- Musimy porozmawiać... - powiedział cicho patrząc na dziewczynę. Z jednej strony naprawde się cieszył, że już wrócił do domu, a z drugiej lekko obawiał się tej rozmowy.
- Oh, niewątpliwie. - odparła równie cicho brunetka. Riker spojrzał na resztę rodziny i Ell'a, a następnie ponownie na Laurę.
- Ale nie tutaj... Chodźmy na górę. - uśmiechnął się lekko. Dziewczyna przytaknęła, blondyn poszedł jeszcze na chwile do braci, później do Rydel, powiedział, że ma zamiar powiedzieć o wszystkim Laurze. Delly się ucieszyła, że jej brat nie chce ukrywać niczego przed swoją dziewczyną. Po rozmowie z siostrą, Riker razem z Laurą poszli do jego pokoju. Dziewczyna weszła pierwsza i spojrzała na Lynch'a, który po wejściu od razu zamknął za sobą drzwi.
- A więc..? - zaczęła troche niepewnie.
- Jesteś na mnie zła? - zapytał robiąc krok w jej stronie. Właściwie nie byłby zdziwiony, gdyby była zła, to w zasadzie nie byłoby nic dziwnego.
- Niee, dlaczego? - odpowiedziała ironicznym tonem swojego głosu i westchnęła cicho. - Riker, kim jest ta cała Cassidy? - zapytała cicho, podchodząc do niego, spojrzała mu w oczy wyczekując odpowiedzi. Riker z początku nie był do końca przekonany, ale w końcu postanowił wszystko jej wyjaśnić, nawet, jeśli wiązało się to z najgorszym.
- Pamiętasz te dwa dni przed naszym wyjazdem? Konkretnie wieczór, naszą rozmowę... To, co mi wtedy powiedziałaś i jak zareagowałem... Eh... Pamiętasz to? - zapytał, na co dziewczyna kiwnęła głową na potwierdzenie. - I pewnie, jak Rocky ci powiedział, wróciłem "kompletnie nawalony"... Na pewno o tym wspominał. Kiedy tylko wyszedłem od ciebie zadzwoniłem wtedy do Curt'a i razem postanowiliśmy przez chwilę zapomnieć o problemach i poszliśmy do jakiegoś klubu, baru, teraz nie do końca pamiętam, co to było. Nie ukrywam, że trochę wypiliśmy i... Właściwie tam poznałem Cassidy... - wyjaśnił.
- Wszystko jasne... - mruknęła cicho, po uważnym wysłuchaniu słów chłopaka. - Ale... Czy coś między wami było? - zapytała bojąc się odpowiedzi ze strony blondyna. On wziął głęboki oddech i spojrzał w jej oczy.
- Wszystko, co tam zrobiłem... Żałuję wszystkiego, od początku do końca. - dodał równie cicho. Laura domyśliła się już, co wydarzyło się pomiędzy nim, a Cass.
- Spałeś z nią? - zapytała prosto, a do jej oczu napłyneły łzy.
- Nie, my tylko... Do niczego nie doszło...
- No jasne... Ale wiesz... Chyba wolałam nic nie wiedzieć... - powiedziała ledwo powstrzymując się od płaczu, wyminęła blondyna i chciała wyjść z pokoju, jednak ten ją zatrzymał.
- Laura, czekaj... Czy wszystkie nasze mniej miłe rozmowy muszą się tak kończyć? - odpadł z nadzieją, że posłucha. Dziewczyna sie zatrzymała i spojrzała na Rikera.
- O co ci chodzi?
- A o to, że zawsze, kiedy powstaje mniejsza kłótnia któreś z nas wychodzi, nie dając szansy wytłumaczenia się... - wyjaśnił.
- Ale... Co chcesz mi jeszcze powiedzieć? Że mnie kochasz? Że tego żałujesz? To już słyszałam...
- Co mam zrobić, abyś mi wybaczyła? Wiem, że zawaliłam i bardzo za to przepraszam... Laura, musisz mi uwierzyć... Do Cassidy nic nie czuje, ja kocham tylko ciebie. - oznajmił, a do jego oczu również napłyneły łzy.
- Tyle raz to już słysza...
- Jak mam ci to udowodnić?! - przerwał jej. - Nie wiem, co znowu muszę zrobić... Jeśli to według ciebie nic nie znaczyło... - podwinął swój rękaw od bluzy i przesunął kilka bransoletek ukazując tym samym swoje rany. - Myślisz, że zrobiłem to od tak? Nie pociąłbym sie dla byle kogo. - Laura spojrzała na owe rany blondyna, a następnie położyła dłoń na jego nadgarstku zasłaniając tym samym jego rany.
- Obiecywałeś, że już nigdy tego nie zrobisz...
- Straciłem cię. Nie wiedziałem, co z nami będzie...
- Riker... Ale i tak powinieneś tego nie robić, nie sądzę, abym była tego warta, poza tym... - wzięła głęboki oddech i spojrzała w jego oczy. - Skąd wiesz, co będzie z nami teraz? - Riekr spuścił wzrok.
- Dla dla mnie byłaś warta... Zawsze będziesz. Ale teraz... Nie dałaś szansy wyjaśnić tego do końca. - spojrzał na brunetkę z nadzieją, że będzie chciała wysłuchać go do końca.
- A więc proszę, ale nie wiem czy jest sens jeszcze coś wyjaśniać.
- Jest sens... Razem z Cassidy, nawet bym z nią dłużej nie rozmawiał, gdyby nie jedno...
- Gdyby nie co? - zapytała zrezygnowana.
- Ona ma brata, z którym była. To znaczy wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Trochę się z nim posprzeczałem i... Nie skończyło się to najlepiej...
- Riker, coś ty zrobił?
- Ja... Wiesz, to ani troche nie było przemyślane, ale ja się z nim...
- Żartujesz..!? Czyli się z nim pobiłeś? - zapytała lekko zaniepokojona.
- Tak, ale spokojnie, poważniejszego mu się nie stało...
- Jemu... Ale czy tobie nic się nie satło? - zapytała zmartwiona i podeszła do niego.
- Jakoś się trzymam, trzymałem z wami na wyjeździe... - uśmiechnął sie delikatnie, jednak po krótkiej chwili spoważniał. - Wtedy, jakby to... "Wygrałem" z Brad'em, ale on sam powiedział, że tego tak nie zostawi. - westchnął cicho.
- Wszystko jasne... - mruknęła zamyślona Laura.
- Chyba nie rozumiem.
- Co tutaj trzeba rozumieć, Riker, jeśli to nieprawda, co napisali w internecie, to przez niego byłeś w szpitalu... - wyjaśniła.
- Czekaj, czekaj... w internecie? Pisali coś na mój temat? - zapytał lekko zdziwiony.
- Tak, i to jeszcze ile... Nic nie wiedziałeś?
- Skąd? W każdym razie... "nieprawda, co napisali w internecie"... Co takiego wypisywali? - dopytywał się, dziewczyna wzięła głęboki oddech i spojrzała na blondyna.
- Tam było napisane, że cię zdradziłam i przez to chciałeś popełnić samobójstwo... - spuściła wzrok.
- Ale chyba w to nie wierzysz? - Laura przez chwilę nie odpowiadała, a Rikerowi przypomniało się, że to samo powiedziała mu Cassidy w szpitalu. - Laura, uwierzyłaś w to?
- Ja... Wtedy tego wszystkiego się dowiedziałeś... Nie wiedziałam, co myśleć... - odpowiedziała cicho.
- Oh, nie... Nie, nie, nie... Pod żadnym pozorem nie o to chodzi... To tylko jakaś kretyńska plotka. Proszę cię, nie wierz w to. - powiedział cicho, zwłaszcza końcówkę, dziewczyna nic już nie odpowiedziała, tylko zbliżyła się do niego i mocno go przytuliła.
- Najważniejsze jest to, że ten cały Brad nic ci nie zrobił i jesteś już w domu. - szepnęła.
- Laura... Co teraz z nami będzie? - spojrzał w jej oczy, był pęłny nadziei, że dziewczyna z nim nie zerwie i wszystko mu wybaczy, w końcu on dał już jej kilka szans.
- Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak to rani... Nie wierze, że dałeś mi tyle szans... Ale... Kiedy dowiedziałeś się o moim pocałunku z Rossem... To było dwa dni przed wyjazdem, a ty...
- Wiem, to było nie w porządku... Wiem to. Ross to mój brat, Ell najlepszy przyjaciel...
- No jasne, już nieważne... Riker, przepraszam, że tak zareagowałam... - spuściła wzrok.
- Hej, to zrozumiałe... Nie masz za co przepraszać. Tylko... Nie róbmy sobie już takich niespodzianek, zgoda? - uśmiechnął się delikatnie (choć właściwie niewidocznie), na co Laura spojrzała na niego i przytaknęła.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo... Ale jednak... Zaryzykowaliśmy, dzięki tobie. - uśmiechnęła sie lekko.
- A raczej przeze mnie.
- Nie... Dzięki tobie. Mimo tego wszystkiego... Cieszę się, że tak się stało. - odparła nadal uśmiechnięta.
- Rozumiem, że... Wybaczasz mi te całą sprawę z Cass..? - zapytał niepewnie.
- A jak myślisz? - uśmiechnęła się nieco szerzej i pocałowała go w usta, na co chłopak również się uśmiechnął. - A właśnie... Za kilka dni macie podobno jakiś występ w jakimś programie, wiesz, wywiad i tak dalej... Emm... Na pewno padnie pytanie dotyczące wypadku...
- Niewątpliwie, tego nie uniknę, ale... Nie wiem, jak będę mógł na to odpowiedzieć nawet nie pamiętając, jak się tam znalazłem... Na pewno będę zaprzeczał wszystkim plotkom na ten temat. - oznajmił.
- Ale chwila... Jeśli nie pamiętasz, jak się tam znalazłeś, skąd wiesz, że ta plotka nie jest prawdą?
- Rocky mnie widział, przez chwilę z nim rozmawiałem... Później... Rano, bardzo wcześnie rano wyszedłem z domu, ale... Nie miałem żadnych samobójczych myśli... Co to, to na pewno nie. Jestem tego pewnien. - wyjaśnił, próbując przypomnieć sobie jak najwięcej z tamtego dnia.
- A więc Brad... Riker, to musi być on, bo... Kto inny chciałby zrobić coś takiego?
- Równie dobrze mogłem najzwyczajniej w świecie wpaść pod samochód, też logiczne. Przypadek.
- Nie sądze, aby był to przypadek... Słuchaj, ta cała akcja była dzień przed wyjazdem, zgadza sie?
- Tak..
- Czyli ten chłopak nie miał, jak się zemścić, poźniej wróciliśmy i... Była okazja. - westchneła cicho.
- Nie wiem... Liczę na to, że wszystko sobie przypomnę, a jeśli okaże się, że to on... Załatwie to sam. - powiedział poważnie.
- Nie... Lepiej nie, znowu coś się stanie.
- Nie ważne... Teraz i tak nic nie pamiętam.
- Nic? - zapytała zrezygnowana. Chłopakowi najbardziej został moment, kiedy wyszedł od Laury i... Pociął sie, ale wolał jej o tym nie mówć. Pokręcił sprzecznie głową.
- Niestety. Chociaż... Może to na razie lepiej...
- Potrzeba czasu. - uśmiechnęła sie lekko. - Wiesz... Wydaje mi się, że twoi rodzice chcieliby spędzić z tobą trochę czasu.
- Widzieli mnie już długo. - Zaśmiał się.
- No tak, ale ilekroć oni sie z tobą widzą, pojawiam się ja cię zajmuje. - również cicho się zaśmiała.
- Mnie takie coś pasuje. - uśmiechnął się szeroko.
- Mnie też, ale wole, aby nie mieli mi tego za złe, więc.
- Ale idziesz ze mną. - powiedział rozbawiony.
- Chyba się ich nie boisz? - zaśmiała się.
- Hmm... Ale z tobą będzie raźniej.
- Dwudziesto dwu letni Riker się boi... Hmm, tego jeszcze nie było.
- Bywa.
- Nie ma tak. - powiedziała ze śmiechem. - Ale musisz iść sam. Ja musze jeszcze pogadać z moją matką, chce zabrać mnie ze sobą do Londynu... - westchneła cicho.
- Przeprowadzasz się do Londynu? - zapytał szybko poważniejąc.
- Nie, chodzi o to, że nie... To znaczy nie chce i muszę z nią o tym porozmawiać, a tak na marginesie... Mogłaby w końcu cię poznać, wiesz. - uśmiechnęła się.
- Mnie chyba jeszcze nie zna, ale jeśli ma zamiar nie polubić mnie tak samo, jak James wole, aby w ogóle mnie nie znała. - ponownie sie uśmiechnął.
- Polubi, polubi, a James... Jak w końcu zrozumie, że jestem z tobą szczęśliwa będzie musiał cię polubić... Albo chociaż przywyknąć, że będzie widywał nas częściej razem. - Zaśmiała się. Riker miał zamiar odpowiedzieć, ale usłyszał dźwięk swojego telefonu, do którego najwyraźniej przyszedł sms.
- No dalej. - uśmiechnęła sie Laura, aby chłopak bez wahania odczytał, ten uśmiechnał się i tak też zrobił:
"Od: Delly
Wszystko już ok? Może chodźcie na dół? Rodzice chcieliby w końcu z tobą pogadać..."
Blondyn westchnął cicho i spojrzał na Laurę.
- Mam nadzieje, że Cassidy nie przerzuciła się na sms'y...
- Nie, to nie ona... Rydel chce, abyśmy zeszli do nich. - odpowiedział z uśmiechem.
- O tym mówiłam. To ty idź do nich, a ja wrócę do siebie. - odwzajemniła uśmiech.
- Dobra, ale liczę na to, że chociaż zadzwonisz. - uniósł dwukrotnie brwi.
- No pewnie. - odpowiedziała radośnie.
- To chodź. - uśmiechnął się i razem wyszli z pokoju, zeszli na dół, Riker chciał odprowadzić Laurę do drzwi, jednak Mark zawołał te dwójkę. Para posłusznie udała się do salonu, gdzie byli rodzice oraz rodzeństwo Rikera, a także Ell, ale nie było Rylanda.
- O co chodzi? - zapytał Lynch wchodząc do salonu.
- Musimy porozmawiać z waszą dwójką... Chodźcie. - oznajmiła poważniejąc Stromie. Laura i Riker spojrzeli na siebie, a następnie doszli do reszty. Brunetka usiadła na fotelu, a Riker na jego oparciu.
- Tak więc... O co chodzi? - zapytał ponownie chłopak i spojrzał na rodziców, którzy wyglądali na poważnych.
~~~
I się znowu spuźniłam z oddaniem rozdziału... Dlatego już nie mówię, kiedy dodam kolejny, bo po prostu nie wiem, jak to wyjdzie. Rozdział według mnie jeden z najglupszych, ale coś chciałam w końcu dodać >_< Ogólnie miałam inny pomysł na rozdział, ale pisałam na szybko, więc wyszło, jak wyszło... :)
A i bardzo dziekuje za ponad 10000 wyświetleń! :o <3