- Rocky wszystko mi wytłumaczył... - powiedziała cicho.
- Czyli uwierzyłaś mu, że ani tobie, ani Ellingtonowi nic nie zrobiłem? - mruknął nadal smutny Riker.
- To nie tak... - zaczęła cicho.
- A jak? Laura... Jesteśmy tutaj jeden dzień, a już czwarty raz chcesz się tłumaczyć.
- Tak, chcę to wytłumaczyć. - powiedziała równie cicho.
- Nic mi nie tłumacz. Rozumiem, że chcesz ze mną być, ale jakoś... nie umiesz mi zaufać. - pokręcił głową.
- Riker, ufam ci, jak nikomu. - spojrzała mu w oczy.
- Dlatego przedtem tam zareagowałaś? Przecież nie dałaś nawet okazji mi sie wytłumaczyć. Po za tym sądziłaś, że naprawdę byłbym w stanie zrobić to, co w twoim śnie? - powiedział cichym tonem.
- Nie. Wiem, że to tylko sen, że ty nigdy byś mnie nie skrzywidził, ale... Po prostu byłam przerażona po tym śnie. Chyba nie obwinisz mnie o to, co mi się śniło? - spuściła wzrok.
- Nie, tego nie zrobię...
- Myślisz, że dla mnie ten sen był fajny? Riker, ja sie ciebie bałam... - ponownie spojrzała w oczy blondynowi.
- Przecież wiesz, że nie musisz. Jeśli naprawdę byś mi ufała, nigdy nie pomyślałabyś o tym...
- Znaczy, że jednak zmarnowałam oststnią szansę? - zapytała niepewnie, będąc już pewna odpowiedzi.
- Tak. Ale... - zaciął sie na chwile i lekko przymknął oczy. Słysząc "ale", Laura zaczęła mieć nadzieje, że to jednak nie koniecznie będzie koniec. Riker spojrzał jej w oczy.
- Ale za bardzo cię kocham. - szepnął. - Nie ważne, ile razy będę dawał ci kolejną szansę, zawsze będziesz ją miała. - powiedział pewnie. Dziewczyna słysząc to naprawdę się ucieszyła. Podeszła do niego i obydwoje przytulili sie do siebie.
- Co sie z nami stało? Cztery dni temu byliśmy dla siebie przyjaciółmi, a dziś po raz kolejny mi wybaczasz... - powiedziała cicho.
- Laura, proszę... Zaufaj mi. Naprawdę. Jeszcze na nikim mi tak nie zależało, jak na tobie. Jesteś dla mniej najważniejsza. - odparł równie cicho.
- Ufam ci... Wiem, że ten sen, to... to tylko sen. Ty nigdy byś tego nie zrobił. Ufam ci. - powtórzyła. Rocky i Ratliff tym razem chcieli wiedzieć, co sie między nimi dzieje, dlatego podsłuchiwali całą rozmowę. Kiedy usłyszeli ciszę wiedzieli, że to oznacza pocałunek. Ell wychylił sie zza drzwi i mieli racje.
- Rocky, musimy sobie znaleźć dziewczynę. - oznajmił Ratliff będąc uśmiechnięty po tym, co zobaczył w salonie.
- I chcesz mieć takie problemy, jak oni? - Zaśmiał się Rocky.
- Hmm, wiesz, nie sądziłem, że aż tak dobrze dogadujesz się z Rikerem, że mu pomogłeś. - odparł starszy.
- Serio? - zdziwił sie Lynch.
- Ta, sądziłem, że on lepiej dogaduje się z Rydel, a ty, Ross i Ryland jesteście jeszcze dziećmi. - zasmiał się.
- Zawsze pomogę bratu. - wzruszył ramionami. - No bo masz racje, ja, Ross, Ryland i ty, tak, jesteśmy dziećmi. - obydwoje się zaśmiali, tym razem Rocky wychylił się, aby zobaczyć, co u Laury i Rikera, ale kiedy tylko wyjrzał zza drzwi dobaczył, że obydwoje stoją na przeciwko drzwi i patrzą na nich.
- No siema. - zaczął nerwowo. - Too.. Skoro już się pogodziliśmy, zrobimy coś z obrazem? - kontynuował pewniej.
- A tak, jeszcze to... - mruknął blondyn. Rocky już miał coś odpowiedzieć, ale zobaczyli Ratliffa, który wchodzi do salonu uśmiechnięty, jakby nigdy nic.
- O! To wy tutaj jesteście! - udał zdziwienie Ell.
- Daj spokój, słyszeli nas. - Zaśmiał się młodszy Lynch.
- Oł... No w każdym razie, na czym stanęło? - zainteresował sie Ellington.
- Na obrazie. - odpowiedziała Laura.
- Koniec z tym. - oznajmił stanowczo najstarszy i ruszył w stronę obrazu, który nadal leżał na ziemi. Cała trójka od razu poszła za nim. Chłopak wziął obraz do rąk, poszedł do salonu i podszedł do drzwi prowadzące na taras. Szybko go otworzył i wyrzucił owy przedmiot na zewnątrz. Zamknął drzwi i odwrócił się do reszty.
- I tyle? - zadziwił sie Rocky.
- Miejmy nadzieje. - westchnął Riker.
- To co teraz? - Wtrącił się Ell.
- Niedługo będzie robiło się widno... - powiedziała Laura.
- Poważnie? Która jest godzina? - zapytał zdziwiony młodszy brunet. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz swojej komórki i spojrzała na przyjaciela.
- Dochodzi czwarta. - oznajmiła.
- To może po prostu chodźmy spać? - zaproponował Ellington.
- Ta, dobry pomysł. - westchnął młodszy.
- Jestem za. Ciężki dzień. - dodała brunetka.
- Ale zaraz... To w końcu jak śpimy? Nie chcę spać z nim.. - zamarudził Rocky wskazując na Ell'a.
- Ja spałem już na podłodze, teraz twoja kolej. - odpowiedział mu przyjaciel.
- Rany, chłopcy, zachowujecie się jak dzieci. - Zaśmiał się najstarszy.
- Zróbmy tak, ja śpię w pokoju, który już zajęłam. Ell w pokoju obok, Rocky na kanapie. - uśmiechnęła sie dziewczyna.
- No dobra, a ja? - spojrzał na nią blondyn.
- Ty ze mną. - odpowiedziała i uśmiechnęła się w jego stronę.
- Mnie pasuje. - powiedział szybko Ellington.
- Ha! Ale mnie nie, dlaczego to ja mam spać tu, na twardej kanapie, a on w miękkim łóżku? - powiedział z wyrzutem Rocky.
- Nie chcieliście spać razem. - Wtrącił się Riker.
- No dobra, nadal nie chce, ale dlaczego to ja mam tu spać, a nie on?
- No bo on spał na podłodze w samochodzie. - odpowiedziała Laura.
- Dobra, wygrałeś. - zwrócił się do przyjaciela, Rocky.
- To jak, idziemy spać? Teraz już spokojnie? - odezwał się Ratliff.
- Tak. - powiedziała Laura, a Riker zaraz powiedział to samo.
- No dobra. To wypad z mojego salonu. - Zaśmiał się młodszy Lynch i reszta wyszła z pomieszczenia.
- Jakbyś bał się spać sam, to wbijaj do nas. - Zaśmiała się Laura,a zaraz za nią Riker i Ell.
- Dzięki, ale nie będę wam przeszkadzał... W spaniu oczywiście. - odpowiedział rozbawionym tonem. Dziewczyna jeszcze tylko mu pomachała i razem z blondynem weszli do pokoju.
- Dobra... Mam nadzieje, że koniec z tym głupim snem. - westchnęła cicho i usiadła na łóżku.
- Będę obok, nie martw się. - uśmiechnął się lekko i usiadł obok niej. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu i spojrzała na jego lewą rękę. Zdziwił ją widok plamy z krwi, ponieważ była pewna, że była na drugiej ręce.
- Riker...
- Tak?
- Czy czasem to drugi rękaw nie był brudny z krwi? - zapytała i spojrzała na niego.
- Nie, to na pewno była ta... - odpowiedział szybko i powoli chciał schować prawą rękę, jednak dziewczyna ją chwyciła. Podwinęła prawy rękaw i zobaczyła, że krew przebiła materiał i miał lekko brudną rękę z krwi. Troche bała zrobić się to samo z drugą ręką, ale w końcu zebrała się na odewagę. Rownież podwineła rękaw, tym razem zobaczyła co innego. Coś, co bardzo ją zaniepokoiło. Na ręce oprócz krwi zobaczyła również trzy rany, z których nadal jeszcze płynęła odrobina krwi.
- Riker, czy to..? - spojrzała na niego zatroskana i trochę zaniepokojona. Chłopak miał zamknięte oczy, ale mimo to kiwnął głową.
- Dlaczego..? - zapytała, a jej oczy od razu sie zaszkliły.
- Byłem pewny, że cię straciłem... A tego bym nie wytrzymał. - oznajmił nadal nie otwierając oczu.
- Riker... - Szepnęła i kciukiem pogładziła delikatnie jego rany. Spuściła wzrok. - Nigdy więcej tak nie rób. Kocham cię i ani na chwilę nie myśl, że jest inaczej. Kocham cię, Riker... - Szepnęła i mimo tego, że chłopak nie otwierał oczu widziała, że po jego policzkach spływają łzy. Nie mówiąc nic delikatnie musnęła wargami jego policzek. - Riki... - powiedziała równie cicho. Chłopak w końcu spojrzał na nią.
- Ja ciebie też kocham. - odparł i posłał jej delikatny uśmiech.
- Ale obiecaj, że nigdy więcej nie zrobisz czegoś takiego.
- Dla ciebie... Obiecuje. - powiedział cicho.
- Dziękuje - Szepnęła i uśmiechnęła sie lekko. - Chodźmy w końcu spać. - dodała wstając z miejsca. Miała iść w stronę swojej jeszcze nie rozpakowanej walizki, ale zatrzymała się i odwróciła się do chłopaka. Uniosła lekko dłoń i opuszkami palców otarła jego łzy i posłała uśmiech. Podeszła do swojej torby w poszukiwaniu swojej piżamy.
- Oh, świetnie! Nie wzięłam piżamy. - westchnęła cicho. Blondyn słysząc jej słowa podszedł do swojej walizki i wyciągnął jedną ze swoich koszulek. Podszedł do dziewczyny i podał jej ją.
- Weź ją. - uśmiechnął się. Brunetka z uśmiechem wzięła ją i weszła do łazienki. Szybko przebrała się w niebieską koszulkę chłopaka, związała swoje włosy w zwykły kucyk i wróciła do pokoju. Riker leżał już w łóżku, był wpatrzony w swój telefon, uśmiechnęła się widząc go i weszła dalej do pokoju. Blondyn szybko zorientował się, że Laura już weszła, odstawił telefon i zilustrował dziewczynę wzrokiem. Koszulka sięgała jej zaledwie do połowy ud. Brunetka spojrzała na ukochanego i posłała mu lekko nieśmiały uśmiech, chłopak leżał bez koszulki. Zgasiła światło i położyła się pod ścianą, obok Rikera. Położyła głowę na jego piersi i westchnęła cicho.
- I pamiętaj, jeśli cos ci się przyśni, obudź mnie. Pamiętaj, że jestem obok. - powiedział miło blondyn.
- Pamiętam, Ell. - odpowiedziała cicho.
- Ell?! - zdziwił się chłopak.
- Riker... Chodziło mi o ciebie. - uśmiechnęła się lekko - Musiało mi się pomylić, chodziło mi o ciebie, oczywiście. - powiedział szybko i położyła dłoń na jego torsie. Dziewczynie przypomniała się noc z Ellingtonem, ale tego pocałunku nie żałowała, tak jak pocałunku z Rossem. Zrozumiała, jak bardzo kocha Rikera, kiedy po raz już kolejny dał jej szansę, a później widząc jego rany, ale jednak nadal miała w pamięci pocałunek z Ellem i... Podobało jej się to... Na zewnątrz już prawie światło, dlatego dziewczyna dostrzegła na sobie wzrok Rikera. Uśmiechnęła sie lekko i spojrzała na niego. Po chwili ich usta złączyły sie w pocałunku. Szybko on stał sie namiętny, Riker obiął dziewczynę, a zaraz poźniej dziewczyna leżała na nim. On ją obejmował, a ona jeździła dłońmi po jego torse, uśmiechała się między pocałunkami. Blondyn zjechał z pocałunkami na szyję dziewczyny, brunetka odchyliła lekko głowę do tyłu. Po dobrych kilku minutach dziewczyna wróciła na miejsce obok Rikera. Ponownie położyła głowę na jego piersi i położyła rękę na jego torsie, blondyn obiął ją jedną ręką. Uśmiechnięta Laura spokojnie zasnęła, ale cały czas wyobrażała sobie, że obok niej jest Ellington.
~~~sen~~~
Dom... Ratliff'a? Co ja tu robię? Tutaj też jest ciemno, tak samo, jak u Lynch'ów. Usłyszałam jedynie cichy płacz dochodzący z kuchni. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam iść w tamtą stronę, co było dosyć głupie z mojej strony. Niepewnie i wolno weszłam do kuchni. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to krew. Strumień krwi prowadzący od kuchennego blatu, przez zimną podłogę do siedzącego w kącie Ellingtona. W dłoni trzymał nóż kuchenny, a jego nadgarstki były całe pocięte. Przeraziłam się, ale nie tylko na widok krwi, Ell był cały poobijany. Spojrzał na mnie zapłakanym wzrokiem.
- Ellington?! - Wykrztusiłam z siebie i wolno podeszłam do przyjaciela. Spojrzałam na jego pocięte nadgarstki, a następnie w jego oczy.
- Uważaj na Rikera... - powiedział ledwo i odchylił głowę do tyłu.
- Co..?
- Nie powinnienem cię wtedy pocałować. Przeoraszam... Proszę... Bądź ostrożna. - wypowiedział te słowa i wypuścił z ręki nóż. Następne odwrócił do mnie głowę i zamknął oczy. Zaczęłam płakać, wiedziałam, co właśnie sie stało. Przytuliłam sie do przyjaciela, przez co zostałam brudna z jego krwi. Nie wiedziałam, co zrobić, na razie nie planowałam się stąd ruszać, ale usłyszałam doskonale znajomy mi głos. -Riker - pomyślałam wystraszona. Wyglądało na to, że z kimś rozmawiał, drugi głos też rozpoznałam. - Rocky..?! - pomyślałam z nadzieją. Niestety obydwoje weszli do kuchni. Od razu mnie zobaczyli. Riker uśmiechnął się ironicznie, a Rocky stał za nim z założonymi rękami.
- Weź ją stąd. - powiedział do Rocky'ego, ten podszedł do mnie, złapał za ramiona i wyprowadził z kuchni. Nie odzywałam się, jego też się bałam. Staliśmy w ciszy. On był poważny, nie jak zawsze wesoły, tylko poważny. Kiedy mnie puścił kilka razy przetarłam dłońmi ramiona, aby ból, który mi sprawił szybciej przeszedł.
- Rocky, co się stało z Rikerem? - zapytałam cicho. Chłopak uniósł brwi do góry.
- Z nim nic. Nie dziw się, zdradziłaś go, ile może dawać ci szans? - odpowiedział ironicznie.
- On mnie kocha, dlatego dawał te wszystkie szanse!- krzyknęłam patrząc w oczy brunetowi.
- Nie sądzę. - odpowiedział sucho. Z kuchni wyszedł Riker. Tak jak sądziłam, jego dłonie znowu były brudne z krwi. Podszedł do mnie i wyciągnął w moja stronę swoją prawą dłoń. Niepewnie ujęłam jego dłoń, zaprowadził mnie do pokoju Ellingtona. Czułam się tutaj okropnie. Najgorsze było, że Riker wcale nie był pijany.
- Dlaczego Ellington to zrobił? - odezwałam się stojąc pod ścianą. Blondyn zamknął drzwi i podszedł do mnie, a z moich oczu ponownie zaczeły płynąć łzy. Patrzyłam na niego. Jego oczy nic nie mówiły. Bałam się go, może jeszcze bardziej, niż poprzednio, kiedy to udało mi się od niego uciec, tylko dlatego, że był kompletnie pijany i ledwo stał na nogach. Teraz jest silny, a poza tym jest jeszcze Rocky. Riker ściągnął z siebie brudną kurtkę. Ponownie do mnie podszedł. Szybkim ruchem odgarnął mi kosmyk włosów za ucho. Kiedy jego ręka była dla mnie widoczna zobaczyłam rany na jego nadgarstach, ale nie miał ich trzy. To była cała pocięta ręka, a z ran płynęło pęłno krwi. Od razu pewnie chwyciłam jego dłoń.
- Obiecałeś...
- Złamałem obietnicę, tak jak ty złamałaś mi serce. - odpowiedział ironicznym tonem i wyrwał rękę z mojego uścisku. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam wzrok, Riker tylko sie uśmiechnął ironicznie i mnie pocałował. Na początku starałam sie wyrwać, ale bezskutecznie. Był za silny. Po chwili poczułam jego zimne dłonie pod moją bluzką, teraz bałam się sprzeciwić. Zostało mi tylko przeczekać, aż skończy. Nie wiedziałam, do czego może być zdolny. Mimo moich oporów ściągnął ze mnie bluzkę, zjechał z pocałunkami niżej, na szyję, a później jeszcze troche niżej. Zamknęłam oczy, a po moich policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Po chwili przerwał i odsunął się trochę ode mnie. Zrobił zatroskaną minę.
- Coś nie tak? - zapytał przejęty. Przez chwilę poczułam, że mój Riker wraca, ale nie na długo. Otarł moje łzy, ale zrobił to szybko, zupełnie inaczej, niż zwykle. Zostawił na mojej twarzy krew.
- Zostaw mnie... - wykrztusiłam z siebie po chwili ciszy.
- Mówiłaś, że mnie kochasz.
- Kochałam, chcę tamtego Rikera, którego kochałam, który nigdy by mnie nie skrzywdził i który się o mnie troszczył, a nie tylko o siebie. - powiedziałam już pewniej. Chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
- Przecież się o ciebie troszczę. Ale skarbie... Ile szans mogę jeszcze ci dać? - położył dłoń na moim policzku, a następnie zjechał nią przez szyję na ramię.
- Sam mówiłeś, że za bardzo mnie kochasz...
- To prawda, jeśli nie będziesz się wyrywać. - oznajmił z ironicznym uśmiechem. Chciałam odpowiedzieć, ale ten znowu mnie pocałował. Mocno mnie obejmował, postanowiłam po prostu przeczekać, aż skończy, czułam, jak po mojej szyi spływa krew Rikera. To był koszmar. Jego pocałunki były brutalne, nie takie, jak zawsze. W końcu wzięłam się na odwagę sprobowalam odepchnąć go od siebie, ale nie wyszło tak, jak planowałam. Zaledwie trochę cię cofnął. Spojrzał na mnie zły, zamknęłam oczy i poczułam tylko jego silne uderzenie. Otworzyłam oczy, leżałam na podłodze, a Riker stał do mnie tyłem. Dobrze pamiętałam, co wcześniej się stało. Nie chciałam się odzywać, aby mnie nie usłyszał, jednak usłyszał, kiedy próbowałam się podnieść. Nie miałam na to siły i moje ręce się ugieły. Wtedy odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie z góry, następnie wyciągnął w moją stonę dłoń, na początku nie byłam pewna, ale w końcu chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam. Chłopak stanął blisko mnie, a na jego twarzy cały czas panował ironiczny uśmiech.
- Teraz już chyba nie będziesz mi się sprzeciwiać? - zapytał obejmując mnie.
- Jak mogłeś?
- Co? - zdziwił się słysząc moją reakcję.
- Jak mogłeś mi to zrobić? Myślałam, że mnie kochasz i, że nigdy mnie nie skrzywidzisz.
- Kochanie, to nic. Zapomnijmy o tym. - szepnął i jedną dłonią zaczął gładzić mój policzek.
- Jak mogę zapomnieć?
- Po prostu... - powiedział równie cicho i ponownie mnie pocałował. Czułam, jak jego dłonie wędrują po moim ciele, byłam już pewniejsza siebie, ale nadal się bałam. W końcu jednak musiałam to zrobić. Odepchnęłam go od siebie, tym razem zrobiłam to mocniej, że chłopak nie zachwiał się, ale zrobił kilka kroków do tyłu. Spojrzał na mnie rozzloszczony, podszedł do mnie i... Zrobił to samo, co poprzednio. Zamknęłam oczy, ale i tak poczułam okropnie silny ból, jaki sprawił.
-Laura. - usłyszałam głos Rkera, ale to nie był ten Riker, to był mój Riker, który naprawdę mnie kocha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam patrzącego na mnie, lekko zaspanego blondyna. Usiadłam, rozejrzałem sie i znalazłam się w pokoju, w domu, obok Rkera. Szybko przytuliłam się do niego.
~~~ ~~~
~~~
Dobra, dodaję ten rozdział tylko i wyłącznie dlatego, że oststni dzień sierpnia :C Później, wiadomo... Szkoła, ale postaram się przez to nie zaniedbywać bloga :) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach przez Twittera, podawajcie swoje tutaj. Ja co prawda nie mam TT, ale moja przyjaciółka zgodziła się was informować :* Także bardzo dziękuje Cat <3
Bardzo dziękuje za tyle wyświetleń, nie sądziłam, że będzie ich aż tak wiele, na moim pierwszym blogu *-*
5 komentarzy - kolejny rozdział.