- Wiecie, gdzie poszła Laura? - zapytał patrząc na Jamesa.
- Wróciła do domu. - odpowiedział obojętnie.
- Tak po prostu? - zdziwił się.
- Ta. - przytaknął. - Chciała, abym poszedł z nią, ale mnie nie chciało się stąd ruszać i... - zaciął się na chwilę, przypomniało mu się, że jego siostra nie wzięła od niego kluczy.
- I? - odezwał się Nathan.
- Nie ma kluczy. - odpowiedział szybko i spojrzał na przyjaciela.
- To co? - zapytał już nieco pijany Alex.
- A to, że nie ma kluczy... Chłopaki, ja wracam. - oznajmił poważnie.
- Żartujesz sobie? - odparł znowu Alex. - Przecież jak będzie chciała wejść do domu, to się do nas wróci.
- Słuchaj, jest moją siostrą, martwię się o nią, w ogóle nie powinna sama włóczyć się po mieście. - wyjaśnił patrząc na przyjaciela.
- A ty, jako starszy i troszczący się brat puściłeś ją samą... Daj spokój, ona nie jest już dzieckiem. - powiedział podpity Alex.
- Daj spokój... Chłopaki... Wracacie ze mną czy zostajecie tu?
- Ja idę z tobą. - odpoweidział od razu Nath.
- Ja w sumie też. - uśmiechnął sie Josh. Kendall kiwnął głową na "tak" i spojrzenia wszystkich padły na Alex'a.
- Dobra, to ja też. - westchnął ciężko, a zaraz potem czwórka przyjaciół wyszła z klubu i ruszyli w stronę domu Knight'ów. Po niecałych dziesięciu minutach drogi James niedaleko przed sobą dostrzegł jakiś telefon, podchodząc bliżej zobaczył, że to telefon jego młodszej siostry. Chłopak szybko podszedł i wziął telefon, a reszta chłopaków tylko mu się przyglądała.
- To telefon Laury. - oznajmił i spojrzał na przyjaciół.
- Zgubiła telefon? - zdziwił się Kendall.
- Mam nadzieje... Że nic jej się nie stało. - powiedział i spojrzał na ekran iPhone'a siostry, dostrzegł tam wysłaną wiadomość i odpowiedź, poirytowany widokiem, do kogo pisała jego siostra odczytał wiadomości:
"Do: Riker ❤
Jeśli to odczytasz, daj znać - zadzwoń. Muszę Ci o czymś powiedzieć..."
Wysłano: 11:57 PM
"Od: Riker ❤
Zadzwonię jak tylko wrócę do domu i Laura... Mam prośbę... Bądź ostrożna, to znaczy... Uważaj na siebie. Wszystko Ci wyjaśnię kiedy tylko się spotkamy. Pamiętaj, że Cie kocham."
Wysłano: 12:35 AM
James przyglądając się wiadomością zobaczył jeszcze jedno, że Riker trzy razy próbował dodzwonić się do Laury. Knight powoli zaczął bać się o swoją siostrę.
- Chłopcy, może wracajcie, ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia...
- Chodzi o Laurę, prawda? - zapytał pewnie Nathan, na co James przytaknął. - Słuchaj, jeśli coś jej sie stało...
- Nie wiem, co z nią, jasne? Muszę zadzwonić, lepiej będzie, jeśli już wrócicie. - wyjaśnił i nie czekając na reakcje przyjaciół od razu, z telefonu Laury postanowił zadzwonić do Lynch'a.
- Na razie, stary. - powiedział Josh i razem z Kendallem i Alexem udali się przed siebie.
- James... O co chodzi? - zapytał Nathan.
- Obawiam się, że coś mogło jej się stać... Ona tak po prostu nie gubi telefonu, znam ją zawsze bardzo na niego uważa tym bardziej, jeśli czeka na odpowiedź od Rikera. - wyjaśnił lekko smutny.
- Hej... Będzie ok. Mogę jakoś pomóc?
- Raczej nie... Wracaj z chłopakami, jutro się spotkamy to wszystko wam powiem, zgoda? - zaproponował, na co Nath przytaknął i postamowił dołączyć do przyjaciół. Knight szybko wybrał numer Lynch'a, który o dziwo szybko odebrał:
- Laura?! - odezwał się przestraszony głos Rikera.
- Nie, tu James...
- Jest z tobą Laura? - dopytywał.
- Nie, właśnie o chodzi o to, że nie wiem, gdzie jest...
- Jak to nie wiesz?! Skąd masz jej telefon?
- Znalazłem go... Słuchaj, jeżeli przez ciebie coś jej się stało...
- Przeze mnie? - przerwał mu, chłopcy jeszcze przez chwilę ze sobą rozmawiali, choć właściwie pokłócili, ale później doszli do wniosku, że tak nie znajdą Laury i postanowili spotkać się w domu Knight'ów, gdzie oczywiście nie było Laury.
~~~
Ellington tej nocy nie mógł zasnąć, więc zamiast próbować zasnąć wziął swojego iPada i zaczął szukać czegoś w internecie. Koło godziny drugiej w nocy usłyszał pukanie do drzwi, nie miał nic lepszego do roboty, więc szybko zszedł na dół i otworzył drzwi. Jego oczom ukazała się Laura, ale nie wyglądała, jak zwykle. Chłopak niemało się wystraszył widząc wyraźnie przez kogoś pobitą brunetkę.
- O mój boże, Laura, co się stało?! - zapytał wystraszony, szybko wpuścił ją do środka i spojrzał na nią. Miała na bluzce kilka plam z krwi, na twarzy rozciętą warge i świerzą ranę na policzku.
- Laura... Co się stało? - spojrzał jej w oczy i czekał na odpowiedź z jej strony, jednak ta najwyraźniej nie miała zamiaru odpowiadać, brunet westchnął cicho, zaprowadził ją do salonu i 'posadził' na sofie, sam udał się do kuchni, wziął jakiś ręcznik i zamoczył go w wodzie, zabrał ze sobą również chusteczki i wodę utlenioną, a następnie wrócił do salonu i usiadł na przeciwko dziewczyny, która nadal się nie odzywała. Odstawił wszystkie rzeczy na stolik obok i spojrzał w jej oczy. Wziął wilgotny ręcznik i najpierw umył jej twarz z krwi, a następne opatrzył ranę na policzku.
- Powiesz mi, co się stało? - zapytał dopiero po chwili. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i spuściła wzrok.
- Wracałam do Jamesa, bo nie miała kluczy, ale w drodze spotkałam ją... Cassidy... - powiedziała ledwo powstrzymując się od płaczu. - Był z nią Brad... Najpierw powiedzieli, że mam dać spokój z Rikerem, a później mnie... Ten cały Brad zaczął sie do mnie dobierać, ale ja się stawiałam i... Zajęła sie mną Cassidy. Jej brat stwierdził, że nie uderzy dziewczyny, dlatego to ona mi to zrobiła. - opowiedziała, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Ratliff nie myśląc zbyt wiele przytulił dziewczynę, a ona mocno sie w niego wtuliła, ale zaraz potem znacznie się od niego odsunęła.
- Ała... - mruknęła łapiąc się za brzuch. Ellingtonowi powiększyły się źrenice i lekko przysunął się do niej.
- Laura, co jest? - zapytał przejęty.
- To nic, tylko... Te kilka ran... - powiedziała cicho.
- Jakich ran?! - dziewczyna tylko odsłoniła rękoma swoją zalewawioną bluzkę i spojrzała na przyjaciela.
- Rany Laura, trzeba to... Emm... Opatrzyć. - powiedział nie wiedząc, jak się za to zabrać. Dziewczyna wstała i uniosła lekko bluzkę, odsłaniają tym samym swój pokaleczony brzuch. Ell najpierw się temu przyjrzał, Casaidy musiała urzyć czegoś naprawde ostrego, następnie wstał i będąc w troche niezręcznej sytuacji, schylił się nieco i przejechał mokrą od wody utlenionej chisteczką, na co Laura cicho sykneła z bólu.
- Wszystko w porządku? - zapytał i spojrzał na nią.
- No jasne. - odpowiedziała szybko. Po kilku minutach Ratliff opatrzył wszystkie jej rany.
- Ellington... - mruknęła cicho.
- Tak? - spojrzał na nią.
- Dziękuje... - uśmiechnęła sie lekko.
- Nie ma sprawy. Wiesz, że dla ciebie zrobiłbym wszystko. - wymusił delikatny uśmiech, a następnie wziął brudne z krwi chusteczki i poszedł do kuchni je wyrzucić. Tak naprawde wszystko mu się przypomniało, to znaczy ostatnia noc Laury z Ell'em i ich rozstanie. Nadal cierpiał z tego powodu, ale nie chciał jej tego okazywać.
- Sądze, że powinnaś zadzwonić do brata. - powiedział wracając do salonu.
- Nie... Do Jamesa nie chce... - odparła cicho.
- Nie będzie się o ciebie martwił? - podszedł do niej.
- Raczej nie... Przyjechali do niego przyjaciele, jeszcze z Czech i raczej wątpię, aby chciał ze mną rozmawiać, podczas, kiedy siedzi w najlepsze w klubie. Zresztą chciałam, aby wrócił ze mną, ale wolał zostać... - wyjaśniła smutna.
- No jasne, już rozumiem..
- Barzo przepraszam, że cię obudziłam... Po prostu... To o tobie od razu pomyślałam...- spuściła wzrok.
- Na prawdę? Hmm... Poza tym nie obudziłaś mnie. - uśmiechnął się lekko.
- Jest grubo po drugiej... Nie spałeś? - zdziwiła się.
- Jakoś dziś nie mogłem zasnąć... Widać wiedziałem, że coś się stanie i...
- I byłeś gotowy, że tu przyjdę? - uśmiechnęła się delikatnie.
- No tak. - kiwnął głową.
- Do Jamesa nadal nie chce dzwonić, ale... Muszę zadzwonić do Rikera... - powiedziała już znacznie ciszej, bo wiedziała, że Ell raczej nie będzie tym zbyt zadowolony.
- Jasne, spoko. - mruknął.
- Ale... Zgubiłam telefon...
- Albo zapomniałaś. - uśmiechał sie lekko i obydwum przyszło na myśl tylko jedno.
- Albo zapomniałam... - również uśmiechnęła sie lekko, a na myśl przyszła jej ta noc. Ta ostatnia noc u Ratliff'a. Wzięła komórkę bruneta do ręki, a chłopak cofnął się o kilka kroków.
- Nie będe przeszkadzał... - oznajmił cicho i wyszedł z salonu i udał się do kuchni. Laura jeszcze odprowadziła go wzrokiem i wybrała numer Rikera, ale przez chwilę się wahała. Chciała zadzwonić do Lynch'a, ale postanowiła powiedzieć mu o Cassidy i Brad'zie dopiero, kiedy spotkają się na żywo. Wcześniej napisała do niego, aby zadzwonił, a jeśli dzwonił, a ona nie odebrała, zapewne będzie się o nią martwił, więc dziewczyna na wszelki wypadek chciała go uspokoić. Wzięła głęboki oddech i zadzwoniła do Rikera, który szybko odebrał:
- Ell? Co jest? - zapytał.
- Riker... Tu Laura... - powiedziała cicho, ciesząc się słysząc głos ukochanego.
- Laura..? Co ty robisz u Ratliff'a? Czy coś się stało? - zapytał przejęty.
- Nie, nic się nie stało... Posłuchaj... Musimy się spotkać, muszę powiedzieć ci coś ważnego...
- Laura, co takiego się stało?
- Nic... To znaczy... To nie rozmowa na telefon, spotkamy się?
- No jasne...
- To może koło dziesiątej... Wpadnę po ciebie, w porządku?
- Nie ma problemu... A i Laura... Uważaj na siebie, pisałem co to już, ale...
- Tak, zgubiłam telefon.
- Tak i James go znalazł. - oznajmił, mimo, że ton jego głosu za bardzo na to nie wskazywał, chłopak naprawde ucieszył się, że w końcu usłyszał jej głos i nic jej nie jest.
- James? - zdziwła się.
- Tak. Naprawdę bardzo się o ciebie martwi...
- A to coś nowego.
- Jest twoim starszym bratem, nie dziwie mu sie. Ja też bardzo bym sie przejął, gdyby coś stało się Rydel.
- Wiadome, troszczysz się o osoby, które kochasz... Ehh... Dobra.. Do jutra?
- Tak. Pamiętaj, że cię kocham.
- Ja ciebie też kocham... - uśmiechnęła sie lekko sama do siebie. - Do jutra skarbie. - powiedziała i się rozłączyła. Zaczęła myśleć o tym, że James tak bardzo się tym przejął. Sądziła, że brat nadal siedzi z przyjaciółmi w klubie, tym czasem jest inaczej. Westchneła cicho, a do salonu wrócił Ell.
- Już? - zapytał lekko uśmiechnęły.
- Tak... Dobra, nie będe ci już zawracać głowy... Tak wiec, bardzo ci dziekuje, za to, że się mną zająłeś, to wiele dla mnie znaczy, ale właściwie dziękuje za wszystko. - uśmiechnęła się lekko i cofnęła się, chcąc wyjść.
- Hola, hola, a ty dokąd? - zatrzymał ją, łapiąc za nadgarstek.
- Wracam. Nie chce być problemem. - wyjaśniła.
- Nie jesteś problemem, to po pierwsze, a po drugie... Jest już prawie trzecia rano, nigdzie teraz nie pójdziesz, nie ma mowy. - oznajmił poważniając.
- Ell, naprawdę...
- Nie, nie, nie... Nigdzie teraz nie pójdziesz, znowu może ci się coś stać. - upierał się brunet.
- Nic mi się nie stanie... Ellington Lee Ratliff, nawet o tym nie myśl, wracam do domu. - Zaśmiała sie cicho.
- Nie, to ty Laura Yvonne Knight nie myśl o tym, aby teraz wracać. - odparł lekko rozbawiony.
- A co ci tak bardzo zależy, hmm? - zapytała z uśmiechem.
- Boje się o ciebie. - odpowiedział również lekko uśmiechnięty, uśmiechem ukazując swoje urocze dołeczki.
- Ell, naprawde to doceniam, ale nie mogę zostać.
- Aktualnie jedyną rzeczą, której nie możesz zrobić, jest wyjście teraz z tego domu. - oznajmił z uśmiechem. - Albo przynajmniej cię odprowadzę.
- Żebyś później wracał sam i tobie coś się stanie? Ha! Zapomnij. - pokręciła głową.
- Laura, wiesz, że i tak nigdzie cię teraz nie puszczę. - powiedział nadal lekko uśmiechnięty, podszedł do niej i złapał jej dłonie. - Znasz mnie. - Laura przez chwilę patrzyła w jego oczy i poczuła, że chłopak znacznie zaczyna się do niej przybliżać, tym razem sama nie wiedziała, co o tym myśleć.
- No właśnie, znam cię, ale nie chcę znać cię takiego... - powiedziała stanowczo i cofnęła sie o krok.
- Chyba nie rozumiem...
- Chcę tamtego Ellingtona, który... Myślał o mnie jak o przyjaciółce, nikim więcej...
- Wybacz, ale po tym wszystkim chyba nie jestem w stanie tak myśleć.
- Spróbuj... Zrób to dla mnie, ja... Jestem z Rikerem, już wystarczy...
- Laura...
- Ell, wiem, że może być ci cieżko, ale... Mnie też nie jest łatwo... Wyobraź sobie, że mnie też jest z tym ciężko, ale... Nie chce, aby przeze mnie Riker znowu wylądował w szpitalu.. - spuściła wzrok.
- A więc to o to chodzi... - pokręcił głową.
- Co? Nie, chyba źle mnie...
- Chodzi tylko o Rikera, zgadza się? Nie chcesz, aby znowu coś sobie zrobił.
- Nie! Ellington, to nie prawda! - powiedziała, a do jej oczu szybko napłynęły łzy. - Naprawde go kocham, równie mocno, jak kochałam ciebie... - cofnęła się jeszcze kilka kroków i niepewnie spojrzała na bruneta. On chwile się nie odzywał, aż w końcu spojrzał na nią i zrobił krok w jej stronę.
- Nawet nie wiesz, jak ciężko było mi z tobą zerwać... Przez pewien czas tego żałowałam, do tego kiedy dowiedziałam się o Cassidy... Przepraszam cię, Ell. Naprawdę bardzo cię przepraszam...
- Przepraszasz... Za co? - zapytał cały czas patrząc na nią.
- Że w ogóle dałam ci nadzieje... Wtedy.. W drodze nad jezioro nic nie pamiętałam z nocy, ale później byłam już świadoma tego, co robię i mimo wszystko... Dałam ci te nadzieje, później... Uwierz, że naprawde nie chciałam, aby to wszystko się tak potoczyło... Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym, Ell, jesteś moim najlepszym przyjacielem... Nie wierze, że mogłam... Że cię zraniłam... - powiedziała wszystko, co czuła, nie chciała ukrywać tego przed Ratliff'em, spojrzała w jego oczy, a on podszedł do niej i od razu ją przytulił, a ona mocno sie do niego przytuliła.
- Mimo wszystko dla mnie i tak będziesz kimś znacznie więcej niż tylko najlepszą przyjaciółką. - pomyślał, bo nie miał na tyle odwagi, aby jej to teraz powiedzieć.
~~~
Okej, a jednak postanowiłam nie usuwać bloga, to znaczy na razie nie usuwać. Hmm, jakoś też za bardzo się do niego przywiązałam i jest to właściwie mój pierwszy blog, więc tym trudniej byłoby mi go opuścić. Także ten... Mam nadzieje, że rozdział się spodobał (pisany w przypływie weny o godzinie 3 rano >_<)
I póki co, zapraszam na bloga mojej Cat: http://supernatural-r5.blogspot.com <3
- Laura <3