzał na nią. Laura przez chwile nie odpowiadała, w końcu wzięła głęboki oddech i spojrzała na blondyna. 
- Wczoraj odwiedzili mnie i Jamesa starszy znajomi...
- James mówił mi o tym... To ci z Czech, tak? 
- Tak, oni... - kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko, ale po chwili spoważniała. - Powiedzmy, że... Przeszłam się z nimi do klubów, chcieliśmy razem spędzić troche czasu, nie widzieliśmy sie prawie dziesięć lat. I byłam tam z nimi i Jamesem, ale... Jednak powiedział, że jest kuzynem Cassidy i Brad'a... - powiedziała cicho, zwłaszcza końcówkę, Riker słysząc to mocno się zdziwił, ale również zaniepokoiła go ta informacja. 
- Mówisz poważnie? - zapytał przejęty, na co dziewczyna przytaknęła. 
- Tak, ale... To nic... Później wróciłam do domu, sama, bo James nie raczył się iść ze mną, wtedy napisałam tego sms'a, ale nie odpisywałeś i nie odbierałaś... Później chciałam iść do Julie, ale nie zrobiłam tego, bo... - na chwilę się zacięła, a na wspomnienie tego, co sie stało do jej oczu napłyneły łzy. Obydwoje się zatrzymali i stojąc na przeciwko siebie, spojrzeli sobie w oczy. 
- Laura, jeśli nie chcesz, nie mus...
- Bo spotkałam Cassidy i Brad'a. - przerwała mu już nieco pewniej. Chciała mu o tym powiedzieć. Westchneła cicho i lekko przegryzła dolną wargę. 
- Oni ci to zrobili? - zapytał tak naprawdę już znając odpowiedź. 
- Tak... To znaczy ten Brad... Najpierw... Nie wiem, chciał się do mnie dobierać, ale ja się sprzeciwiałam, więc Cassidy się mną 'zajęła' i zrobiła mi... 'To'. - wyjaśniła cicho i spuściła wzrok, a blondyn od razu ją przytulił. Z oczu dziewczyny zaczeły płynąć łzy, dlatego ona również mocno przytuliła się do chłopaka. 
- Wszystko dobrze? - zapytał zatroskany i spojrzał na brunetkę. 
- Myślę, że tak... - spojrzała w jego oczy i uśmiechnęła się lekko. - Mam prośbę... - odparła niepewnie. 
- O co chodzi? 
- Pewnie chłopcy znowu będą siedzieć u nas w domu, więc... Mógłbyś zostać dziś ze mną? 
- No jasne. - odpowiedział bez chwili zastanowienia. 
- Super, dziękuje... Ale przejdźmy się do mnie? Chcę odzyskać telefon, a zapewne nie masz go ty, tylko James? - uśmiechnęła sie. 
- Niestety. James stwierdził, że on jest twoim bratem i zostawi telefon u ciebie w pokoju. - uśmiechnał siś lekko. 
- Serio? Następnym razem masz się kłócić i ty masz wziąć telefon! - Zaśmiała się. 
- Spoko, ale miejmy nadzieję, że więcej nie zgubisz telefonu przy takiej ważnej sprawie. - odparł lekko rozbawiony. 
- No, nadzieje możemy mieć, ale czasem następnym razem nie dawaj Jamesowi mojego telefonu, no! 
- Dobra, dobra, już tak tego nie przeżywaj. Idziemy do ciebie, weźmiesz telefon i będzie po sprawie, tak? - uśmiechnął się. 
- Tak, tak, chodźmy. - powiedziała uśmiechnięta i razem ruszyli w stronę domu Knight'ów. Laura miała ogromną nadzieję, że na miejscu nie będzie ani Jamesa, ani jego przyjaciół. Od kiedy dowiedziała się, że Kendall jest kuzynem Brad'a i Cassidy nie miała ochoty widzieć któregokolwiek z nich, po prostu. Po prawie piętnastu minutach znaleźli się przed domem, Laura wzięła głęboki oddech i jako pierwsza weszła do środka, a Riker zaraz za nią. Wcześniej ustalili, że od razu bez ewentualnego słowa do chłopaków idą do niej, na górę. Ale niestety słychać było Jamesa, Nathana, Josha i Kendalla w salonie, a na nieszczęście pary, aby przejść na schody, musieli przejść również obok drzwi salonu, a że drzwi tam nie było, chłopcy spokojnie mogli zobaczyć Laurę i jej chłopaka. A więc postanowili po prostu szybko tamtędy przejść, jednak kiedy dziewczyna przechodziła chłopcy od razu ją zauważyli i wszyscy na raz krzyczeli jakieś powitania, typu 'cześć', 'siema'. 
- O, Laura, hej! Chodź do nas! - zawołał uśmiechnięty ja widok siostry James, ale w związku, że brunetka cały czas trzymała dłoń Rikera, do salonu weszli razem. Wszscy byli uśmiechnięci. Jednak na widok Lyncha James i Kendall znacznie spoważnieli, za to Josh i Nathan nadal się uśmiechali. 
- Ty? Serio? - zapytał poirytowany Knight. 
- James! - upomniała brata Laura. 
- Hmm, mógłbym zapytać o to samo. - odgryzł mu pewny siebie Riker. 
- Chłopcy... Mniejsza... Riker, to Kendall, Nathan, Josh i... Chwila, gdzie Alex? - zapytała odbiegając od przedstawiania chłopaków. 
- Leczy kaca. - Zaśmiał się Nathan. 
- Albo kręci z Cassidy... - powiedział obojętnie Kendall, Riker od razu zacisnął 'wolną' dłoń w pięść, przypominając sobie, co Cassidy zrobiła Laurze, ale również i ona lekko posmutniała. 
- Z kim? - odezwał się Lynch i spojrzał na Kendalla. Dziewczyna obróciła się do blondyna i położyła jedną dłoń poniżej jego torsu.
- O tym właśnie mówiłam... - powiedziała cicho, ale zaraz odwróciła się do chłopaków. 
- Kontynuując... Riker, to Kendall, Nathan, Josh, przyjaciele Jamesa, moi starzy znajomi... I chłopcy, to Riker, wokalista i basista zespołu R5 i oczywiście mój chłopak. - uśmiechnęła się lekko. - A James... Jak coś, to my będziemy na górze. - odparła szybko, a w międzyczasie James zdążył przyjrzeć się siostrze, kiedy sie odwracałm światło padło tak, że zobaczył dokładnie jej poranioną twarz. 
- Laura, czekaj! - zawołał, dziewczyna razem z Lynch'em się odwróciła, a Knight szybko do niej podszedł i jeszcze dokładniej przyjżał. 
- Co ci się stało? - zapytał przejęty, a jego wzrok spadł na Rikera. 
- Coś ty...
- Daj spokój! To nie Riker, on nigdy czegoś takiego by mi nie zrobił... - przerwała mu i westchneła cicho, a z jej oczu zaczeły płynąć łzy. 
- To kto? Któryś z jego braci? O, a może dla odmiany, ten... Ellington? - wypytywał, mimo, iż w miarę polubił Ratliffa, zaczął podejrzewać każdego. 
- Nie, to nie oni...
- Powiesz mi łaskawie, kto? - zapytał niespokojnie. Laura spojrzała swoimi załzawionymi oczami na Kendalla, a następnie spowrotem na Jamesa. 
- Uważaj, z kim się trzymasz... Podziękuj drogiej kuzymeczce, Cassidy. - powiedziała szybko i wyszła z salonu od razu wybiegając po schodach do swojego pokoju. Riker jeszcze spiorunował Jamesa wzrokiem i bez słowa poszedł za Laurą. Kiedy wszedł do jej pokoju dostrzegł ją stojąca niedaleko drzwi i płaczącą. Czemu tu się dziwić, na takie wspomnienie chyba każdy zareagował by tak samo. Blondyn podszedł do niej i bez słowa delikatnie otarł jej łzy i przytulił ją. 
- No już... Nie myśl o tym... Łzami nie wymażesz tego wspomnienia... - szepnął i pocałował ją w czubek czoła. 
- Szkoda, że to nie takie proste... - mruknęła cicho. 
- Mnie to mówisz? Wychodzi na to, że to właśnie przez nich byłem w szpitalu, pamiętasz? A mimo to nie smuce się, nie płacze, choć myślę, że byłoby to normalne, ale... Nie chcę, aby inni widzieli mnie smutnego. Nie chcę, abyś ty widziała jak jestem przygnębiony i smutny... - powiedział szeptem i spojrzeli sobie w oczy. 
- Robisz to dla nas? Dlatego jesteś.. Umm... Twardy? To znaczy nie okazujesz tego, że naprawdę się przejmujesz, bo...
- Bo nie chcę, abyście przeze mni byli smutni. - wyjaśnił. 
- Sądziłam, że po prostu chcesz zapomnieć...
 - Chcę, ale to też jest ciężkie... Ale ty... Musisz być z tym silna, twoje łzy są zbędne, nie płacz więcej, to nie pomoże, tym bardziej, że masz mnie. Przy mnie nie płacz, nie myśl o tym, nie bądź smutna... Dla mnie... - powiedział patrząc w jej oczy, a po jej policzkach zaczeły płynąć łzy, ale mimo to kiwnęła głową, co oznaczało zgodę. Riker uśmiechnął się lekko i delikatnym ruchem otarł jej łzy. 
- Co ja bym bez ciebie zrobiła... - uśmiechnęła się lekko.
- Żyła byś spokojnie... - pomyślał na chwilę zaciskając powieki. 
- Wszystko w porządku? - zapytała zatroskana. 
- No jasne.. - przytaknął, w tej chwili obydwoje zaczeli się do siebie zbliżać jeszcze bardziej, do pocałunku, ale ktoś im przeszkodził wchodząc do pokoju. Oczywiście Kendall i James nie mieli w zwyczaju pukać, dlatego obydwoje lekko sie skrzywili widząc już niemlaże całującą się parę. James już wcześniej nie polubił Rikera, natomiast Kendall najzwyczajniej widział w nim konkurencje. Para lekko odsunęła się od siebie i spojrzeli na chłopaków. 
- O co chodzi? - zapytała lekko poirytowana. 
- Porozmawiać, ale na szczęście wam przerwaliśmy. - odpowiedział jej starszy brat. 
- Poważnie? - odprał poirytowany blondyn i przychylił głowę na lewą stronę.
- Ej, po pierwsze, czy mógłbyś przestać ją obejmować? - zamarudził James. 
- Ooo, po pierwsze, ona... - zaczął lekko rozdrazniony, jednak Laura mu przerwała. 
- Chłopcy, stop! Tylko was proszę, nie kłóćcie się, tylko nie teraz. 
- Chyba masz rację... - odparł Riker i spojrzał na blondyna. 
- Błagam was, kocham was obu i nie mogę patrzeć, jak się kłócicie czy sobie dogryzacie. - oznajmiła smutna, spojrzała na barat, a później na kochanego. 
- Laura ma racje. - zwrócił się do Jamesa, Riker. 
- Chyba tak... - mruknął Knight, Laura uśmiechnęła się lekko i pocałowała Rikera w policzek. 
- No dobra... O czym chcieliście porozmawiać? - spojrzała na brata, pózniej na Kendalla i odwróciła sie do nich. 

~~~




W końcu! W końcu go skończyłam! Generalnie zaczęłam go pisać jakoś kilka dni po sylwestrze, ale później dłuuugi i męczący powrót do polski i na dobry początek mój przyjaciel wylądował w szpitalu, więc tym bardziej nie miałam głowy do pisania, później kiedy z nim było wszystko ok, znowu problemu rodzinne. Teraz już powiedzmy, że wszystko się ułożyło, więc wzięłam się za pisanie i w końcu skończyłam. Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale zrozumcie :* 
A nagłówek wykonała Cat <3 bardzo dziękuje. ❤ :*