sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 20.

                Riker nie odpowiadał. Mimo to, iż wiedział, że brat wszystko wytłumaczył Laurze, po prostu sam nie wiedział, co powiedzieć. Oststni raz spojrzał w lustro, wziął głęboki oddech i postanowił wyjść. Dziewczyna w tym czasie stała oparta o ścianę zaraz obok drzwi. Kiedy tylko usłyszała, że otwiera drzwi stanęła prosto i wzięła głęboki oddech. Widząc ukochanego od razu podeszła do niego i mocno sie do niego przytuliła. Chłopak wyraźnie nadal był smutny. Brunetka nie mówiąc ani słowa złapała go za rękę i pociągnęła za sobą do salonu. Stanęła przed nim i wzięła kolejny głęboki oddech. 
- Rocky wszystko mi wytłumaczył... - powiedziała cicho. 
- Czyli uwierzyłaś mu, że ani tobie, ani Ellingtonowi nic nie zrobiłem? - mruknął nadal smutny Riker. 
- To nie tak... - zaczęła cicho. 
- A jak? Laura... Jesteśmy tutaj jeden dzień, a już czwarty raz chcesz się tłumaczyć. 
- Tak, chcę to wytłumaczyć. - powiedziała równie cicho. 
- Nic mi nie tłumacz. Rozumiem, że chcesz ze mną być, ale jakoś... nie umiesz mi zaufać. - pokręcił głową. 
- Riker, ufam ci, jak nikomu. - spojrzała mu w oczy. 
- Dlatego przedtem tam zareagowałaś? Przecież nie dałaś nawet okazji mi sie wytłumaczyć. Po za tym sądziłaś, że naprawdę byłbym w stanie zrobić to, co w twoim śnie? - powiedział cichym tonem. 
- Nie. Wiem, że to tylko sen, że ty nigdy byś mnie nie skrzywidził, ale... Po prostu byłam przerażona po tym śnie. Chyba nie obwinisz mnie o to, co mi się śniło? - spuściła wzrok. 
- Nie, tego nie zrobię...
- Myślisz, że dla mnie ten sen był fajny? Riker, ja sie ciebie bałam... - ponownie spojrzała w oczy blondynowi. 
- Przecież wiesz, że nie musisz. Jeśli naprawdę byś mi ufała, nigdy nie pomyślałabyś  o tym... 
- Znaczy, że jednak zmarnowałam oststnią szansę?  - zapytała niepewnie, będąc już pewna odpowiedzi. 
- Tak. Ale... - zaciął sie na chwile i lekko przymknął oczy. Słysząc "ale", Laura zaczęła mieć nadzieje, że to jednak nie koniecznie będzie koniec. Riker spojrzał jej w oczy. 
- Ale za bardzo cię kocham. - szepnął. - Nie ważne, ile razy będę dawał ci kolejną szansę, zawsze będziesz ją miała. - powiedział pewnie. Dziewczyna słysząc to naprawdę się ucieszyła. Podeszła do niego i obydwoje przytulili sie do siebie. 
- Co sie z nami stało? Cztery dni temu byliśmy dla siebie przyjaciółmi, a dziś po raz kolejny mi wybaczasz... - powiedziała cicho. 
- Laura, proszę... Zaufaj mi. Naprawdę. Jeszcze na nikim mi tak nie zależało, jak na tobie. Jesteś dla mniej najważniejsza. - odparł równie cicho. 
- Ufam ci... Wiem, że ten sen, to... to tylko sen. Ty nigdy byś tego nie zrobił. Ufam ci. - powtórzyła. Rocky i Ratliff tym razem chcieli wiedzieć, co sie między nimi dzieje, dlatego podsłuchiwali całą rozmowę. Kiedy usłyszeli ciszę wiedzieli, że to oznacza pocałunek. Ell wychylił sie zza drzwi i mieli racje. 
- Rocky, musimy sobie znaleźć dziewczynę. - oznajmił Ratliff będąc uśmiechnięty po tym, co zobaczył w salonie. 
- I chcesz mieć takie problemy, jak oni? - Zaśmiał się Rocky. 
- Hmm, wiesz, nie sądziłem, że aż tak dobrze dogadujesz się z Rikerem, że mu pomogłeś. - odparł starszy. 
- Serio? - zdziwił sie Lynch. 
- Ta, sądziłem, że on lepiej dogaduje się z Rydel, a ty, Ross i Ryland jesteście jeszcze dziećmi. - zasmiał się. 
- Zawsze pomogę bratu. - wzruszył ramionami. - No bo masz racje, ja, Ross, Ryland i ty, tak, jesteśmy dziećmi. - obydwoje się zaśmiali, tym razem Rocky wychylił się, aby zobaczyć, co u Laury i Rikera, ale kiedy tylko wyjrzał zza drzwi dobaczył, że obydwoje stoją na przeciwko drzwi i patrzą na nich. 
- No siema. - zaczął nerwowo. - Too.. Skoro już się pogodziliśmy, zrobimy coś z obrazem? - kontynuował pewniej. 
- A tak, jeszcze to... - mruknął blondyn. Rocky już miał coś odpowiedzieć, ale zobaczyli Ratliffa, który wchodzi do salonu uśmiechnięty, jakby nigdy nic. 
- O! To wy tutaj jesteście! - udał zdziwienie Ell. 
- Daj spokój, słyszeli nas. - Zaśmiał się młodszy Lynch. 
- Oł... No w każdym razie, na czym stanęło? - zainteresował sie Ellington. 
- Na obrazie. - odpowiedziała Laura. 
- Koniec z tym. - oznajmił stanowczo najstarszy i ruszył w stronę obrazu, który nadal leżał na ziemi. Cała trójka od razu poszła za nim. Chłopak wziął obraz do rąk, poszedł do salonu i podszedł do drzwi prowadzące na taras. Szybko go otworzył i wyrzucił owy przedmiot na zewnątrz. Zamknął drzwi i odwrócił się do reszty. 
- I tyle? - zadziwił sie Rocky.  
- Miejmy nadzieje. - westchnął Riker. 
- To co teraz?  - Wtrącił się Ell. 
- Niedługo będzie robiło się widno... - powiedziała Laura. 
- Poważnie? Która jest godzina? - zapytał zdziwiony młodszy brunet. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz swojej komórki i spojrzała na przyjaciela. 
- Dochodzi czwarta. - oznajmiła. 
- To może po prostu chodźmy spać? - zaproponował Ellington. 
- Ta, dobry pomysł. - westchnął młodszy. 
- Jestem za. Ciężki dzień. - dodała brunetka. 
- Ale zaraz... To w końcu jak śpimy? Nie chcę spać z nim.. - zamarudził Rocky wskazując na Ell'a. 
- Ja spałem już na podłodze, teraz twoja kolej. - odpowiedział mu przyjaciel. 
- Rany, chłopcy, zachowujecie się jak dzieci. - Zaśmiał się najstarszy. 
- Zróbmy tak, ja śpię w pokoju, który już zajęłam. Ell w pokoju obok, Rocky na kanapie. - uśmiechnęła sie dziewczyna. 
- No dobra, a ja? - spojrzał na nią blondyn. 
- Ty ze mną. - odpowiedziała i uśmiechnęła się w jego stronę. 
- Mnie pasuje. - powiedział szybko Ellington. 
- Ha! Ale mnie nie, dlaczego to ja mam spać tu, na twardej kanapie, a on w miękkim łóżku? - powiedział z wyrzutem Rocky. 
- Nie chcieliście spać razem. - Wtrącił się Riker. 
- No dobra, nadal nie chce, ale dlaczego to ja mam tu spać, a nie on?
- No bo on spał na podłodze w samochodzie. - odpowiedziała Laura. 
- Dobra, wygrałeś. - zwrócił się do przyjaciela, Rocky. 
- To jak, idziemy spać? Teraz już spokojnie? - odezwał się Ratliff. 
- Tak. - powiedziała Laura, a Riker zaraz powiedział to samo. 
- No dobra. To wypad z mojego salonu. - Zaśmiał się młodszy Lynch i reszta wyszła z pomieszczenia. 
- Jakbyś bał się spać sam, to wbijaj do nas. - Zaśmiała się Laura,a zaraz za nią Riker i Ell. 
- Dzięki, ale nie będę wam przeszkadzał... W spaniu oczywiście. - odpowiedział rozbawionym tonem. Dziewczyna jeszcze tylko mu pomachała i razem z blondynem weszli do pokoju. 
- Dobra... Mam nadzieje, że koniec z tym głupim snem. - westchnęła cicho i usiadła na łóżku. 
- Będę obok, nie martw się. - uśmiechnął się lekko i usiadł obok niej. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu i spojrzała na jego lewą rękę. Zdziwił ją widok plamy z krwi, ponieważ była pewna, że była na drugiej ręce. 
- Riker...
- Tak?
- Czy czasem to drugi rękaw nie był brudny z krwi? - zapytała i spojrzała na niego. 
- Nie, to na pewno była ta... - odpowiedział szybko i powoli chciał schować prawą rękę, jednak dziewczyna ją chwyciła. Podwinęła prawy rękaw i zobaczyła, że krew przebiła materiał i miał lekko brudną rękę z krwi. Troche bała zrobić się to samo z drugą ręką, ale w końcu zebrała się na odewagę. Rownież podwineła rękaw, tym razem zobaczyła co innego. Coś, co bardzo ją zaniepokoiło. Na ręce oprócz krwi zobaczyła również trzy rany, z których nadal jeszcze płynęła odrobina krwi. 
- Riker, czy to..? - spojrzała na niego zatroskana i trochę zaniepokojona. Chłopak miał zamknięte oczy, ale mimo to kiwnął głową. 
- Dlaczego..? - zapytała, a jej oczy od razu sie zaszkliły. 
- Byłem pewny, że cię straciłem... A tego bym nie wytrzymał. - oznajmił nadal nie otwierając oczu. 
- Riker... - Szepnęła i kciukiem pogładziła delikatnie jego rany. Spuściła wzrok. - Nigdy więcej tak nie rób. Kocham cię i ani na chwilę nie myśl, że jest inaczej. Kocham cię, Riker... - Szepnęła i mimo tego, że chłopak nie otwierał oczu widziała, że po jego policzkach spływają łzy. Nie mówiąc nic delikatnie musnęła wargami jego policzek. - Riki... - powiedziała równie cicho. Chłopak w końcu spojrzał na nią. 
- Ja ciebie też kocham. - odparł i posłał jej delikatny uśmiech. 
- Ale obiecaj, że nigdy więcej nie zrobisz czegoś takiego. 
- Dla ciebie... Obiecuje. - powiedział cicho. 
- Dziękuje - Szepnęła i uśmiechnęła sie lekko. - Chodźmy w końcu spać. - dodała wstając z miejsca. Miała iść w stronę swojej jeszcze nie rozpakowanej walizki, ale zatrzymała się i odwróciła się do chłopaka. Uniosła lekko dłoń i opuszkami palców otarła jego łzy i posłała uśmiech. Podeszła do swojej torby w poszukiwaniu swojej piżamy. 
- Oh, świetnie! Nie wzięłam piżamy. - westchnęła cicho. Blondyn słysząc jej słowa podszedł do swojej walizki i wyciągnął jedną ze swoich koszulek. Podszedł do dziewczyny i podał jej ją. 
- Weź ją. - uśmiechnął się. Brunetka z uśmiechem wzięła ją i weszła do łazienki. Szybko przebrała się w niebieską koszulkę chłopaka, związała swoje włosy w zwykły kucyk i wróciła do pokoju. Riker leżał już w łóżku, był wpatrzony w swój telefon, uśmiechnęła się widząc go i weszła dalej do pokoju. Blondyn szybko zorientował się, że Laura już weszła, odstawił telefon i zilustrował dziewczynę wzrokiem. Koszulka sięgała jej zaledwie do połowy ud.  Brunetka spojrzała na ukochanego i posłała mu lekko nieśmiały uśmiech, chłopak leżał bez koszulki. Zgasiła światło i położyła się pod ścianą, obok Rikera.  Położyła głowę na jego piersi i westchnęła cicho. 
- I pamiętaj, jeśli cos ci się przyśni, obudź mnie. Pamiętaj, że jestem obok. - powiedział miło blondyn. 
- Pamiętam, Ell. - odpowiedziała cicho. 
- Ell?! - zdziwił się chłopak. 
- Riker... Chodziło mi o ciebie.  - uśmiechnęła się lekko - Musiało mi się pomylić, chodziło mi o ciebie, oczywiście.  - powiedział szybko i położyła dłoń na jego torsie. Dziewczynie przypomniała się noc z Ellingtonem, ale tego pocałunku nie żałowała, tak jak pocałunku z Rossem. Zrozumiała, jak bardzo kocha Rikera, kiedy po raz już kolejny dał jej szansę, a później widząc jego rany, ale jednak nadal miała w pamięci pocałunek z Ellem i... Podobało jej się to... Na zewnątrz już prawie światło, dlatego dziewczyna dostrzegła na sobie wzrok Rikera. Uśmiechnęła sie lekko i spojrzała na niego. Po chwili ich usta złączyły sie w pocałunku. Szybko on stał sie namiętny, Riker obiął dziewczynę, a zaraz poźniej dziewczyna leżała na nim. On ją obejmował, a ona jeździła dłońmi po jego torse, uśmiechała się między pocałunkami. Blondyn zjechał z pocałunkami na szyję dziewczyny, brunetka odchyliła lekko głowę do tyłu. Po dobrych kilku minutach dziewczyna wróciła na miejsce obok Rikera. Ponownie położyła głowę na jego piersi i położyła rękę na jego torsie, blondyn obiął ją jedną ręką. Uśmiechnięta Laura spokojnie zasnęła, ale cały czas wyobrażała sobie, że obok niej jest Ellington. 
~~~sen~~~
Dom... Ratliff'a? Co ja tu robię? Tutaj też jest ciemno, tak samo, jak u Lynch'ów. Usłyszałam jedynie cichy płacz dochodzący z kuchni. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam iść w tamtą stronę, co było dosyć głupie z mojej strony. Niepewnie i wolno weszłam do kuchni. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to krew. Strumień krwi prowadzący od kuchennego blatu, przez zimną podłogę do siedzącego w kącie Ellingtona. W dłoni trzymał nóż kuchenny, a jego nadgarstki były całe pocięte. Przeraziłam się, ale nie tylko na widok krwi, Ell był cały poobijany. Spojrzał na mnie zapłakanym wzrokiem. 
- Ellington?! - Wykrztusiłam  z siebie i wolno podeszłam do przyjaciela. Spojrzałam na jego pocięte nadgarstki, a następnie w jego oczy. 
- Uważaj na Rikera... - powiedział ledwo i odchylił głowę do tyłu. 
- Co..?
- Nie powinnienem cię wtedy pocałować. Przeoraszam... Proszę... Bądź ostrożna. - wypowiedział te słowa i wypuścił z ręki nóż. Następne odwrócił do mnie głowę i zamknął oczy. Zaczęłam płakać, wiedziałam, co właśnie sie stało. Przytuliłam sie do przyjaciela, przez co zostałam brudna z jego krwi. Nie wiedziałam, co zrobić, na razie nie planowałam się stąd ruszać, ale usłyszałam doskonale znajomy mi głos. -Riker - pomyślałam wystraszona. Wyglądało na to, że z kimś rozmawiał, drugi głos też rozpoznałam. - Rocky..?! - pomyślałam z nadzieją. Niestety obydwoje weszli do kuchni. Od razu mnie zobaczyli. Riker uśmiechnął się ironicznie, a Rocky stał za nim z założonymi rękami. 
- Weź ją stąd. - powiedział do Rocky'ego, ten podszedł do mnie, złapał za ramiona i wyprowadził z kuchni. Nie odzywałam się, jego też się bałam. Staliśmy w ciszy. On był poważny, nie jak zawsze wesoły, tylko poważny. Kiedy mnie puścił kilka razy przetarłam dłońmi ramiona, aby ból, który mi sprawił szybciej przeszedł. 
- Rocky, co się stało z Rikerem? - zapytałam cicho. Chłopak uniósł brwi do góry. 
- Z nim nic. Nie dziw się, zdradziłaś go, ile może dawać ci szans? - odpowiedział ironicznie. 
- On mnie kocha, dlatego dawał te wszystkie szanse!- krzyknęłam patrząc w oczy brunetowi. 
- Nie sądzę. - odpowiedział sucho. Z kuchni wyszedł Riker. Tak jak sądziłam, jego dłonie znowu były brudne z krwi. Podszedł do mnie i wyciągnął w moja stronę swoją prawą dłoń. Niepewnie ujęłam jego dłoń, zaprowadził mnie do pokoju Ellingtona. Czułam się tutaj okropnie. Najgorsze było, że Riker wcale nie był pijany. 
- Dlaczego Ellington to zrobił? - odezwałam się stojąc pod ścianą. Blondyn zamknął drzwi i podszedł do mnie, a z moich oczu ponownie zaczeły płynąć łzy. Patrzyłam na niego. Jego oczy nic nie mówiły. Bałam się go, może jeszcze bardziej, niż poprzednio, kiedy to udało mi się od niego uciec, tylko dlatego, że był kompletnie pijany i ledwo stał na nogach. Teraz jest silny, a poza tym jest jeszcze Rocky. Riker ściągnął z siebie brudną kurtkę. Ponownie do mnie podszedł. Szybkim ruchem odgarnął mi kosmyk włosów za ucho. Kiedy jego ręka była dla mnie widoczna zobaczyłam rany na jego nadgarstach, ale nie miał ich trzy. To była cała pocięta ręka, a z ran płynęło pęłno krwi. Od razu pewnie chwyciłam jego dłoń. 
- Obiecałeś...
- Złamałem obietnicę, tak jak ty złamałaś mi serce. - odpowiedział ironicznym tonem i wyrwał rękę z mojego uścisku. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam wzrok, Riker tylko sie uśmiechnął ironicznie i mnie pocałował. Na początku starałam sie wyrwać, ale bezskutecznie. Był za silny. Po chwili poczułam jego zimne dłonie pod moją bluzką, teraz bałam się sprzeciwić. Zostało mi tylko przeczekać, aż skończy. Nie wiedziałam, do czego może być zdolny. Mimo moich oporów ściągnął ze mnie bluzkę, zjechał z pocałunkami niżej, na szyję, a później jeszcze troche niżej. Zamknęłam oczy, a po moich policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Po chwili przerwał i odsunął się trochę ode mnie. Zrobił zatroskaną minę. 
- Coś nie tak? - zapytał przejęty. Przez chwilę poczułam, że mój Riker wraca, ale nie na długo. Otarł moje łzy, ale zrobił to szybko, zupełnie inaczej, niż zwykle. Zostawił na mojej twarzy krew. 
- Zostaw mnie... - wykrztusiłam z siebie po chwili ciszy. 
- Mówiłaś, że mnie kochasz. 
- Kochałam, chcę tamtego Rikera, którego kochałam, który nigdy by mnie nie skrzywdził i który się o mnie troszczył, a nie tylko o siebie. - powiedziałam już pewniej. Chłopak spojrzał na mnie dziwnie. 
- Przecież się o ciebie troszczę. Ale skarbie... Ile szans mogę jeszcze ci dać? - położył dłoń na moim policzku, a następnie zjechał nią przez szyję na ramię. 
- Sam mówiłeś, że za bardzo mnie kochasz...
- To prawda, jeśli nie będziesz się wyrywać. - oznajmił z ironicznym uśmiechem. Chciałam odpowiedzieć, ale ten znowu mnie pocałował. Mocno mnie obejmował, postanowiłam po prostu przeczekać, aż skończy, czułam, jak po mojej szyi spływa krew Rikera. To był koszmar. Jego pocałunki były brutalne, nie takie, jak zawsze. W końcu wzięłam się na odwagę sprobowalam odepchnąć go od siebie, ale nie wyszło tak, jak planowałam. Zaledwie trochę cię cofnął. Spojrzał na mnie zły, zamknęłam oczy i poczułam tylko jego silne uderzenie. Otworzyłam oczy, leżałam na podłodze, a Riker stał do mnie tyłem. Dobrze pamiętałam, co wcześniej się stało. Nie chciałam się odzywać, aby mnie nie usłyszał, jednak usłyszał, kiedy próbowałam się podnieść. Nie miałam na to siły i moje ręce się ugieły. Wtedy odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie z góry, następnie wyciągnął w moją stonę dłoń, na początku nie byłam pewna, ale w końcu chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam. Chłopak stanął blisko mnie, a na jego twarzy cały czas panował ironiczny uśmiech. 
- Teraz już chyba nie będziesz mi się sprzeciwiać? - zapytał obejmując mnie. 
- Jak mogłeś? 
- Co? - zdziwił się słysząc moją reakcję. 
- Jak mogłeś mi to zrobić? Myślałam, że mnie kochasz i, że nigdy mnie nie skrzywidzisz.
- Kochanie, to nic. Zapomnijmy o tym. - szepnął i jedną dłonią zaczął gładzić mój policzek. 
- Jak mogę zapomnieć?
- Po prostu... - powiedział równie cicho i ponownie mnie pocałował. Czułam, jak jego dłonie wędrują po moim ciele, byłam już pewniejsza siebie, ale nadal się bałam. W końcu jednak musiałam to zrobić. Odepchnęłam go od siebie, tym razem zrobiłam to mocniej, że chłopak nie zachwiał się, ale zrobił kilka kroków do tyłu. Spojrzał na mnie rozzloszczony, podszedł do mnie i... Zrobił to samo, co poprzednio. Zamknęłam oczy, ale i tak poczułam okropnie silny ból, jaki sprawił. 
-Laura. - usłyszałam głos Rkera, ale to nie był ten Riker, to był mój Riker, który naprawdę mnie kocha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam patrzącego na mnie, lekko zaspanego blondyna. Usiadłam, rozejrzałem sie i znalazłam się w pokoju, w domu, obok Rkera. Szybko przytuliłam się do niego. 
~~~     ~~~


~~~


Dobra, dodaję ten rozdział tylko i wyłącznie dlatego, że oststni dzień sierpnia :C Później, wiadomo... Szkoła, ale postaram się przez to nie zaniedbywać bloga :) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach przez Twittera, podawajcie swoje tutaj. Ja co prawda nie mam TT, ale moja przyjaciółka zgodziła się was informować :* Także bardzo dziękuje Cat <3
Bardzo dziękuje za tyle wyświetleń, nie sądziłam, że będzie ich aż tak wiele, na moim pierwszym blogu *-*
5 komentarzy - kolejny rozdział. 

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 19.

-  Dobra, masz rację - mruknął Rocky. Chłopcy zaczeli szukać jakiegoś logicznego wyjaśnienia do tego wszystkiego. Laura tylko im się przysłuchiwała. Po chwili jednak poczuła ogromny ból głowy. Krzykneła cicho z bólu i powoli zsunęła się na ziemię. Riker odrazu to zauważył i natychmiast zareagował. 
- Laura?! - szybko kucnął obok niej. Dziewczyna złapała się za głowę i spuściła wzrok. Blondyn położył dłoń na jej ramieniu. Laura widziała tylko, że chłopak coś mówi, ale go nie słyszała. Zamknęła oczy, głowa momentalnie przestała ją boleć, ale straciła przytomność. Riker podniósł ją na ręce i od razu przeniósł do salonu. Położył ją na sofie, a sam usiadł obok niej. 
- Te... To już drugi raz, kiedy Laura traci przytomność. - powiedział Rocky, który właśnie wszedł do salonu, starszy brat westchnął ciężko. 
- Nie chcę, aby stało stało jej się tu coś poważnego. 
- Przecież tylko straciła przytomność... To nic poważnego. - próbował pocieszyć brata, Rocky. 
- Rocky, dałem jej słowo, że przy mnie może czuć się bezpieczna... 
- I jest. - oznajmił podchodząc do brata. - Przecież cały czas próbujesz ją ochronić, obranić. - powiedział i posłał mu lekko uśmiech. 
- Ale jak widzisz, trochę mi to nie wychodzi...
- Myślisz, że nie czuje się przy tobie bezpieczna? Ufa ci, jak nikomu. Przy mnie, czy przy Ell'u, okej... Nie będzie się bała, ale to ty dajesz jej takie poczucie bezpieczeństwa, którego my nie umiemy jej dać. - odparł Rocky. Riker z uwagą wysłuchał słów brata i tylko kiwnął głową, a następnie spojrzał na Laurę. 
~~~ Sen Laury ~~~
O nie... Sen powraca... Ten sam ciemny pokój, te same podparte zdjęcia, ale nie ma Rikera. Ale to lepiej. Siedziałam  na ziemi. Policzek nadal bardzo bolał po uderzeniu blondyna. W końcu wstałam, mimo bólu, jaki mi sprawił musiałam być silna. Po dłuższym czasie nadal nie było Rikera... Postanowiłam wyjść z pokoju. Cicho otworzyłam drzwi.  Domu było równie ciemno, ale nikogo w nim nie było. A przynajmniej tak mi się wydawało. Chciałam wyjść z tego domu, uwolnić się stąd. Wyszłam niepewnie z pokoju, starałam się być cicho. Moim oczom ukazała się dobrze mi znana bluza - to tą bluzą okrył mnie Ellington poprzedniej nocy, ale na niej... Były ślady krwi. Bardzo się przestraszyłam, szybkim krokiem ruszyłam w stron drzwi wyjściowych. Zaczęłam szrpać za klamkę, ale drzwi były zamknięte, a ja nie zdołałam ich otworzyć. Po ktorkiej chwili poczułam na sobie czyiś wzrok. On wprost szczypał. niedaleko za sobą zobaczyłam Rikera, nadal wyglądał na pijanego, zresztą czułam alkohol. Wzięłam głęboki oddech, bojąc się chłopaka. On pewnie do mnie podszedł i stanął blisko mnie. Uniósł swoją prawą dłoń i pogładził mój policzek. I znowu... Jego dotyk znowu nie był delikatny, był bolesny. Nie mogłam na niego patrzeć w takim stanie, dlatego odwróciłam wzrok. 
- Laura... - usłyszałam swoje imię wypowiedziane z ust Rikera. Nadal nie chciałam na niego patrzeć, poczułam tylko, jak pocałował mnie w policzek. Co wtedy poczułam? Sama nie wiem, na pewno nie to, co czułam zawsze całując  go. Serce zaczęło szybko mi bić, ale postanowiłam sie przełamać. 
- Gdzie Ellington? - zapytałam jednak nadal niepewnie. 
- Spokojnie, już mnie z nim nie zdradzisz. - odpowiedział i uśmiechnął się ironicznie. Dopiero teraz zauważyłam, że jego dłonie są brudne od krwi, przez co mój policzek też został nieco brudny. Do moich oczu napłynęły łzy. Czy on mógł to zrobić? Zrobić to, o czym myślę..?! 
- Co mu zrobiłeś? - zapytałam nadal unikająć jego spojrzenia. On słysząc to pytanie wyraźnie się zdenerwował. Uderzył z całej siły pięścią o drzwi,  między moją twarzą, a jego pięścią były jedynie milimetry odstępu, spuścił wzrok,  a ja nadal sie go bałam. 
- Riker, gdzie Ellington? - zapytałam ponownie, ale juz znacznie ciszej. Chłopak spojrzał na mnie, a na jego twarzy ponownie pojawił się ironiczny uśmiech. 
- Cii, nim sie nie przejmuj. Nie warto. - szepnął i obiął mnie. Poczułam, jak zbliża się do mnie jeszcze bardziej, wiedziałam, co nastąpi, ale wcale tego nie chciałam. Wiedziałam też, że nie mam po co się szarpać, on jest o wiele silniejszy. Zamknęłam oczy i zaraz poczułam pocałunek Rikera. Nie był on taki, jak zawsze, tylko niezwykle nachalny i brutalny. Wcale tego nie chciałam, ale po prostu bałam mu się sprzeciwić. Poczułam też, że jego dłonie zjechały o wiele niżej, ale zaraz po tym wsunął je pod moja bluzkę, nie przerywając pocałunków. Kiedy poczułam, że zaczyna dobierać się do zapięcia mojego stanika zebrałam się na odwagę i z całej siły odepchnęłam go od siebie. Był kompletnie nawalony, więc nie utrzymał się na nogach i upadł. Od razu odwróciłam się w stronę drzwi, próbując je otworzyć. Nadal były zamknięte i nie mogłam ich otworzyć, bez chwili zastanowienia ominełam leżącego na podłodze Rikera i weszłam do salonu. Będąc w korytarzu ponownie ujrzałam zakrwawioną bluzę Ellingtona. Do moich oczu napłynęły łzy, ale nie miałam czasu się zatrzymywać, ponieważ wiedziałam, że Riker w każdej chwili może za mną przyjść. Weszła do salonu, zobaczyłam drzwi od tarasu, pomyślałam, że to może być jedyna moja okazja, szybko pobiegłam w tamtą stronę i otworzyłam drzwi, te udało mi sie otworzyć. Kiedy tylko zrobiłam krok poza dom poraziło mnie jasne, bardzo jasne światło i... I obudziłam się. 
~~~                           ~~~
Riker przez jakiś czas jeszcze rozmawiał z Rocky'm, ale ten stwierdził, że musi iść do Ratliff'a, więc blondyn został sam z Laurą. Po krótkiej chwili dziewczyna obudziła się, z krzykiem. Chłopak od razu spojrzał na nią i przysunął się do niej. Brunetka usiadła i z początku przestraszyła się Rikera, ale po chwili przytuliła sie mocno do niego. Dobrze wiedziała, że to był tylko sen, ale nie mogła dojść do siebie. 
- Laura, co się stało? - zapytał po chwili zatroskanym tonem. 
- Ten sen... Powrócił. Teraz był gorszy... - powiedziała lekko się jąkając. Chłopak tylko kiwnął głową. Kiedy brunetka trochę się już uspokoiła wzięła głęboki oddech i postanowiła opowiedzieć ukochanemu swój sen. 
- Obudziłam się w twoim pokoju, tak, jak zakończyłam poprzedni. Nie było cię w nim. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam bluzę Ellingtona, była... - zacięła się, a jej oczy momentalnie się zaszkliły. Riker powoli zaczął sie domyślać, co chce powiedzieć. Laura odsunęła się odrobinę od blondyna. - Była cała zakrwawiona... - dodała cicho, a chłopak położył rękę na jej ramieniu. Po chwili dziewczyna trochę się uspokoiła i gotowa była mówić dalej - Chciałam uciec, poszłam do drzwi, ale nie mogłam ich otworzyć, zobaczyłam cię za sobą. - westchnęła cicho, trudno było jej o tym mówić. 
- Hej, jeśli nie chcesz, nie musisz o tym mówić. - odezwał sie zatroskanym tonem. 
- Chcę ci powiedzieć...  Kiedy cię zobaczyłam, podeszłeś do mnie, dalej byłeś pijany. - Blondyn wysłuchując z uwagą słów dziewczyny ujął jej dłonie i cały czas na nią patrzył. 
- Dotknąłeś mojego policzka, a twój dotyk był tak bolesny... Zapytałam, gdzie jest Ell, odpowiedziałeś, że już cię z nim nie zdradzę... - z jej oczu zaczeły płynąć łzy, jednak szybko je otarła i również chwyciła dłonie blondyna. - zobaczyłam, że miałeś dłonie w krwi. Zapytałam jeszcze raz, ale powiedziałeś, że nie warto się tym przejmować... Później mnie pocałowałeś, ja nie chciałam nawet na ciebie patrzeć, ale bałam się zaprotestować. Tak.. Po prostu się ciebie bałam... Pozwoliłam na to, nawet na trochę za dużo, ale kiedy zacząłeś sie do mnie dobierać odepchnęłam cię od siebie, upadłeś, a ja szybko uciekłam... - Spuściła wzrok. Riker słysząc słowa dziewczyny był w szoku, miał nadzieję, że dziewczyna jest świadoma, że to był tylko sen. 
- Ale wiem, że to nie była prawda... Głupi sen nie daje mi spokoju, ale to tylko sen. W rzeczywistości wiem, że ty mnie nie skrzywidzisz. - spojrzała mu w oczy. 
- Nigdy. Sam nawet nie chcę o czymś takim myśleć. A teraz nie myśl o tym śnie, jestem pewien, że śnił ci się po raz oststni. - powiedział cicho, a kącik jego ust minimalnie drgnął do góry. Dziewczyna uśmiechnęła sie lekko i pocałowała chłopaka, a następnie nadal delikatnie uśmiechnięta spojrzała na ich dłonie. Uśmiech od razu zniknął z jej twarzy, kiedy zobaczyła niemałą plamę z krwi na rękawie bluzy Rikera. W tej chwili się wystraszyła, zaczęła zastanawiać się, czy to na pewno był sen... Złapała go za rękę. 
- Riker... - pokazała mu plamę i odsunęła sie od niego. 
- Laura, to nie tak... - zaczął domyślając sie, że brunetka myśli, że chodzi jej o sen. 
- Jak? Gdzie Ellington?! - zapytała przerażona i wstała z miejsca.
- Laura, daj mi powiedzieć...
- Co?! Co zrobiłeś z Ellingtonem?! - powiedział dosyć głośno i wybiegła z salonu. W małym korytarzu zobaczyła Rocky'ego i Ellingtona, od razu podbiegła do Ratliff'a i bez słowa mocno sie do niego przytuliła. 
- Laura..? - odparł Rocky będąc nieco zdziwiony. Ell najwyraźniej tez był mocno zaskoczony. 
- Laura, coś się stało? - zapytał starszy brunet. 
- Riker... - mruknęła. - Wszystko z tobą w porządku? - Dopytywała się. 
- Tak, dlaczego miałoby być inaczej? - Ratliff spojrzał na dziewczynę, która zaczęła cicho płakać, ale mimo to nadal była przytulona do przyjaciela. 
- Riker... - Szepnęła ponownie. 
- Czekaj, Riker coś ci zrobił?! - zapytał przejęty, młodszy Lynch.  Po chwili do przyjaciół doszedł Riker. Laura cofnęła się o krok i pociągnęła za sobą Ell'a. Rocky podszedł do brata i zagrodził mu przejście do brunetki. 
- Co jej zrobiłeś?!
- Nic! Rocky, jeszcze godzinę temu gadaliśmy o tym, że nigdy bym jej nie skrzywidził, pamiętasz?! - odpowiedział Riker. 
- Ciekawe, to dlaczego tutaj przebiegła i na pytanie, co się stało dwukrotnie odpowiedziała "Riker"? - Rocky chciał uwierzyć bratu, ale wiedział, ze Laura o byle co tak by się nie wystraszyła. 
- Słuchaj, naprawde nie wiem. Znowu śniłem jej sie ja, byłem pijany, bluza Ell'a leżała cała we krwi, a ja miałem zakrwawiona dłonie. 
- I o to tak się wystraszyła? - zdziwił się młodszy Lynch. 
- Nie, pamiętasz, jak znalazłem ją nieprzytomną w salonie? Miała twarz brudną od krwi, wytarłem te ranę rękawem - wskazał bratu brudną bluzę - ona to zobaczyła i najwyraźniej pomyślała, że to nie był sen i że zrobiłem coś Ratliff'owi. - powiedział Riker i spojrzał na stojąca, wystraszoną Laurę. Rocky oczywiście uwierzył bratu, westchnął ciężko. 
- Dlatego tak wystraszyła sie, kiedy obudziła się po raz pierwszy? 
- Tak... Rocky, wytłumacz jej to, proszę. - powiedział cicho i spojrzał jeszcze na dziewczynę. Ona razem z Ell'em stali za daleko, dlatego nie słyszeli, o czym rozmawiają bracia. 
- Jasne, postaram się. - odparł brunet. Riker tylko kiwnął głową, odwrócił się i poszedł do łazienki. Stanął przed lusterkiem. Spróbował wyobrazić sobie ten cały jej sen, ale nie dał rady. Odkręcił zimną wodę i chlusnął nią sobie w twarz. Zakręcił kran i wpatrywał się w swoje odbicie, zimne krople wody spływały po jego twarzy. Westchnął cicho i oparł sie dłońmi o umywalkę. 
Rocky doszedł do Laury i Ellingtona. 
- Co ci powiedział? - zapytała cicho Laura. 
- Laura... Przecież wiesz, że Riker nigdy by cię nie skrzywdził i chce twojego dobra...
- To już nie ważne, miałam o nim inne zdanie, teraz je zmieniłam i słusznie. - przerwała mu. 
- Czekajcie... O co chodzi? - Wtrącił się Ell. 
- O Rikera. - rzucił szybko młodszy. 
- Czekaj... Laura, porozmawiaj z nim. - powiedział patrząc na brunetkę, Ratliff. 
- Nie, ja sie go... Boje. - powiedziała cicho. 
- Przecież to Riker. On nigdy nikogo by nie skrzywdził. Przecież on nawet nie pije. - odparł pewnie Rocky. 
- A ostatnio? Jak sam stwierdziłeś, był ''kompletnie nawalony". 
- Bo tam mu na tobie zależy. Ell ma racje, porozmawiaj z nim. 
- Nie... Nie pójdę do niego. 
- Laura... - dziewczyna spojrzała na Ellingtona, który stał cicho i tylko słuchał ich rozmowy. Pokręciła sprzecznie głową. Rocky podszedł do niej i pogładził jej policzek, w końcu dotknął jej rany. 
- Ała! - krzyknęła i odruchowo zrobiła krok do tyłu. 
- Przypomniałaś sobie swoją ranę? - zapytał młodszy brunet i uniósł brew. Pokazał jej dłoń, została na niej jeszcze odrobina krwi. Widząc to dziewczyna właśnie powoli zaczęła wszystko rozumieć. 
- Co? Znaczy, że Riker nie... - zaczęła załamującym się głosem. 
- Nie. On wytarł krew. Nic nikomu nie zrobił. - oznajmił Lynch. 
- O nie... - mruknęła, spojrzała na chłopaków i westchnęła cicho, zatrzymała swój wzrok na młodszym, on kiwnął głową, a wtedy ona udała się w stronę łazienki, w której był Riker. Lekko zapukała w drzwi. 
- Riker... - powiedziała cicho. Była świadoma tego, że może właśnie straciła oststnią szansę, jaką dał jej blondyn. 


~~~


Już nie wiem, co pisać...:c Rozdziały wychodzą coraz bardziej bezsensowne, wiem. No nic, po prostu mam gorsze dni i jakoś tak... Ale powiem tak: szykuje je się na zmianę ;D Nie, nie powiem jaką, ale powiem, że może za dwa... Trzy rozdziały... :3 
+ tradycyjnie: 5 komentarzy - rozdział 20. 

środa, 28 sierpnia 2013

Liebster Awards

Zostałam nominowana do "Liebster Awards", przez  http://story-about-raura.blogspot.com/. Bardzo wam dziękuje, dziewczyny! <3

1. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Przyjaciele, muzyka. 
2. Co jest twoim największym marzeniem?
Nagrać płytę <3 

3. Jesteś typem marzyciela/realisty czy optymisty/pesymisty?
Optymisty.

4. Kto jest dla ciebie wzorem?
Rydel Lynch, Ewa Farna. 

5. Ulubiony film/serial?
 Serial: Miecz Prawdy, Glee. Film: Władca Pierścieni.

6 Przejmujesz się opinią innych?
  Oczywiście, ale nie zawsze.

7.  Życiowe motto?
 "Urodziłem się po to, aby popełniać błędy, a nie być idealnym"  - Ross Lynch.
 

8. Tęsknisz za czymś z dzieciństwa?
 Za rodzicami.

9. Co cię natychnęło do pisania bloga?
Szczerze? Sama nie wiem. Czytając inne blogi stwierdziłam, że też chcę pisać.

10. Jak spędzasz czas z przyjaciółmi?
  Najczęściej się wygłupiamy, świetnie się ze sobą bawimy.
 

11. Kim jest dla ciebie twój idol/idole?
Wzorem do naśladowania. Pokazują, że trzeba być silnym i nie przejmować się opinią innych.


Blogi, które nominuje:
1. http://here-comes-4ever.blogspot.com
2. http://rossilaura-love.blogspot.com/
3.http://r5-thriller-story.blogspot.com/
4.http://thatsmyconfession.blogspot.com/
5.http://stealyoureheart.blogspot.com/
6. -
7. -
8. -
9. -
10. -
11. -


 Pytania:

1. Ulubiona pora roku?

2. Co motywuje Cię do pisania rozdziałów?

3. Kim są dla Ciebie przyjaciele?

4. Jakie jest Twoje życiowe motto?

5. Ulubiona aktorka?

6. Jak spędzasz wolny czas?

7. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?

8. Piosenka, która najlepiej Cię opisuje?

9.  Jakie jest Twoje marzenie?

10. Na kim się worujesz?

11. Przejmujesz się tym, co o Tobie mówią inni?


Na tyle... <3

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 18.

Kiedy tylko Laura weszła do salonu odebrała telefon. 
- Halo? - usłyszała znajomy i wesoły głos Rydel. 
- Rydel? Cześć! - powiedziała nieco uspokajając się brunetka. 
- I jak tam na wyjeździe? A i przepraszam, że dzwonię tak późno, już prawie północ.
- Spoko, i tak nie śpimy. A i wiesz... Normalnie...
- Jak z chłopakami? Rocky'm? - Dopytywała się Delly. 
- Dobrze, nie nudzili się. Rocky jest spokojny. 
- A co z Rikerem? - nie dawała za wygraną, chcąc dowiedzieć się szczegółów. 
- Co ma być? Wszystko jest dobrze, naprawdę. Ale teraz muszę kończyć, zadzwonę jutro. - powiedziała szybko. 
- Jasne... Bawcie się dobrze, ale rozsądnie, too.. No to pa! 
- Czekaj, Rydel! 
- Tak?
- Mam pytanie...
 - O co chodzi?
- Pamiętasz może, jak było w domu, kiedy tutaj byłaś?
- Laura, miałam rok, nic nie pamiętam - Zaśmiała się blondynka. 
- Aaa, racja. To w sumie tyle, do jutra, pa. - dodała szybko i rozłączyła się. Westchnęła ciężko i usłyszała cichy hałas za sobą. Od razu się odwróciła, ale nikogo nie zobaczyła, jedyne co dostrzegła, to kilka zdjęć leżących na parapecie. Schowała komórkę do kieszeni spodni i niepewnie podeszła do okna, spojrzała na fotografie i wzięła je do rąk. Chwilę po tym do salonu wszedł... Wbiegł wystraszony Riker. 
- Laura?  - powiedział widząc dziewczynę. 
- Tak? - spojrzała na chłopaka. 
- Wszystko w porządku? - dopytywał się blondyn. 
- Tak, dlaczego miałoby być inaczej? Czekaj... Coś z obrazem? - zapytała cicho. 
- Nie chcę cię starszyć, ale tak. Zresztą to nie ważne - stwierdził widząc zdjęcia w dłoni dziewczyny. 
- Co to za zdjęcia? - zapytał podchodząc do niej. 
- Nie wiem, usłyszałam za sobą hałas, odwróciłam się i zobaczyłam te zdjęcia. - podała Rikerowi zdjęcia. Chłopak od razu je wziął i każde zaczął dokładnie oglądać. 
- Co to za zdjęcia? - stanęła obok Lynch'a i również patrzyła na zdjęcia. 
- To ja... Ja i Rydel. - powiedział cicho. Właściwie można było się domyślić, na zdjęciach była dwójka małych dzieci, zapewne 3-letni Riker i roczna Rydel. 
- Czekaj... Pamiętasz coś z tamtego wyjazdu? Kiedyś, te dziewiętnaście lat temu? 
- Tak, pamietam całkiem dużo, a o co chodzi?
- Spójrz... - dziewczyna wskazała na jego z kilku zdjęć.  Przedstawiało ono młodego blondyna, który stał między dwoma pokojami, ale ściana była pusta, bez tajemniczego obrazu. Riker uważnie przyjżał się zdjęciu. 
- Riker... Czy Twoi rodzice wieszali jakieś obrazy?
- Nie.. - odpowiedział po chwili namysłu. - Zapamiętałbym. 
- A byli tu kiedyś? - kontynuowała pytania Laura. 
- Nikogo tutaj nie było. - po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na dziewczynę. Ona chwyciła chłopaka za rękę i razem wrócili do Ellingtona i Rocky'ego. 
- Chłopcy, jest sprawa... - zaczęła brunetka. 
- Tak, nawet poważna. - przerwał jej Ratliff. 
- O co ci chodzi? - zapytała patrząc na przemian na Rocky'ego i Ell'a. Żaden z nich nic nie odpowiedział, tylko Ellington wskazał obraz leżący na ziemi, z którego płynęła krew, a następnie na ścianę, na którym wisiał owy obraz. 
- Czekajcie... Co to jest? - zpaytała zaniepokojona. 
- To jest ściana, na której wisiał obraz - gładka, nie mam pojęcia, na czym mógł wisieć. - zaczął spokojnie Rocky. -  A to jest obraz, z którego leci krew. - skończył już nieco przerażony. 
- Jak to... - mruknęła Laura patrząc na przemian na obraz i ścianę. 
- Dobra, swoją przygodę w salonie mogłaś wyjaśnić przypadkiem, ale to? Z tego obrazu ewidentwie płynie krew i chyba lweitował na tej ścianie, bo raczej nie miał na czym wisieć.-  kontynuował najmłodszy brunet. 
- Może i masz racje... - westchnęła dziewczyna będąc juz trochę przerażona.   - Poza tym znalazłam, albo ktoś mi podsunął... te zdjęcia. - wskazała wzrokiem na dłoń Rikera, w której trzymał zdjęcia. 
- Na zdjęciu jestem ja, stoję dokładnie obok Ell'a. - powiedział najstarszy pokazując reszcie fotografię. 
- Ale przecież tutaj nie ma żadnego obrazu. 
- No właśnie... Rodzice nigdy tu niczego nie przywieszali, a przed nami nikogo tutaj nie było. - oznajmił poważnie blondyn. 
- Na pewno nikogo tu nie było? - zapytał dla pewności młodszy Lynch. 
- Na pewno. Rodzice powiedzieli by mi o tym. 
- To jak chcesz to wyjaśnić? Zresztą kto dałby radę tak powiesić obraz? - wskazał pustą ścianę Ellington. 
- Dalej w to nie wierzysz? - Wtrącił się Rocky. 
- Dobra! Nie, nie umiem tego wyjaśnić i teraz powoli zacząłem w to wierzyć, ale... - próbował wytłumaczyć się najstarszy. 
- Ale co? Tu dzieje się coś dziwnego, tyle! Tego nie wytłumaczysz. - powiedział młodszy brat. 
- Chłopaki, wystarczy. - odezwała sie w Laura. Rocky momentalnie się uciszył. Po chwili ciszy przyjaciele usłyszeli pukanie do drzwi. 
- Słyszeliście?  - zapytał trochę zdezorientowany Ellington. 
- Pukanie do drzwi? Tak. - odpowiedział od razu Riker. 
- Ja też słyszałam.  - powiedziała cicho brunetka. 
- No ja też. - dodał Rocky. 
- To może ktoś ruszy się i otworzy? - zapytał Ell. 
- Hahahaha, nie ja. - powiedział szybko najmłodszy brunet. 
- Dobra, ja idę. - pokręcił głową najstarszy i udał sie w stronę drzwi. 
- Czekaj, idę z tobą. - mruknęła Laura i poszła zaraz za chłopakiem i złapała go za rękę. Ten uśmiechnął się lekko i spojrzał, kto idzie. Ku jego zdziwieniu nie zobaczył nikogo. 
- Jesteś pewna, że słyszałaś pukanie? - zapytał po chwili ciszy. 
- Ty też to słyszałeś, Rocky i Ell też. - oznajmiła zdziwiona pytaniem blondyna. Chłopak spojrzał na brunetkę i postanowił otworzyć drzwi. Tak też zrobił, jednak nikogo nie zobaczył, postanowił wyjść kilka kroków i zobaczyć, czy może ktoś po prostu już nie odszedł. 
- Nie idź. - powiedziała Laura nadal mocno trzymając dłoń chłopaka. 
- Daj spokój, nic mi się nie stanie, jeśli wyjdę chlciaż dwa metry, racja? - po usłyszenia tych słów dziewczyna niechętnie puściła jego dłoń i zaczęła uważnie obserwować blondyna. Chłopak odszedł zaledwie kilka metrów.
- I co? Nic się nie stało. - wewtchnął cicho. 
- To świetnie, ale teraz wracaj. - poprosiła dziewczyna. Chłopak skinął głową i wolnym krokiem ruszył w stononę drzwi. Laura czekała na niego w drzwiach z założonymi rękami. Blondyna dzieliło dosłownie kilkanaście centymetrów od wejścia, kiedy coś przykuło jego uwagę, spojrzał w lewą stronę. 
- Laura... Tam chyba ktoś chodzi... - powiedział i mijając drzwi powoli ruszył w tamtą stronę. 
- Co! Riker, wracaj, już! - powiedziała wystraszona, widząc, że chłopak nic nie zrobił sobie z jego słów bez zastanowienie wyszła za nim. Stanęła za nim i po pociągnęła go za rękę. 
- Laura! Puść mnie...
- Nie, Wracasz do domu, już! - niestety, kiedy dziewczyna wyszła puściła drzwi, a te w pewnej chwili trzasneły. Słysząc to Laura od razu na nie spojrzała, ale zaraz potem ponownie przerzuciła swój wzrok na blondyna. 
- Riker... - próbowała zaciągnąć go w stronę drzwi. Słysząc trzask drzwi postać, którą zobaczył Riker spłoszyła się i szybko uciekła. Chłopak cały czas przyglądał się owej postaci. 
- Skoro już uciekł... Możemy wracać? - zapytała zrezygnowana. Lynch tylko odwrócił się do brunetki, kiwnął głową i razem wrócili. Zamierzali wrócić, ale drzwi się zamknęły. Na początku Riker zaczął szarpać klamkę.
- To nic nie da... Drzwi się zamknęły, musimy poczekać, aż chłopcy nam otworzą. - westchnęła i zaczęła pukać w drzwi. Chłopcy jednak nie reagowali. 
- Świetnie. - mruknęła. 
- Masz komórke? - zapytał. 
- Jasne... - odpowiedziała, wyciągnęła swój telefon i podała go chłopakowi. Riker wziął iPhone'a dziewczyny i wpisał numer brata. 
- Laura? - usłyszał głos barat. 
- Nie, Riker... - zaczął, jednak brunet od razu mu przerwał. 
- Coś stało sie Laurze?! - zapytał wystraszony. 
- Co? Nie! 
- To dlaczego dzwonisz z jej komórki? I w ogóle, gdzie wy jesteście? - dopytywał się Rocky. 
- Człowieku, posłuchasz mnie?! - słysząc to brunet od razu sie uciszył. 
- Weź po prostu otwórz drzwi. 
- Drzwi?
- Ta, czekamy. - dodał i rozłączył się. Po chwili młodszy Lynch podszedł do drzwi i od razu im je otworzył. 
- Dobra, co robiliście na zewnątrz? - od razu zapytał Rocky. 
- Coś łaziło koło domu. - odpowiedział od razu Riker. 
 - Jak to? 
- Po prostu. - westchnęła Laura. - Dobra, chłopaki, zaczynam poważnie się bać. To nie jest już ani trochę zabawne. Musimy coś zrobić. - 
- No trzeba, nie ma innego wyjścia. - dodał Rocky. 
- Gdzie Ell? - zapytał po chwili ciszy najstarszy. 
- Przy obrazie. - Odpowiedział brunet. Przyjaciele przeszli razem do Ellingtona. 
- Dobrze, że Rydel nie pojechała z nami. Mogłoby jeszcze coś się jej stać. - powiedziała cicho Laura. 
- Dokładnie, ale ważne, że nikomu z was nie stało się nic poważnego. Nie mogę do czegoś takiego dopuścić. - oznajmił najstarszy i spojrzał na każdego z osobna. 
- Dobra, ale co chcecie zrobić? - zapytała brunetka. 
- A co my możemy z tym zrobić? - odpowiedział Ell. 
- Tak po prostu wyjedziemy? - zaproponował/zapytał Rocky. 
- Riker? - powiedziała Laura  i spojrzała na chłopaka. 
- Może Rocky ma racje? Co my możemy z tym zrobić? Nawet nie wiemy, co się tu dzieje. Co możemy zrobić? - westchnął ciężko Riker. 
- Masz rację... Nic nie możemy zrobić. - powiedziała cicho Laura. 
- Chwila, a czy w ogóle samochód już normalnie działa? - zapytał młodszy brunet. 
- Tak, o to sie nie martw, tylko, że został jakieś pół godziny stąd. 
- Widzicie... Coś chciało nas ostrzec, abyśmy tutaj nie jechali. - stwierdził Ell. Riker miał lekko spuszczony wzrok, czuł sie wszystkiemu winny, w końcu to był jego pomysł, aby tutaj w ogóle przyjechać. 
- Nie wymyślaj już. - dodała dziewczyna. 
- Och, przepraszam. - westchnął Ratliff. 
- Słuchajcie, ale... Chyba nie będziemy nikomu wspominać o tym, co się tu stało?  - powiedziała po chwili ciszy brunetka. 
- No coś ty. Nikt ma się o tym nie dowiedzieć. - odpowiedział od razu Rocky. 
- Nikomu. - dodał Ell. 
- Mam nadzieję, że sami w końcu o tym zapomnimy i wszystko się w końcu wyjaśni. - powiedział Riker. 
- Chyba każdy chce o tym zapomnieć, ale... To chyba nie będzie takie łatwe. - odparła Laura. 
- Dobra, super, ale to jeszcze nie koniec. - Wtrącił sie Rocky. 
- O co ci chodzi? - Ellington spojrzał na przyjaciela i posłał mu pytające spojrzenie. 
- A o to, że żeby mówić sobie o zapomnieniu trzebaby jeszcze mieć co zapomnieć. Jeszcze wszystko może sie stać. Był już pusty, krwawiący obraz, ktoś łaził obok domu...
 - Czekaj... Kto łaził? - przerwał przyjacielowi Ellington. 
- Riker i Laura widzieli.. - wytłumaczył szybko młodszy brunet - Ale w każdym razie... Był tu ktoś, może chceić kogoś... Co jest następne?
- Pożar... - mruknęła dziewczyna. 
- No brawo! - powiedział młodszy Lynch. 
- Ale coś tu jest nie tak... Obraz dał się ściągnąć, ten w opowiadaniu ani drgnął. - pokręciła głową Laura. 
- Próbowałem ściągnąć go z Rikerem, ale też ani drgnął. - Wtrącił się Ell. 
- Dobra, ale to nie zmienia faktu, że z tego obrazu centralnie leci krew! - powiedział Rocky. - Ale będziemy tu tak stać i się tego bać, czy w końcu coś zrobimy?
- A co chcesz z tym zrobić? My nawet nie wiemy co tu się tak naprawdę dzieje. - westchnęła brunetka. 
- No nie wiem... Myślicie, że jak stąd wyjedziemy będzie koniec? 
- Koniec czego, Rokcy? - zapytała zrezygnowana dziewczyna i spojrzała na przyjaciela. 
- No... Eh, czy wy naprawdę tego nie widzicie? Samochód się zepsuł kilometr przed domem, kiedy byliśmy nad jeziorem zaczęło padać, później ta opowieść, obraz, coś, co zaatakowało Laurę, później Riker kogoś zobaczył. - oznajmił młodszy brunet. 
- Racja, w sumie nie myślałem, że to co stało się Laurze może być jakoś powiązane z tym, kogo widzieliśmy przed domem. - zamyślił się najstarszy. 
- Ale spójrzcie na to tak: samochód sie zepsuł - ktoś lub coś chciało nas zniechęcić do tego miejsca, poźniej kiedy zaczęliśmy sie dobrze bawić zaczęło padać, potem... - zaczął młodszy Lynch. 
- Rocky, proszę cię. Chyba nie sądzisz, że pogoda to też czyjąś winą? - pokręcił głową blondyn i spojrzał na brata. 
- A jak to wytłumaczysz?
- Na pewno nie tak, że ktoś kontroluje pogodę, pomyśl. 
- Nie, to wy pomyślcie! Coś sie tutajndzieje, a ktoś chciał nas przed tym ostrzec. - zdenerwował sie Rocky. 
- Hej, chłopcy. Kłócenie się jest najgorszą rzeczą, jaką możemy teraz robić. - uspokoiła go Laura. 

~~~

Dobra, dodaję ten rozdział. Nie wiem, co tu napisać. Hmm, kolejny rozdział dodam pewnie za dzień/dwa dni, zobaczymy. Ogólnie jakoś ostatnio nie mam weny na pisanie, ale na szczęście kiedyś napisałam kilka rozdziałów do przodu, także spoko :3 
5 komentarzy - rozdział 19. 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 17.


Pierwszy do salonu wbiegł Riker, a zaraz za nim Ell i Rocky. Blondyn od razu zobaczył dziewczynę, która leżała na podłodze. Szybko do niej podbiegł. Brunetka była nieprzytomna,  a na twarzy miała niewielką ranę, z której spływała krew. 
- Laura?! - powiedział przerażony Riker, była nieprzytomna, więc szybko wziął ją na ręce i położył na kanapie w salonie. 
- Co z nią? - zapytał przejęty Ell podchodząc do nich. 
- Nie wiem... Ona nie jest... Jest nieprzytomna. - odpowiedział patrząc cały czas na dziewczynę. 
- Jak to?! - wtrącił się Rocky i podszedł do brata. 
- Po prostu... Kiedy wszedłem leżała na ziemi i... Miała te ranę. - powiedział cicho i wskazał na niewielką, ale zakrwawioną ranę na twarzy brunetki. 
- I co, może dalej wierzysz, że to tylko głupia opowieść? - odparł Ellington i spojrzał na Laurę. 
- Nie... Zresztą nie wiem, co myśleć...  Chłopaki, ja nie wiem co tu się stało. Może kiedy Laura sie obudzi będzie pamiętać... Teraz jedynie trzeba poczekać, aż się obudzi. - oznajmił najstarszy cały czas patrząc na dziewczynę. Naciągnął trochę rękaw swojej bluzy i delikatnym ruchem wytarł krew z rany dziewczyny. Chłopcy jeszcze przez chwilę siedzieli w ciszy. 
- Dobra, chłopcy zostańcie z Laurą, ja pozbęde się tego przeklętego obrazu.  - oznajmił najstarszy wstając z miejsca. Rocky od razu usiadł obok brunetki. 
- Czekaj, czekaj... Sam nie pójdziesz do tego obrazu. - zatrzymał Rikera, Ellington. 
- No to chodź ze mną. - rzucił szybko blondyn. 
- Ej, ej, ej... A ja? - Wtrącił się Rocky. 
- Jak coś stanie się z Laurą, to krzycz. - kiwnął głową najstarszy i razem z Ell'em poszli w stronę obrazu. Chwile patrzyli na niego w ciszy. 
- Ej, Riker...
- Co?
- Ty serio w to wierzysz? - zapytał Ratliff i spojrzał na przyjaciela. 
- Oszalałeś? Taa, przeklęty obraz... 
- A to coś, znaczy... to jak myślisz, co stało sie Laurze?
- Oczywiście przeklęty obraz się nie nią rzucił. - powiedział ironicznie Riker. 
- Aaa, nie ważne. Dobra, co chcesz z tym zrobić?
- Ściągne to i tyle - wzruszył ramionami i podszedł do obrazu i chwycił za ramię, chwycił chcąc ściągnąć, jednak nawet nie drgnął. 
- Jak tam? - zapytał Ell wszystko uważnie obserwując. 
- Nie chce zejść. 
- Tak jak w opowieści.  - od razu zauważył brunet i spojrzał na Rikera. 
- Daj spokój, Ell. To jakaś głupia opowieść, aby nastraszyć dzieciaki. Tyle, dorośnij. 
 - No dobra, ale... Pusty obraz, który nie chce się ściągnąć? Plus jeszcze Laura... Przeiceż my nawet nie wiemy, co się jej stało. - próbował wytłumaczyć Ell. 
- Nie chce się ruszyć, bo może potrzeba większej siły. No dawaj, chodź. - kiwnął głową, aby do niego podszedł. Obydwoje złapali za obraz, ale ponownie bezskutecznie. 
W tym samym czasie Rocky siedział przy Laurze. Cały czas rozglądał sie, miał wrażenie, jakby ktoś go obserowwał. Dziewczyna w końcu się obudziła. Rocky od razu to zauważył. 
- Laura..? - zapytał niepewnie. Dziewczynę strasznie bolała głowa, dlatego tylko mu przytaknęła. Chwię jeszcze leżała z zamkniętymi oczami i w końcu zasnęła. Kiedy tylko zasnęła brunet od razu poszedł do chłopaków.  Gdy tylko Laura została sama sen, który zaczął się spokojnie, od razu się zmienił. 
                                                             ~~~ Sen Laury ~~~
Obudziłam się w... Pokoju Rikera. Ale tu nie było tak, jak zwykle. Wszystko było tak... zniszczone, wszystkie zdjęcia podarte, poza tym w pokoju było ciemno. Usłyszałam czyjeś kroki, od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Z cienia wyłonił sie Riker, ale... nie wyglądał tak, jak zawsze był... pijany. 
- O nie... Riker? - powiedziałam cicho, chciałam do niego podejść i go przytulić, ale bałam się... po prostu się bałam. Jego twarz była taka... Zła. Podszedł do mnie, stanął blisko mnie. Chciałam tylko od niego uciec, ale nie dałam rady. Spojrzałam w jego oczy, w nich widziałam smutek, ale też złość. Przestraszyłam się, chciałam się cofnąć, ale nie miała już gdzie, ponieważ stałam oparta o ścianę, ucieczka w inne strony również nie wchodziła w grę, ponieważ blondyn położył swoje ręce na ścianie blokując mi jakąkolwiek ucieczkę. Później... Spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie tego, co zrobił. Przez chwilę staliśmy w ciszy, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak otarł je, ale nie tak, jak zwykle, nie delikatnym ruchem. Jego dotyk był dla mnie szorstki, bolesny. 
- Riker, coś ty ze sobą zrobił..? - wyszeptałam bojąc sie jego reakcji.
- Co ja zribiłem? To przecież ty pocałowałaś Ellingtona. Zaraz, zaraz... Jak to się... A tak, zdradziłaś mnie! - krzyknął blondyn. Trochę  niepewnie położyłam dłoń na jego policzku, ten na chwilę spuścił wzrok, jednak zaraz potem spojrzał na mnie i... Uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemię, ten lekko się zachwiał, odwrócił się i wyszedł z pokoju, jakby nigdy nic. Dotknęłam swojego policzka, później spojrzałam na te dłoń, była cała zakrwawiona. Nie wytrzymałam, zaczęłam płakać. 
                                                         ~~~                       ~~~
W między czasie chłopcy zastanawiali się, co zrobić z obrazem i chociaż Riker nadal w to nie wierzył, chciał pozbyć się obrazu, aby inni byli już spokojniejsi. Po jakimś czasie chłopcy usłyszeli krzyk Laury. Riker od razu podbiegł do salonu, chwilę po nim Rocky, a na końcu Ratliff. Dziewczyna dopiero obudziła się ze swojego snu, blondyn usiadł obok niej i chciał ją przytulić, aby była spokojna, jednak ta wystraszyła sie go i szybko się od niego odsunęła. 
- Laura, coś się stało? - zapytał zmartwiony Riker. Brunetka była zapłakana, przez co jej ukochany tym bardziej się o nią bał. Kiedy dziewczyna w końcu zrozumiała, że to był tylko sen lekko dotknęła swojego policzka, na jej dłoni znalazło się trochę krwi. Widząc to Laurze przypomniało się, że w śnie Riker ją uderzył i z jej policzka płynęła krew. Odsunęła sie na sam koniec kanapy nie chcąc, aby powtórzył się jej sen. 
- Laura... - odparł cicho blondyn i przybliżył sie do dziewczyny. 
- Odejdź! - krzyknęła patrząc na chłopaka. - Więcej nic mi nie zrobisz! - kontynuowała. 
- Laura, o czym ty mówisz?! 
- Przypomnij sobie! 
- Laura! - Riker cały czas obserował dziewczynę. Domyślił się, że musiało sie jej coś przyśnić, dlatego nie dawając za wygraną przysunął się do niej i mimo sprzeciwu brunetki przytulił ją do siebie. Dziewczyna z początku próbowała go odpychnąć, ale chłopak był silniejszy. Kiedy tylko ją puścił odsunęła sie jeszcze bardziej. Chłopcy postanowili zostawić ich samych i wrócili do obrazu. 
- Laura, spójrz na mnie, po prostu... - powiedział zatroskanym tonem i złapał jej dłonie. Dziewczyna niechętnie spojrzała w oczy blondynowi i momentalnie się uspokoiła. 
- Riker, ja... - zaczęła cicho. 
- Nie ważne. - przerwał, przytulając ją. Laura mocno wtuliła się w ramiona chłopaka, teraz było inaczej niż w jej śnie. Dotyk Riker był delikatny, jak zawsze, w jego ramionach czuła się bezpiecznie. 
- Riker... Co się stało? - zapytała po chwili. 
 - Sam nie wiem... Byliśmy przy obrazie, ty wróciłaś do salonu i... Byłaś nieprzytomna. Później Rocky z toba został i powiedział, że usnęłaś. A właśnie... Co ci sie śniło? - zapytał wyraźnie przejęty. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i ponownie spojrzała w jego oczy. 
- Obudziłam się w twoim pokoju, wszystko było zniszczone, nasze zdjęcia podarte... Ty... Wszedłeś do pokoju, byłeś... byłeś pijany - powiedziała cicho i smutnm tonem. "O nie..." - pomyślał blondyn. - Chciałam cię uspokoić - kontynuowała - ale ty powie... Krzyknąleś, że cię zdradziłam. Później... - na chwilę się zacięła, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy, chłopak delikatnym i szybkim ruchem otarł je. -  chciałam w jakiś sposób cię spokoić, ale ty mnie... - przerwała, chłopak uważnie wysłuchiwał każdego słowa dziewczyny i domyślił sie, co stało sie dalej. Przytulił ukochaną. 
- Nie kończ, nie... Domyślam się. - szepnął. Dziewczyna trochę się uspokoiła i postanowiła kontynuować. - później upadłam, a moja twarz była w krwi... Dlatego tak zareagowałam. 
- Ale chyba nie myślałaś, że ja kiedykolwiek... Laura, spójrz na mnie. - dziewczyna wykonała polecenie blondyna i po raz kolejny spojrzała w jego brązowe oczy. 
- Laura, pamiętaj, że ja nigdy bym cię nie skrzywidził. Nigdy. Laura, sam bym sobie tego nie wybaczył. Ze mną możesz czuć sie bezpieczna. Nigdy cię nie skrzywdzę. Pamiętaj o tym. - powiedział patrząc w jej oczy. 
- Wiem to, przy tobie naprawdę czuje się bezpieczna, ale to było... Ten sen... Był wyjątkowo realistyczny, ale teraz wiem, że ty nic mi nie zrobisz. - po wypowiedzeniu tych słów uśmiechnęła się delikatnie, a wręcz prawie niewidocznie.  
- Nigdy nic nie zrobię... Jesteś dla mnie najważniejsza. Proszę cię, nie zapominaj o tym. - odparł blondyn, dziewczyna tylko przytaknęła i wtuliła się w blondyna. 
W między czasie Rocky i Ellington wpatrywali się w obraz bez słowa. 
- Dobra, ale ty serio zobaczyłeś ten obraz wcześniej? - przerwał ciszę  Rocky. 
- Ta, tylko, że wtedy nie znałem tej histori i to w sumie nie było nic dziwnego. 
- Jasne, spoko... Wracamy do Rikera i Laury?
- Zostawmy ich samych. Z tego co widzieliśmy musiało się jej przyśnić coś.. - Zaśmiał się Ell. - Coś dziwnego. - kontynuował poważnie. 
- No widzisz, serio, ten dom jest takiś nawiedzony... Najbardziej boję się o Laurę... - powiedział cicho Rokcy. 
- O nią? Dlaczego?
- Nie widzisz? Ona jest przerażona, po prostu się boi. 
- No tak, ale jest z nią Riker, a jestem przekonany, że z nim czuje się bezpiecznie.  - oznajmił poważnie starszy brunet. 
- Niby racja, ale jednak... Rany, po prostu się o nią boje. 
- Dobra, spoko. Rozumiem, ja też się o nią boje, ale... - zaciął się Ell, przymrużyl lekko oczy i zamyślił sie na chwile. - Ej, Rocky...
- No?
- Kiedy wracamy?
- W poniedziałek,  a co?
- Bo w tej opowieści... Rodzina chciała się wyprowadzić, tak? Ale przed wyprowadzką wybuchł pożar, wszystko spłonęło. 
- Czekaj... Czy ty... - zaczął młodszy, jednak Ratliff mu przerwał. 
- ... Więc jeśli  coś w tym jest... - odparł nadal lekko zamyślony. 
- Chcesz powiedzieć, że może wybuchnąć pożar, dziś... Jutro w nocy? - zapytał Lynch unosząc brew. 
- Nie wiem... Ale to trochę dziwne, opowiadasz satrszaną historię, poźniej pokazuje wam obraz, a na końcu Laura od kogoś lub czegoś obrywa... Właściwie, co jej się stało? 
- Nie wiem, ale nie chcę, aby znowu coś jej się stało. 
- Dobra, na początku lekko mnie to wystraszyło, ale teraz zaczęło robić się dziwnie. - oznajmił Ratliff, przyjaciel tylko przytaknął. - Ale... załóżmy, że już będzie ten pożar.. - kontynuował Ell. 
- To wyobraźni sobie, jak zareagują na to rodzice. - dokończył za przyjaciela, Rocky - A Riker... Musimy mu o tym powiedzieć. 
- Jasne, ale kiedy będzie sam, nie chcę, żeby Laura wystarszyła się jeszcze bardziej. - dodał Elington, obydwoje usłyszeli głosy Rikera i Laury, a następnie zobaczyli dziewczynę, która idzie w ich stronę, za nią szedł blondyn. 
- O rany! Czy my naprawdę boimy się jakiegoś głupiego obrazu?! - powiedziała podchodząc do owego obrazu. 
- Laura... - mruknął Riker podchodząc do chłopaków. 
- Co Laura? Boimy się jakiegoś pustego obrazu? To chore! 
- Dobra, a jak wyjaśnisz twoją ranę?  I to, że Riker znalazł cię nieprzytomną na podłodze? - Wtrącił się młodszy Lynch. 
- Masz rację, to było dziwne, ale zapewne jakiś przypadek, na pewno nie wina jakiegoś przeklętego obrazu, poza tym nic nie pamiętam, więc nie wiemy, co to było. 
- Tak, przypadek? Jasne, Laura, widzisz, że coś tu jest nie tak.  - powiedział Ellington. 
- Tak, widzę, boimy się jakiejś głupiej opowieści! Bądźmy dorośli! - odpowiedziała dziewczyna, podeszła do obrazu zezłoszczona i ściągnęła go ze ściany. Riker i Ell spojrzeli na siebie i mocno się zdziwiłi, bo sami nie dali rady go ściągnąć. Dziewczyna od razu rzuciła przedmiot na ziemię. 
- Widzicie, da się go ściągnąć. - powiedziała lekko zdenerwowana Laura. Chwilę poźniej usłyszeli dzwonek telefonu dziewczyny. 
- Jest w salonie, jeśli to Rydel, to powiem jej, że wszystko dobrze. - powiedziała uspokajając sie brunetka, ominęła obraz i poszła do salonu, gdzie była jej komórka. Chłopcy przytakneli jej i kiedy tylko zniknęła im z oczu spojrzeli na obraz. 
- Ej, patrzcie! - odezwał się Rocky podchodząc do ściany, na której wisiał obraz. 
- O co chodzi? - zapytał Riker patrząc na brata. 
- Na czym to wisiało? 
- Coo? - Ell  również spojrzał na te ścianę. 
- No na czym wisiał? Przecież tu nic nie ma. - oznajmił najmłodszy i przejechał dłoni po ścianie. Rzeczywiście, na ścianie nie było żadnego śladu po tym, że cokolwiek mogło tam wisieć. 
- Racja... A my nie mogliśmy go ściągnąć. - zastanowił się blondyn. Ratliff pokręcił głową i w jego oczy rzucił się obraz. 
- Jezu, chłopaki! - krzyknął widząc, że z obrazu, który nadal leżał na ziemi płynie dziwnie czerwona ciecz. 
- Co to jest?! - odparł Riker podchodząc bliżej przedmiotu. 
- Ej... To krew? - zapytał zaniepokojony Rocky. 
- Laura... - mruknął Riker i od razu poniegł w stronę salonu, w którym była dziewczyna. Chłopcy spojrzeli na siebie nieco wystraszeni. 
- Dobra, to jest dziwne... - przerwał ciszę młodszy. 
- Mnie to mówisz? - westchnął cicho Ell. - To chyba faktycznie jest krew. - oznajmił podchodząc do obrazu. 
- I jak? - zapytał niepewnie. 
- Nie wiem... Chociaż wygląda mi to na krew. - oznajmił Ellington. 
- No ładnie... - po wypowiedzeniu tych słów Rocky złapał się za głowę i spojrzał na przyjaciela. 

~~~

Dziwna ja XD Tak ze cztery rozdziały przeciągnę te historię :P Jakoś nie miałam pomysłu na rozdziały, więc mamy starszną historię, która dzieje się w realu :3 Matko...
Po pierwsze, zapraszam was na bloga, którego założyła moja przyjaciółka za moją namową: http://here-comes-4ever.blogspot.com
Kochani, wiem, że kilka osób podsuwało mi pomysły na dalsze rozdziały. Oczywiście je zapamiętałam i pod żadnym pozorem ich nie olewam! Nie myślcie tak! Na pewno w dalszych rozdziałach wykorzystam Wasze pomysły, dlaczego w dalszych? Odpowiedź jest prosta, mam już napisane cztery rozdziały do przodu i nie chcę ich usuwać, ani zmieniać. Spodobał mi się szczególnie jeden pomysł (nie, nie zdradzę jaki xD) i jego na pewno wykorzystam. Dlatego nie martwcie sie, czytam każdy komentarz i dobrze go zapamiętuje <3 Ajj, ale się rozpisałam, to już kończę. 
Coś ostatnio długo trwało, zanim uzbierało się 7 komentarzy :'(.  więc wracamy do 5.