czwartek, 13 marca 2014

Koniec?

A więc tak... Postanowiłam, że nie zakończę bloga. Powód? Hmm, chciałam go zakończyć dlatego, że nie miałam już pomysłów na dalsze historie i pisałam zupełnie inaczej niż planowałam to we wakacje, na początku. A jednak stwierdziłam, że zakończenie go byłoby moim ogromnym błędem, bo to jest mój pierwszy blog i już sie do niego przywiązałam. Tak więc tymczasowo go zawieszania, nie wiem ile to potrwa, ale zapewne do kiedy nie najdzie mnie jakaś wena na nowy rozdział czy coś. I to właściwie tyle, co chciałam tutaj napisać, oczywiście, jeśli Wy macie jakieś propozycje czy pomysły, piszcie, na pewno bardzo mi się to przyda. Więc... Na razie to tyle, do napisania <3

~ Laura.

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 45.

  Powoli dochodziła czwarta rano, a Riker nie mógł spać, to znaczy kiedy tylko udało mu się zasnąć, budził się po kilkudziesięciu minutach. Teraz było tak samo, jednak kiedy spojrzał na Laurę dostrzegł, że dziewczyna najwyraźniej nie śpi najlepiej, a wręcz przeciwnie. Chłopak właściwie bez większego zastanowienia postanowił ją obudzić, przy czym wybudzić z możliwego złego snu. Szybko zmienił swoją pozycję na siedzącą i zaczął ją budzić: mówił spokojnie jej imię i lekko i delikatnie szturchnął jej ramie. Dziewczyna szybko się obudziła i od razu również usiadła.
- Laura, czy wszystko w po... - przerwał widząc coś, jak strach w jej oczach. Patrzyła na niego lekko wystraszona, blondyn od razu zrozumiał, o co chodzi. Wziął głęboki oddech i przytulił ją. 
- Riker, to... - zaczeła niepewnie, po czym mocno przytuliła się do chłopaka. 
- Wiem o co chodzi. Rozumiem... - szepnął, a po chwili odsunął się od niej trochę.
- Tym razem to było coś innego, coś... Gorszego... - powiedziała ze łzami w oczach. 
- Hej... To był tylko zły sen... Już... Jestem tutaj... Jesteś bezpieczna... - przekonywał i złapał jej dłonie. 
- Riker, wiem to, ale...
- Ale..? 
- Nic... - spuśicła wzrok. 
- Laura... 
- Nic... To był tylko zły sen, wiem to... Sen, w którym ty i Cassidy...
- Co? Chwila... Ja i Cassidy co? - zapytał zainteresowany. 
- Byliście tam... Razem... - wyjaśniła, a po jej policzkach spłyneły łzy, które po krótkiej chwili delikatnie otarł Riker. 
- O nie... - odparł cicho, chciał ją przytulić, ale dziewczyna położyła dłoń na jego torsie, tym samym zatrzymując go.
- Wszystko w porządku? - zapytał zdziwiony zachowaniem dziewczyny. 
- Czy... Jeszcze coś łączy cię z tą Cassidy..? - zapytała niepewnie i spojrzała w jego ciemne oczy. 
- Nic... - odpowiedział całkiem poważnie. Wyraźnie mówił prawdę. - Laura posłuchaj... Cassidy... To był mój największy błąd... Nienawidzę jej. - wyznał spuszczając wzrok, wtedy Laura go przytuliła. Na chwilę zamknęła oczy, mocno zaciskając powieki, aby nie uronić kolejnych łez, chociaż i tak bezskutecznie. 
- Riker... Co się stało? Co stało sie z nami..? - zapytała i spojrzała blondynowi w oczy. 
- Ehh... Mógłbym zapytać o to samo... Posłuchaj... - zaczął niepewnie patrząc w jej oczy. - Wiem, jak było do tej pory, ale teraz obiecuję, że będzie lepiej... Tylko mi zaufaj. Będzie lepiej. - powiedział już niemlaże szeptem, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła. 
- Jeśli będziemy razem, na pewno będzie lepiej.- odprła cicho. 
- To znaczy, że będzie dobrze. - posłał jej delikatny uśmiech. Na chwilę zapadła cisza, którą w końcu przerwał, ze znacznie weselszym uśmiechem Riker. 
- To jak.. Zastanowiłaś się już, gdzie chcesz pojechać? - zapyał zmieniając temat, na co dziewczyna od razu stała się weselsza. 
- Serio? Kochany, jest... - sięgnęła po swój telefon i odblokowałam go, sprawdzając godzinę. - Jest czwarta rano, pozwolisz, że odpowiedź dam ci jutro, albo przynajmniej za kilka godzin, zgoda? - zaśmiała się. 
- No jasne, jasne. To co, może chodźmy spać? - zaproponował z uśmiechem, a dziewczyna spoważniała. - Już nic złego ci się nie przyśni, obiecuję. - dopowiedział, po czym dziewczyna bez słowa odłożyła komórkę na szafkę obok łóżka i położyła się na swoje poprzednie miejsce. 
- A jaki ty masz na to wpływ? - odrzekła cicho, chłopak wescthnął cicho, a następnie położył się blisko brunetki i objął ją.
- Wpływu może i nie mam, ale jestem tutaj i...
- Przedtem też byłeś... - przerwała mu, cichym głosem. 
- Zaufaj mi. - uśmiechnął się lekko. Dziewczyna pokręciła głową, a następnie westchneła cicho. 
- Ufam ci. - szepnęła i pocałowała go lekko. Po niedługim czasie para zasnęła, blondyn po krótkim czasie również. 
~*~
Riker obudził się, a raczej obudził go przychodzący sms koło godziny ósmej. Chłopak od razu spojrzał na Laurę i widząc, że jeszcze śpi uśmiechnął się lekko, po czym sięgnął po swój telefon, ostrożnie, aby nie obudzić dziewczyny zmienił pozycję na siedzącą i odczytał wiadomość:
"Od: Delly
Dziś o 10 mamy próbę... Tylko się nie spóźnij, gramy tam, gdzie zawsze :) Poza tym mam sprawę, chodzi o Laurę..." 
Dwudziestodwulatek westchnął cicho, patrzył z niechęcią w swój telefon.
- Coś się stało? - zapytała Laura, która właśnie się obudziła. 
- Nic, nic, tylko... To nieważne... - powiedział nadal wpatrując się w swojego iPhone'a, zastanawiając się, o co mogło chodzić siostrze. 
- Riker, co się stało? - zapytała czuje i poprawiła na bok jego blond grzywkę. 
- Ale nic się nie stało. Po prostu dziś mamy próbę... - wyjaśnił. 
- To jest takie dziwne? - ponownie zadała pytanie i przybliżyła się do niego, aby zobaczyć te wiadomość, w końcu już nie raz tak robiła. Bywało, że Riker mówił "odczytaj i jak będzie Ci się chciało, to odpisz", jeśli sms był od któregoś z braci, Rydel, Ellingtona lub Curt'a. To po prostu było normalne, Laura czasem mówiła podobnie. Jednak tym razem było inaczej; zanim brunetka zdążyła cokolwiek zobaczyć, szybko zablokował telefon, a Laura spojrzała na Lynch'a. 
- Czekaj... To na pewno był sms od Rydel...? Czy znowu coś ukrywasz...? - zapytała cicho i spuściła wzrok. 
- Nie, nie, Laura, to nie o to chodzi... - odpowiedzał równie cicho, delikatnie uniósł jej podbródek i spojrzał w oczy. 
- Zatem dlaczego to chowasz? 
- Bo napisała mi jeszcze... Że znowu coś o mnie piszą, wiesz... Jakieś głupoty. - skłamał, ale wcale nie chciał tego robić... Po prostu nie chciał pokazywać jej, że jego siostra ma mu do powiedzenia coś o niej. Nie chciał jej marwić, ani nic z tych rzeczy. Uśmiechnął się delikatnie. 
- I ty, Riker Anthony Lynch się tym przejąłeś? Nie wierzę... Ale wiesz co... Wierzę, że mnie nie w to, że mnie nie okłamujesz. - uśmiechnęła się delikatnie. 
- Nie okłamuję. - szepnął. 
- Wiem... - powiedziała równie cicho, na co chłopak lekko się uśmiechnął, przybliżył do niej i pocałował lekko. Brunetka uśmiechnęła się, zamknęła oczy i pogłębiłem pocałunek. 
~*~ 
Rydel obudziła się dziś w bardzo dobrym chumorze. Wstała ledwo po ósmej i od razu wysłała wiadomość z przypomnieniem o dzisiejszej próbie do Rikera, Rocky'ego i Ellingtona. Już nie mogła doczekać się tej próby, kiedy cały zespół w końcu razem coś zagra i po prostu spotka się razem. Chłopcy bez swoich dziewczyn, razem z Rikerem. Było to dla niej naprawdę bardzo ważne, zależało jej, aby dzisiejszy dzień spędzić razem; tylko z Rikerem, Rocky'm, Rossem, Rylandem i Ellingtonem, jak było dawniej, zanim pojawiły się wszystkie problemy jej braci. Rocky nie odpisywał, więc postanowiła do niego zadzwonić, gdyż była pewna, że młodszy brat odsypia wczorajszą imprezę, w właściwie czym nie było nic dziwnego. 
~*~
- Lauraa... - zamarudził blondyn, czekając na dziewczynę. 
- O rany, powinieneś przywyknąć, że długo się szykuje. - zaśmiała się, a po chwili wróciła do Lynch'a. 
- Chyba będe musiał. - uśmiechnął się, ilustrując dziewczynę wzrokiem, zatrzymując się na jej nadgarstku. 
- Nadal ją masz? - zapytał z uśmiechem i złapał jej dłoń, a następnie lekko ją uniósł. 
- No jasne. - uśmiechnęła sie. - Mówiłam, że będzie mi o tobie przypominać. - spojrzała na bransoletkę, którą jeszcze przed ich pierwszym wyjazdem nad jezioro dał jej Riker, w dniu, w którym zaczeli być razem, a następnie spojrzała w jego oczy. 
- Nie sądziłem, że nadal... Po tym wszystkim będziesz ją nosić... 
- Dlaczego nie?.. Wiem, że to wszystko wyszło zupełnie inaczej niż wtedy planowaliśmy, ale... Kocham cię i jesteśmy razem, mamy siebie... To chyba najważniejsze, prawda? - 
- Prawda, oczywiście, że prawda. - odpowiedział, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła. 
- To jak, idziemy jeść? - zapytał z rozbawieniem. 
- Tak,  najwyższy czas. - zaśmiała się, złapała chłopaka za ręke i razem zeszli na dół. Weszli do kuchni, gdzie zastali Jamesa, Kendalla i Nathan'a. "Czy oni chcą tu zamieszkać?" - pomyślała Laura widząc Kendalla. 
- No proszę, proszę, kto nam tu wstał. - zaśmiał sie James. 
- Coś dawno was nie widzieliśmy. - dodał lekko rozbawiony Nathan. Kendall stał cicho i tylko morderczym wzrokiem patrzył na Rikera. 
- Nie przyzwyczajajcie się tak bardzo, przyszliśmy tylko jeść. - odpowiedziała chłopakom. 
- O, to może my nie będziemy przeszkadzać? - zaproponował Nath i uśmiechnął się przyjacielsko do Laury.  
- Ta. - przytaknął uśmiechnięty Knight. Chłopcy jeszcze spojrzeli na siebie  i wyszli z kuchni. 
- Kendall, chodź. - rzucił James, Kendall spojrzał jeszcze na parę i bez słowa wyszedł. 
- Nie lubię go. - powiedział blondyn, kiedy wyszedł. 
- Musi zazdrościć ci takiej dziewczyny. - zaśmiała się. 
- Nie dziwie mu się, ma czego zazdrościć. - uśmiechnął się jeszcze, na co dziewczyna się zaśmiała. 
~*~ 
- No Ross, za chwile wychodzimy. - oznajmiła Rydel, wchodząc do pokoju Rossa. Chłopak najwyraźniej już szykował się do wyjścia. 
- A gdzie Riker i Rocky? A Ratliff? - zapytał, przedłużając. 
- Riker u Laury, Rocky u Julie, będą na miejscu, Ratliff to samo. No chodź. - westchneła cicho. 
- Ryland idzie? - zapytał po chwili, na co blondynka lekko posmutniała. 
- Nie... On spotyka sie z Savannah... - spuściła wzrok. 
- Hej, Delly... Coś się stało? - zapytał przejęty. 
- Nic, tylko... Myślałam, że dziś spędzimy trochę czasu razem... Ale bez Laury czy Julie, za to z Rylandem... - wyjaśniła i spojrzała na brata. 
- Spokojnie, ja dzisiaj z nikim się nie spotykam, Riker pewnie też, skoro od wczoraj jest z Laurą, Rocky pewnie to samo... - uśmiechnął się ciepło w stronę siostry. Właściwie to właśnie na dziś umówił się z Natalie, ale postanowił odwołać spotkanie dla Delly. Nigdy nie lubił, kiedy się smuciła, ale za to bardzo lubił, kiedy dzięki niemu się uśmiechała.  
- Chociaż tyle. - uśmiechnęła się po chwili i przytuliła do Rossa. 
- Chodźmy, jeszcze się spóźnimy. - odwzajemnił uśmiech. 
- Rocky i Ratliff pewnie i tak się spóźnią, więc co tam my. - zaśmiał się. 
- W sumie masz rację... Ale chodźmy, pójdziemy bez pośpiechu, przynajmniej możemy chwilę na spokojnie porozmawiać. - puściła mu oczko. - A teraz chodź. - powiedziała przeciąganąc ostatnie słowo. 
- Idę, idę, daj mi chwilę. - odrzekł uśmiechniętym. 
- Ty masz dwie minuty, a ja czekam na dole. - oznajmiła lekko rozbawiona i wyszła z pokoju młodszego brata. Chłopak na dół zszedł dopiero po około dziesięciu minutach, w między czasie napisała kilka wiadomości z Ellingtonem. 
- No w końcu! - mruknęła, kiedy blondyn w końcu do niej zszedł. 
- Przepraszam! Ale wiesz, jak dużo czasu potrzebuję. Poza tym, ja nie mam zwyczaju wstawając wcześnie. - odpowiedział rozbawiony. Podszedł do niej i zerknął na jej telefon. - Ale widzę, że Ratliff nie dał ci się nudzić. - powiedział zgryźliwie, na co Rydel odepchnęła go lekko i podeszła do drzwi. 
- No chodź! - rozkazała lekko rozbawiona, jeszcze spojrzała, czy przyjaciel jej nie odpisał, a następnie razem z bratem wyszli z domu, kierując się w stronę miejsca, w którym miała odbyć się próba zespołu. 


~~~

Dobra, to po równo 20 dniach mamy nowy rozdział... Wiem, że strasznie długo (bo prawie miesiąc) nie dodawałam rozdziałów, ale bądźmy szczere, powoli zbliżam się do zakończenia bloga. Nie mam już pomysłów, a wszystko wyszło inaczej niż planowałam na początku, we wakacje... Poza tym zaczęłam spisywać już pomysły na ostatni rozdział... Ehh... W każdym razie kolejny rozdział pojawi się... W najbliższym czasie, to znaczy w już na pewno w marcu, nie wcześniej. So... Do napisania? 

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 44.

  Koło godziny dziewiątej rano Rydel wyszła z domu, gdyż była już umówiona ze swoją starą znajomą Katelyn, która dziś miała odwiedzić swoje rodzinne miasto, a w nim Rydel. Tak więc blondynka punktualnie doszła na miejsce, a tam zastała swoją znajomą. Dziewczyny sądziły, że po czterech latach nie widzenia się będą miały ze sobą mnóstwo tematów i rzeczy do obgadania, a jednak było zupełnie przeciwnie. Obydwoe zmieniły się od tamtego czasu i nie znalazły zbyt wielu tematów. Rydel stała się sławna, a Katelyn po prostu się zmieniła. Dziewczyny planowały razem spędzić cały dzień, jednak nie poszło po ich myśli, więc rozstały się  po zaledwie kilku spędzonych razem godzinach. Nieco zawiedziona blondynka wróciła prosto do domu. Dochodziła godzina piętnasta, więc postanowiła, że spędzi trochę czasu z braćmi, gdyż ostatnio wszystkie ih rozmowy były dziwne i większość z nich kończyła się na temacie wypadku Rikera. Jednak przypomniała sobie, że Rocky wyszedł gdzieś z Julie, Riker jest u Laury, a Ryland chyba miał spotkać się z Savannah. Został Ross, ale Ross... To Ross, pewnie jest jeszcze na planie serialu.  Westchneła cicho i wróciła do swojego pokoju. Wzięła swojego iPada i sprawdziła kilka stron, ale zrobiła to szybko, więc po tym zaczęła się nudzić. Sięgnęła więc po swój telefon i szybko napisała jedną, krótką wiadomość, dla pewności:
" Do: Laura
Cześć, jesteś teraz z Ellingtonem?" 
Na co po kilku minutach dostała odpowiedź:
"Od: Laura
Nie, z Rikerem." 
Na widok sms'a na twarzy blondynki mimowolnie namalował się delikatny uśmiech, szybko wykonała jeden, krótki telefon i właściwie już po niespęłna piętnastu minutach wyszła z domu. Doszła na umówione miejsce prawie dwadzieścia minut przed czasem. Sama nie wiedziała, dlaczego, ale cieszyła się, że w końcu go zobaczy. W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi, a już od dawna nie spędzili razem całego dnia. Było już kilka minut po szesnastej, co oznaczało, że brunet już się spuźnił, mimo to Delly postanowiła na niego zaczekać. Po krótkim czasie dziewczyna poczuła, że ktoś obejmuje ją w tali i przytula do siebie. Blondynka się zaśmiała, gdzyż doskonale wiedziała, kto to. 
- Ratliff! - krzyknęła zadowolona i szybko odwróciła się do niego. Nie pomyliła się, przed nią stał uśmiechnięty i spóźniony Ellington. 
- Tak? - zapytał z uśmiechem, który gościł na jego twarzy. 
- Spóźniłeś się. - powiedziała udając oburzenie. 
- To nie ja się spóźniłem, tylko ty przyszłaś za wcześnie. - odpowiedział nadal szeroko uśmiechnięty. 
- Mniejsza, chodźmy stąd. - uśmiechnęła się lekko, chłopak przytaknął i razem ruszyli przed siebie. Rydel miała zamiar zacząć jakąś rozmowę, ale kiedy spojrzała na przyjaciela, ten miał wzrok wbity w ziemię, nie patrzył przed siebie, wyraźnie czymś się przejmował. 
- Ellington, co jest? - zapytała po chwili wahania. 
- Nie, nic. - mruknął cicho, nadal nie odrywając wzroku. 
- Jak to nic? Mów mi zaraz, co się stało? - zapytała łagodnie, z troską w głosie. 
- Rydel, nic się nie stało. - spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie. Dziewczyna się zatrzymała i stanęła przed nim. 
- O co chodzi..? Słuchaj, znam cię bardzo dobrze i widzę, kiedy coś cię gryzie i jesteś smutny. Powiedz mi, o co chodzi? - nie dawała za wygraną. 
Zawsze starała się pomóc, kiedy widziała, że coś jest nie tak. Umiała dobrze pocieszać, ale również słuchać i dochować tajemnicy, a to chyba w przyjaźni najważniejsze. Ell spojrzał w jej oczy, ale nic nie odpowiedział. 
- Chodzi o Laurę, prawda? - zapytała niepewnie, na co chłopak sprzecznie pokręcił głową. 
- Ogólnie... To, że Riker był w szpitalu, a tak naprawdę nic by się nie stało, gdyby nie dowiedział się, że...- zaciął się na chwilę, spuszczając wzrok. 
- Gdyby nie co? - zapytała cicho, podchodząc nieco do przyjaciela. 
- Gdyby nie ja i Laura, no rany... 
- Ellington, ale wiesz, że to nie przez ciebie? Ani przez Laurę. Żadne z was nie jest niczemu winne.. - wyjaśniła patrząc chłopakowi w oczy. 
- Skąd wiesz? 
- Bo wiem, jak było. To znaczy Riker powiedział mi, jak to było.
- Przecież on z tamtej nocy nic nie pamięta... - pokręcił głową. 
- Może i nie pamięta wszystkiego... - powiedziała już nieco ciszej. 
- To znaczy? Przecież sam mówił, że nic nie pamięta..
- Bo tak było, ale z czasem coś zaczęło mu sie przypominać. - wyjaśniła. 
- Wiesz Rydel, to już nie ważne... Chodźmy. - powiedział szybko i chciał wyminąć dziewczynę, ale ona zrobiła krok w te samą stronę i ponownie stała przed nim. 
- Hej, hej, hej... Już wszystko ok? - zapytała z wyraźną troską w głosie. 
- Teraz... A w każdym razie lepiej. - uśmiechnął się lekko, ale szczerze, na co dziewczyna również się uśmiechnęła. - Ale może już chodźmy? Po prostu się stąd ruszmy. - zaproponował już znacznie weselszy, na co dziewczyna kiwnęła głową, trochę niepewnie pocałowała go w policzek i zrobiła krok do tyłu, odwróciła się i razem ponownie zaczeli iść przed siebie. Tym razem było już znacznie weselej. 
Kiedy tylko Ross opuścił plan serialu postanowił iść prosto do domu, dziś czuł się wyjątkowo źle. Przechodząc przez ulice miasta miał spuszczony wzrok, czyli tak naprawdę nie patrzył czy ktoś idzie w jego stronę, czego skutkiem było to, że przez przypadek na kogoś wpadł. Idąc właściwie był ledwo żywy, ale kiedy na kogoś wpadł szybko oprzytomniał. 
- O rany, bardzo cię przepraszam, nie chciałem, nie patrzyłem jak idę, to moja wina, jeszcze raz przepraszam. - powiedział szybko i nerwowo, patrząc na blondynkę, z którą sie 'zderzył'. Dziewczyna tylko sie uśmiechnęła. 
- W porządku, przecież nic takiego mi się nie stało. - oznajmiła pogodnie. 
- Taa... To jeszcze raz cię przepraszam... - dodał i chciał wyminąć dziewczynę, ale nie zrobił tego, ponieważ usłyszał jej słowa:
- Chwila, ty... Jesteś Ross, zgadza się? - zilustrowała Lynch'a wzrokiem, a chłopak przytaknął. - Ross Lynch? - zapytała z większym uśmiechem. 
- Tak... Rozumiem, że chcesz zdjęcie, autograf czy coś podobnego? - spojrzał na dziewczynę pytającym wzrokiem, a ta cicho sie zaśmiała. 
- Niee! Ty jesteś przyjacielem Laury, zgadza sie? - zapytała radosna. 
- Laury? Eee... Tak, a o którą dokładnie ci chodzi? - zapytał będąc zdezorientowany, czy dziewczynie chodzi o Laurę Marano, czy Knight. 
- Tej, która jest z twoim bratem. - odpowiedziała, na co chłopak od razu przytaknął. 
- Tak, ale wszystko co piszą w internecie na jej temat, to nie jest prawda, nie przez nią Riker był w szpitalu. To wszystko? Mogę już iść? Przepraszam, ale nie czuję się najlepiej. - powiedział szybko. 
- Ross! Czy ty naprawdę mnie nie pamiętasz? 
- Eee... A powinienem? - zdziwił się. 
- Natalie, przyjaciółka Laury. Poznaliśmy się jakiś czas temu. Naprawdę mnie nie kojarzysz? - zapytała z nadzieją. Chłopak przez chwilę się jej przyglądał próbując sobie ją przypomnieć i rzeczywiście kiedyś się poznali, Laura ich ze sobą poznała, teraz już sobie przypomniał. 
- Natalie! Tak! Pamiętam cię! - uśmiechnął się. - Przepraszam, musiałem pomylić cię z Julie. - pokręcił głową. 
- Z Julie? Hmm...
- Ty chyba też się z nią przyjaźnisz, zgadza się? - zapytał widząc szybką zmianę nastroju, na już nie taki wesoły. 
- Tak, to znaczy nie. Już nie. Umm, powiedzmy, że teraz nie mamy już najlepszego kontaktu... - wyjaśniła. - Można powiedzieć, że nie lubimy się już tak, jak kiedyś. 
- Huh, rozumiem cię doskonale... - westchnął cicho. 
- Poważnie? 
- Ta, ostatnio jak wzięła Rocky'ego na jakąś imprezę do znajomych to później spał u niej, bo nie chciała, aby wrócił kompletnie nawalony do domu. - wyjaśnił i uśmiechnął się ironicznie.
- Poważnie? Rocky? - zapytała zdziwiona. 
- Ta. - kiwnął głową. 
- A to coś nowego...
- Hmm, mogę ci zaufać? 
- Laura mi ufa. - uśmiechnęła sie lekko. 
- Mam nadzieję, że szybko ze sobą zerwą. - powiedział cicho blondyn. 
- Dlaczego? 
- No... No bo ta laska nie jes dla niego odpowiednia! Przecież przez nią Rocky'emu zaczeło podobać się takie imprezowanie. Nie chce, żeby zszedł na taką drogę. Wiem, że to ja jestem młodszy, ale nie mogę.. - powiedział i spuścił wzrok. 
- Ross... Rozumiem cię. Mimo, że ja nie mam rodzeństwa domyślam się, że musi być ci ciężko. W końcu jeszcze bracie razem w zespole... Mam nadzieję, że sie ogarnie... 
- Ta, ja też... Hmm, może wybierzemy się gdzieś? Na lody, szejka? - zaproponował i uśmiechnął się lekko. 
- A podobno źle sie czujesz. - uśmiechnęła się i lekko przymrużyła oczy. 
- Już mi przechodzi. - uśmiechnął się.  
- No dobra, skoro już ci lepiej. 
- Jeśli oczywiście chcesz i nigdzie ci się nie spieszy. - Dopowiedział. 
- Akurat nigdzie. Możemy iść. - ponownie sie uśmiechnęła i właściwie od razu ruszyli w stronę wyznaczonego celu. Dobrze się rozumieli, dlatego dzień minął im naprawdę szybko. Przy okazji obgadałyśmy trochę związek Julie i Rocky'ego i również Rikera i Laury. Min się obejrzeli dochodziła dwudziesta pierwsza, więc postanowili już się rozstać, oczywiście przed tym wymienili się numerami telefonów i umówili na kolejne spotkanie, a Ross odprowadził Natalie pod dom. 
Rydel z Ellingtonem także dobrze się razem bawili, razem wybrali się na kręgle, przy czym Rydel wygrała. Później poszli do Ratliff'a z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu, jednak połowe go przegadali. Obydwoje dobrze się ze sobą bawili, dlatego żadne z nich nie chciało się rozstawać. Ale była już późna godzina, więc Delly stwierdziła, że najwyższy czas wrócić, dlatego Ratliff postanowił ją odprowadzić, dziewczyna oczywiście się zgodziła, zawsze to trochę więcej czasu spędzonego z przyjacielem. Na początku w drodze panowała cisza, którą szybko przerwała Ryd. 
- Bardzo dziękuje ci za dzisiejszy dzień. Było naprawdę świetnie. Chyba musimy częściej powtarzać takie nasze wypady. - powiedziała uśmiechnięta i spojrzała na bruneta. 
- Tak, masz rację. Ale to ja ci dziękuje. Pewnie gdybyś nie zadzwoniła cały dzień spędził bym w domu, cały czas myśląc o tym...
- Hej! Masz już o tym w taki sposób nie myśleć, jasne? - położyła dłoń na jego ramieniu i spojrzała w oczy. 
- Jasne, jasne... - uśmiechnął się lekko. - W każdym razie... Dziękuje za ten dzień, mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli okazję go powtórzyć. 
- Na pewno będzie okazja! Ale mam jedno pytanie...
- O co chodzi?
- O... Emm... Jak jest pomiędzy tobą i Rikerem? - zapytała niepewnie, gdyż domyślałam się, że może nie koniecznie chcieć o tym rozmawiać. Chłopak wziął głęboki oddech. 
- O co konkretnie ci chodzi? 
- Wiem, że wcześniej Riker był na ciebie... Bo ty i Laura... Chodzi mi o to, czy jest ma ciebie zły o to co się stało? Czy raczej normalnie się zachowujcie i puściliście to wszystko w niepamięć? - zapytała patrząc na przyjaciela. 
- Rozumiem, o co ci chodzi... A więc... Właściwie jeszcze nie rozmawialiśmy z nim na ten temat. Wiadome, napewno był zły, ale wtedy w szpitalu... Powiedział, abyśmy wtedy o tym nie mówili, ale później nie wracał do tego tematu. Ale chyba wszystko jest ok... - wyjaśnił. 
- To... Jeżeli wszystko jest ok, to naprawdę się cieszę. - uśmiechnęła się. 
- Czemu to cię tak nagle zainteresowało? Hmm? - uśmiechnął się lekko. 
- Po prostu jestem ciekawa. Nie chcę, aby mój brat był skłócony z najlepszym przyjacielem. To chyba oczywiste. - wyjaśniła zadowolona. 
- Tym bardziej, że gramy w jednym zespole i mogłoby być ciekawie. - Zaśmiał się cicho. 
- Tak, a nawet bardzo. Aaa właśnie, robimy jutro próbę. - zmieniła temat, przypominając sobie o ustalonej kilka dni wcześniej próbie. 
- Serio? Dobra, będe. - uśmiechnął się. 
- No, nie masz wyjścia. - zaśmiała się. - Wiem, że może ci się nie chcieć, ale Riker był w szpitalu, więc mieliśmy tylko jedną próbę, a przypominam, że za czyery dni mamy występ w programie, pamiętasz? No, a więc od jutra próby codziennie. - wyjaśniła i uśmiechnęła się na koniec. 
- Tak, żeby przećwiczyć jedną piosenkę? - zapytał i uniósł brew. 
- Chociażby. Chcemy wypaść jak najlepiej, tak? - odparła wesoła. 
- Tak, tak... To co, śpiewamy 'Forget about you'? 
- No właśnie... Tak się zastanawiałam, bo to nie będzie trochę dziwne, kiedy Riker zaśpiewa 'Nie mogę przypomnieć sobie czegoś z nocy'? Serio? Takie... Pod temat, ale trochę za świeży. 
- Mówisz poważnie?
- No co? Mówię tylko, że może mu być głupio to śpiewać. 
- Nawet jeśli zaśpiewamy co innego... Naprawdę sądzisz, że obejdzie się bez pytania, co się wtedy stało, czy to prawda, że zrobił to przez dziewczynę? - westchnął cicho. 
- Właśnie tego się obawiam... - powiedziała cicho. 
- Sądze, że Riker też jest tego świadomy, dlatego nie martw się. Może akurat sobie oszczędzą. - uśmiechnął się lekko, na co na twarzy Delly pojawił się delikatny uśmiech. 
- Dobra... W każdym razie jutro próba, nie spóźnij się, zaczynamy o dziesiątej. - zmieniła temat, Ell przytaknął i już z weselszym nastawieniem znaleźli się pod domem Lynch'ów. Rydel odwróciła się do przyjaciela. 
- Jeszcze raz dziękuje za dzisiaj. - uśmiechnęła się. 
- Nie ma sprawy. To ja dziękuje. - powiedział uśmiechnięty. Blondynka podeszła do niego i jak zawsze na pożegnanie, przytuliła go. Chłopak uśmiechnął się lekko i kiedy dziewczyna zrobiła niewielki krok do tyłu przez chwilę patrzyli sobie w oczy, w milczeniu. Dopiero Rydel, nie myśląc wiele podeszła do niego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek, który ku jej zdziwieniu, Ratliff odwzajemnił. Dopiero blondynka przerwała pocałunek, odsuwając się od niego. 
- Ja... - zaczął Ell, ale dziewczyna mu przerwała:
- W końcu. - szepnęła uśmiechnięta. - Muszę już iść. Dziękuje za dzisiaj. - jeszcze dopowiedziała i szybko weszła do domu. Ellington nadal będąc pod wrażeniem tego, co właśnie się stało odprowadził dziewczynę wzrokiem, a następnie odwrócił się i wolnym krokiem zaczął iść w stronę swojego domu, po drodze myśląc o Rydel. 
Dziewczyna weszła do domu szeroko uśmiechnięta, a na jej nieszczęście centralnie przed drzwiami stanął Rocky, który ją zobaczył. 
- Coś ty taka szczęśliwa? - zapytał podchodząc do siostry. 
- Boo... - planowała powiedzieć mu, co sie stało, ale sama nie wiedziała, czy dobrze zrobiła. To znaczy nie żałowała tego, ale nie wiedziała, co pomyślał sobie Ellington. - Byłam dziś u Ratliff'a i...
- I? - zaciekawił się. 
- Wygrałam z nim w kręgle. - dokończyła zadowolona. 
- Mhym, i to jest taki powód do radości? 
- Tak! Dlaczego by ni... A ty się gdzieś wybierasz? - zmieniła temat widząc brata, który wyraźnie gdzieś się wybierał. 
- Tak, idę z Julie na...
- Na imprezę... Jasne. - dokończyła za niego. - Rocky, nie idź. - dopowiedziała i szybko spoważniała. 
- Co? Dlaczego nie? 
- Czy ty naprawdę nic nie widzisz? Przez te całą Julie zacząłeś mocno imprezować, nie możesz tak robić, jeśli chcesz grać w zespole. Nie wyrobisz. - oznajmiła smutna. 
- Daj spokój, zespół jest najważniejszy, ale Julie również jest dla mnie ważna, nawet bardzo. Musisz mnie zrozumieć. - powiedział patrząc na starszą siostrę. 
- Rocky... Ehh... Jutro mamy próbę, jest o 10, tam gdzie zawsze. Masz się na niej pojawić. - oznajmiła poważnie. 
- Spokojnie, nie jestem dzieckiem. Jutro próba o 10, będe. - powiedział wymijając siostrę, przed tym pocałował ją w czoło i wyszedł z domu. Delly westchneła ciężko i poszła do swojego pokoju. 

~~~


Ok, napisałam >_< jakoś wcale nie miała ochoty pisać ze świadomością, że R5 są w Polsce, że grają tutaj koncert, a ja ich nie zobaczę (y) w każdym razie jest rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał, nie, nie opisałam tutaj, co u Rikera i Laury, bo ileż można o nich pisać? ;D No, ale mam nadzieję, że sie spodobał :) 

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 43.

- A więc... - zaczął Kendall i spojrzał na przyjaciela. 
- Więc... Chcieliśmy tylko się dowiedzieć, o co chodzi z Cassidy... - dokończył James i spojrzał na siostrę. Laura westchnęła ciężko, dopiero co Riker mówił, że przy nim nie musi się tym wszystkim przejmować, żeby nie płakała, bo to przecież nie wymażesz wspomnień. Spojrzała na chłopaków stojących na przeciwko jej i Lynch'a. 
- Nie domyślacie się, że może jeszcze za wczas, aby tak o tym otwarcie mówiła? - wtrącił sie Riker. 
- Jestem jej bratem, chyba powinienem wiedzieć. - powiedział szorstko. 
- A Cassidy to moja kuzynka... - mruknął Kendall. 
- Więc może zapytaj ją? - przerwał mu Riker. 
- Laura... Co ona ci zrobiła? - zapytał spokojnie James i podszedł do Laury. Dziewczyna spojrzała na Rikera, a on kiwnął głową. 
- Ona... - wzięła głęboki oddech i kontynuowała. - Kiedy chciałam iść do Julie, bo... Ty nie chciałeś wrócić ze mną... Spotkałam ją. Ona i jej brat 'zajęli' się mną... - wyjaśniła ledwo powstrzymując się od płaczu, gdyż wszystko dokładnie jej sie przypomniało. Riker widział jej 'stan', więc od razu bez słowa ją przytulił. Dziewczyna również przytuliła się do blondyna, nie zwracając uwagi na brata i jego przyjaciela. 
- Sądzę, że powinieneś porozmawiać z kuzynką. - powiedział Lynch i spojrzał na Kendalla. 
- Czekaj... Ona zrobiła 'to' tylko Laurze, zgadza się? - zapytał Kendall i spojrzał na Rikera. 
- Tak. - odpowiedział po chwili wahania. Mimo, że nadal miał w pamięci sprawę z tą dwójką.
- Nie... - odezwała się Laura i odrobine odsunęła się od blondyna. 
- Co? - zdziwił sie James, Kendall to samo. Riker spojrzał w oczy swojej dziewczyny. 
- Laura... - szepnął jej imię i sprzecznie pokręcił głową, dziewczyna tylko przytaknęła na znak zrozumienia. 
- Sądze, że musisz porozmawiać i z Cassidy i Brad'em. - zwróciła się do znajomego. 
- Spoko. - odrzekł obojętnie. 
- Ten... To my was tu już zostawiamy. Róbcie, co chcecie. - powiedział wyraźnie miłym, ale udawaniem głosem James, Kendall jeszcze tylko lekko się uśmiechnął do Laury. Przed wyjściem Knight poprosił Rikera, aby na chwile porozmawiali, sami. Blondyn się zgodził i razem wyszli z pokoju brunetki, natomiast Kendall wrócił do Josh'a i Nathana, którzy zostali w salonie. Przez chwilę pomiędzy blondynami panowała cisza, którą przerwał Riker:
- A więc... - zaczął, jednak kiedy się odezwał, James od razu m przerwał. 
- Nie lubie cie. - powiedział sucho, patrząc na Lynch'a.
- Dzięki, miło. Tak kolorowo sie składa, że ja ciebie też nie lubię. - odpowiedział z wyraźnie sztucznym uśmiechem. 
- Przecież nawet mnie nie znasz. - odparł Knight robiąc minę "-_-". 
- A ty oczywiście mnie znasz. - przewrócił oczami. 
- Dokładnie tak. 
- Tak, z gazet? Internetu? Brawo, wyobraź sobie, że to co piszą nie zawsze jest prawdą, można powiedzieć, że jestem zupęłnie inny, a twoja siostra wie o tym najlepiej. Zna mnie. Poza tym przypominam, że to ty od raz mnie nie polubiłeś, kiedy tylko sie poznaliśmy. - wyjaśnił całkiem poważnie. - Słuchaj... Wiem, że za mną nie przepadasz, ja za tobą też, ale musimy sie jakoś dogadać albo przynajmniej udawać, zróbmy to dla Laury. Obydwoje ją kochamy i chcemy dla niej jak najlepiej, tak? 
- No tak... - przytaknął. 
- Więc chociaż udawając, że jesteśmy zgodni, przynajmniej przy niej. Potrzebuje nas, nie bądźmy kolejnym problemem. 
- Dobra, Riker przepraszam... - powiedział cicho. 
- Dobrze słyszę? - zapytał zdziwiony. 
- Ta... Bo w sumie ode mnie to się zaczeło. Wiesz, jesteś w porządku, troszczysz się o nią... Cieszę się, że jednak zerwała z tym Ellingtonem i znowu jest z tobą. 
- Przepraszam... Co? - zapytał trochę zdezorientowany. 
- No bo jak tu przyszła z tym Ellingtonem to w sumie jakoś bardziej go polubiłem,  a teraz widzę, że ty jesteś bardziej odpowiedni dla mojej siostry. - uśmiechnął się. - Dobra, wracaj do niej. - wskazał drzwi i od razu zszedł na dół. Riker jeszcze chwilę myślał nad tym i wrócił do dziewczyny. 
- Długo cię tam przetrzymał. - uśmiechnęła się widząc chłopaka. 
- Ale sądze... Że powiedział wszystko, co ważniejsze. - powiedział trochę obojętnie. 
- Czekaj... To wy się pogodziliście czy pokłóciliście? - zapytała lekko zdezorientowany odpowiedzią ze strony blondyna i podeszła do niego. 
- Między nami już ok. - uśmiechnął się lekko. 
- Na pewno? - zapytała dla pewności. 
- Tak, on mnie przeprosił i... Powiedział, że sądzi, że jestem dla ciebie bardziej odpowiedzi niż Ellington. - powiedział pewnie, patrząc na dziewczynę. - Laura, wyjaśnisz mi to? 
- O nie... - mruknęła cicho i wzięła głęboki oddech. - Chodzi o to, że kiedy twoi rodzice, bracia, Rydel, Ell i ja dowiedzieliśmy się, że jesteś w szpitalu... Wszyscy chcieli przy tobie być. Jednak kiedy wróciłam, poprosiłam go, aby został ze mną, abym przestała myśleć o tobie i się obwiniać... Mimo wszystko jest moim przyjacielem, więc chciał mi w tym pomóc... - wyjaśniła, szybko stając się smutna. 
- Jasne... Rozumiem. - kiwnął głową. 
- Naprawdę? I nie jesteś zły? - spytała. 
- Nie mam o co być zły. - uśmiechnał się lekko, dziewczyna odwzajemniła uśmiech i razem usiedli na łóżku. - Ale mam pytanie...
- O co chodzi? - zapytała już weselsza. 
- Rozumiem, że nie byłaś wcześniej w domu? 
- Nie... Przyszłam do ciebie prosto od Ell'a... - spuściła wzrok. 
- Spoko.
- On mi pomógł... On... Widział mnie zaraz po tej akcji, czyli domyśl się, jak wyglądała moja twarz... Nie mówiąc o reszcie... - powiedziała cicho, zwłaszcza końcówkę. 
- Czekaj... 'Całej reszcie'? Co to ma znaczyć? - zapytał przejęty. 
- Nie wiedziałeś o..? Nic ci nie mówiłam, prawda? - spytała patrząc na blondyna. 
- Nic. Mówiłaś tylko, co się stało. Chociaż nie mówiłaś niczego, co konkretnie się stało, ale cie rozumiem... - powiedział, przypominając sobie, co mu powiedziała, spojrzał na nią z nadzieją, wyjaśni mu, o co jej chodzi. 
- Ehh... A więc to: - wskazała na swoją twarz. - Nie są jedyne 'pamiątki' po tym spotkaniu...
- A więc..? - zapytał z coraz większym zaciekawieniem. Laura już bez słowa wstała i łapiąc na końce swojej bluzki lekko ją uniosła, ukazując mu tym samym swój pokaleczony brzuch. Riker spojrzał zdziwiony. 
- Czekaj... Co ona ci zrobiła?! Jak..? - dziewczyna najwyraźniej nie miała zamiaru odpowiadać, co właściwie nie jest niczym dziwnym, w końcu kto chciałby chwalić sie czymś takim? Riker zrozumiał, że musi to być dla niej ciężkie, dlatego postanowił nie kontynuować tematu. Tylko złapał jej biodra i lekko przyciągnął do siebie, a później delikatnie ucałował każdą jej ranę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, kiedy skończył usiadła mu na kolanach, na przeciwko niego. 
- Wyjedźmy gdzieś. - powiedział lekko uśmiechnięty Riker. 
- Co? Żartujesz sobie... - pokręciła głową, będąc nadal uśmiechnięta. 
- Nie. - zaprzeczył. - Jesteśmy dorośli. Zostawmy tu wszystko, nie przejmujmy się jakąś głupią Cassidy czy Brad'em, Jamesem czy Kendallem... Moimi braćmi, odpocznijmy od nich wszystkich. - oznajmił patrząc jej w oczy. 
- Naprawdę? 
- Laura, tak naprawdę od kiedy jesteśmy razem nie spędziliśmy razem całego dnia, ciesząc się sobą i nie myśląc o problemach. 
- Żartujesz sobie... - odparła uśmiechając się szerzej. 
- Nie. Rozumiem, że sie zgadzasz? 
- Gdzie chcesz wyjechać? 
- Gdzie ty chcesz? Powiedz, a ja załatwie. Chociażby na weekend, może dłużej. - mówił nadal uśmiechnięty. 
- To zgoda. - przytaknęła i pocałowała go lekko w usta. 
- Świetnie. - szepnął. Najpierw bez słowa patrzyli sobie w oczy, a później ich usta złączyły się w jednym, namiętnym pocałunku. 
~
James zszedł na dół, do przyjaciół, którzy powitała go uśmiechami. 
- To jak? Dogadałeś się z tym Lynch'em? - zapytał Kendall. 
- Tak... W sumie jest całkiem w porządku. - odpowiedział z lekka obojętnie. 
- Uuu, czyżby nagle wielka przyjaźń? - zażartował Nathan. 
- Z nim? Ta, ogromna... - mruknął ironicznie. - Ej, niech ktoś idzie im przerwać... 
- Co przerwać? - zapytał rozbawiony Josh. 
- No nie wiem, zostali sami... - wyjaśnił Knight. 
- Daj spokój, Laura nie jest już dzieckiem. Z tego, co wiem, Riker też nie. Jest w sumie starszy od ciebie, dlatego wydaje mi się, że wie co robi. - oznajmił Nath. 
- Poza tym, z tego co wiem, od siedzenia razem w pokoju, patrzenia sobie w oczy, czy całowania się, nikt jeszcze w ciążę nie zaszedł. - powiedział Kendall. 
- W sumie... Nath, możesz mieć racje... Chyba muszę się z tym ogarnąć, mniejsza... Wychodzimy dzisiaj gdzieś czy zostajemy w domu? - zmienił temat James. 
- Zgarniamy Alex'a i możemy iść. - odpowiedział ponownie rozbawiony Nath, na co reszta sie zaśmiała, gdyż wszyscy dobrze wiedzieli, że Alex ma dziś sporego kaca i raczej nigdzie nie będzie chciał iść. 
- A może weźmiemy ze sobą twoją siostrę i Rikera? - zaproponował Josh. 
- Po co on nam tam jeszcze? - zamarudził Kendall. Tylko Nathan tak naprawdę wiedział, o co mu chodziło.  W prawdzie cała czwórka była dobrymi przyjaciółmi, ale tylko Nath znał go na tyle, aby domyślić się, o co mu chodziło. 
- No pewnie! Może jeszcze Cassidy i Brad'a? - zaproponował ironicznie James. 
- Ej, właśnie... O co z nią chodziło? - zapytał ciekawy Josh. 
- Powiedzmy, że Laura miała z nią jakby mały problem. Mała sprzeczka. - wyjaśnił Kendall. 
- Masz zamiar z nią... Nimi o tym  porozmawiać? - zapytał James, zwracając się do przyjaciela. 
- Właśnie nie wiem... I co mam powiedzieć? 
- No nie wiem... Może dlaczego tak bardzo nie lubi mojej siostry?!
- Czekaj... Ona raz chyba wspominała tam coś o tym Rikerze...
- To co, pokłóciły się o chłopaka? - zdziwił się Knight, Nath i Josh siedzieli cicho i tylko przysłuchiwali sie rozmowie. 
- Nie... Raczej nie... To ty postaraj się dowiedzieć się czegoś od Laury, a ja od Cassidy, w porządku? - zaproponował Kendall. 
- Tak, pewnie. - zgodził się. Później chłopcy zmienili temat, a po dłuższym czasie również dołączył do nich Alex. 

~~~


Końcówka ferii, to piszę c: Kurcze, ale muszę wam coś powiedzieć: siedząc wczoraj cały dzień w domu poczytałam bloga. Od początku, czyli od lipca. Muszę powiedzieć, że bardzo cieszę sie, że założyłam teo bloga i jestem dumna, że osiągnął on już naprawdę dużo. Ogółem czytając chyba te 30 rozdziałów, od początku przypomniały mi się okoliczności, w jakich to pisałam, ach... #wspomnienia 
Przywiązałam się już do was i o tego bloga, dlatego mogę wam coś powiedzieć... Pamiętacie pocałunek Laury z Rossem, a później kłótnia z Rocky'm? A więc przyznam, że było to pisane z własnego doświadczenia c: Dobra, kończę to pisanie... Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) Plus jestem zdziwiona, że w ciągu 3 dni uzbierało się 11 komentarzy <3